Koziński: Nowy układ rządu. Morawiecki się wzmocnił (Opinia)
W kolejnym rozdaniu Mateusz Morawiecki jako premier będzie mógł trochę więcej. Taki wniosek płynie z przedstawionego w piątek składu nowego rządu. Zyskał też Zbigniew Ziobro.
09.11.2019 | aktual.: 09.11.2019 10:30
Każdy coś dostał
Na pewno jednak nie można pisać, że to autorski gabinet premiera. Jarosław Kaczyński zadbał o to, żeby mieć w nim swoje bezpieczniki. Pozycje Mariusza Kamińskiego, Andrzeja Adamczyka czy Mariusza Błaszczaka są niezagrożone – a to są osoby mające samodzielną pozycję polityczną. To ważne w takiej układance, jaką jest nowy gabinet.
Pozostał też wicepremier Piotr Gliński, choć krążyły plotki, że może przenieść się na prestiżową placówkę ambasadorską. Sygnał wyraźny: Morawiecki nie jest jedyną opcją.
Gdyby z jakiegoś powodu plan A nie wypalił, ciągle bez problemu można uruchomić plan B. "Premier z tabletu" cały czas jest gotów podjąć się tej misji. Wszyscy razem stanowią formę bezpieczników na wypadek, gdyby Morawiecki zaczął zbyt mocno rosnąć.
Wzmocnieni są także Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro, a więc koalicjanci PiS-u. Gowin od dawna walczył, żeby Jadwiga Emilewicz w nowym rządzie stanęła na czele superresortu gospodarczego. Na pewno teraz Emilewicz będzie miała więcej kompetencji niż w poprzedniej kadencji.
Ziobro też poszerzył swój stan posiadania – jego człowiek zostanie ministrem konstytucyjnym, podczas gdy w poprzedniej kadencji był jedynie sekretarzem stanu. Wprawdzie resort, który dostanie, jest malutki – ale zawsze dodatkowy głos na Radzie Ministrów będzie Ziobrę wspierać. To jest konkret.
Bez szarpnięć cuglami
W rządzie jest tylko jeden absolutny debiutant – Marlena Maląg z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, która trafiła do niego z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Pozostali członkowie gabinetu albo już w nimi byli w poprzedniej kadencji, albo awansowali z funkcji wiceministrów. Pod tym względem słowa Kaczyńskiego o tym, że to ma być rząd kontynuacji, znajduje potwierdzenie w faktach.
Ale widać też, że ma to być kontynuacja według wizji Mateusza Morawieckiego. Kilka – nie kluczowych, ale też nie bez znaczenia – modyfikacji rządowej układanki nosi cechy jego autorskich pomysłów. Chodzi o układ resortów finansowo-gospodarczych, o nazwiska, które stanęły na ich czele.
Jednak chodzi także o takie ruchy, jak silne wzmocnienie pozycji Konrada Szymańskiego w rządzie (choć wiadomo, że Szymański nie należy do ulubionych polityków Kaczyńskiego) czy wydzielenie z resortu środowiska oddzielnego stanowiska, ministra ds. klimatu. To są wszystko sygnały pokazujące, że premier umacnia swą pozycję w obozie władzy.
W czasie negocjacji dotyczących składu rządu do rozgrywki mocno wszedł Zbigniew Ziobro – czego potwierdzeniem była seria wywiadów, jakich udzielił Patryk Jaki. Wzywał w nich do całkowicie innego modelu sprawowania władzy, do przyspieszenia, zerwania z "PRL plus", jakim w jego ocenie jest III Rzeczpospolita.
Już widać, że ten scenariusz nie będzie realizowany – że został odrzucony, albo przynajmniej zawieszony do czasów wyborów prezydenckich. Nie będzie żadnego szarpania cuglami, przewracania stolika, rozbijania postmagdalenkowego układu – do czego wzywał Jaki.
Będzie spokojna, cierpliwa, metodyczna budowa państwa dobrobytu, gonienie Europy. To, o czym Morawiecki mówił w kampanii, zostało zadekretowane w chwili zatwierdzenia tego składu rządu.
Premia dla premiera
Wyraźnie widać, że Morawiecki się wzmocnił. Ale tak samo wyraźnie widać, że Kaczyński bardzo pilnuje, żeby się nadto nie wybił, żeby nie zdominował całkowicie obozu władzy, żeby były dla niego przeciwwagi.
Na pewno jednak "naczelnik" docenia pracę, którą premier wykonuje. Zarówno w czasie kampanii, jak i wcześniej – kreśląc wizję rozwoju kraju oraz pokazując metody jego finansowania.
Skład, jaki ma rząd, jest formą premii dla premiera za jego ciężką pracę w kampanii. Ale ciągle nie jest jasne, jak duża jest ta premia. Jej wielkość będziemy mogli oszacować dopiero wtedy, gdy się w pełni ukonstytuuje nowy resort – największy wynalazek w tym rządzie. Ministerstwo Skarbu, na którego czele stanął Jacek Sasin.
Jakie tak naprawdę Sasin otrzymał kompetencje? To na razie tajemnica, być może nawet on dokładnie tego nie wie. Ale na pewno jego nominacja to zapowiedź przetasowań w spółkach skarbu państwa. Skoro wprowadzono nową miotłę, to nie po to, żeby stała w kącie.
Karuzela spółek?
Należy się także spodziewać zmian w spółkach kontrolowanych przez rząd. Nowe rozdanie w nich pokaże nam, jak wysoką nagrodę za poprowadzenie partii do zwycięstwa otrzymał Morawiecki. Gdyby się okazało, że na przykład Jerzy Kwieciński zostaje prezesem PZU czy Pekao S.A., byłby to wyraźny sygnał, że premia dla premiera jest naprawdę wysoka. A jego notowania poszły bardzo mocno w górę.
Dlatego w najbliższych dniach trzeba się uważnie przyglądać zmianom w spółkach energetycznych czy ruchom w takich koncernach jak państwowe banki, PZU, PGNiG – a także TVP. Po tych ruchach będzie można najlepiej określić układ sił, jaki się narodził w obozie władzy po wyborach.
Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl