Kongres PiS. Jarosław Kaczyński wybrany prezesem partii na kolejną kadencję
• W Warszawie trwa kongres PiS
• Jarosław Kaczyński ponownie wybrany na prezesa partii; był jedynym kandydatem
• Poparło go 1008 delegatów, 7 było przeciw, jeden się wstrzymał
• Otwierając kongres, Kaczyński przypomniał drogę partii do władzy od 2011 r.
• Mówił także, dlaczego musiał "uchylić się" od bycia kandydatem na premiera
• Poruszył temat Brexitu i Trybunału Konstytucyjnego
• Prezes PiS zaznaczył też, że jego partia jest prounijna, "ale chcemy unii narodów"
02.07.2016 | aktual.: 13.07.2016 21:12
Kongres rozpoczął się od odegrania hymnu narodowego, następnie głos zabrał Kaczyński. W warszawskiej hali Expo zebrało się ponad tysiąc delegatów i polityków PiS.
- Od poprzedniego kongresu odeszło z naszych szeregów kilka znanych osób. Chciałbym, żebyśmy o nich wspomnieli. ŚP. premier Zyta Gilowska, senator Zbigniew Romaszewski, senator Henryk Górski, poseł Artur Górski, członek naszych władz Władysław Bukowski, członek rady politycznej PiS Andrzej Stępień - wymieniał Jarosław Kaczyński, rozpoczynając kongres. Następnie zarządził minutę ciszy, która miała być poświęcona także ofiarom katastrofy smoleńskiej, w tym prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.
- Mamy gorący czas, być może niesprzyjający dyskusjom. Mamy osiem miesięcy od momentu, w którym przejęliśmy władzę, kiedy został powołany rząd Prawa i Sprawiedliwości. To jest czas może zbyt krótki, by dokonywać podsumowań - podkreślił prezes PiS. - Dlatego jeśli kongres się na to zgodzi, proponuję, by kolejna, podsumowująca także czas naszych rządów tura kongresu odbyła się po roku władzy, czyli przy końcu roku. A dziś zajmijmy się przede wszystkim okresem poprzednim - mówił.
Droga do władzy
Kaczyński zaznaczył, że okres wyborów parlamentarnych w 2011 r. był dla PiS "wyjątkowo trudny". - Przegraliśmy wybory po raz drugi, nasi przeciwnicy po raz drugi wygrali, co bardzo umocniło ich samopoczucie i pozycję. Doszło do rozłamu w naszej partii, byliśmy atakowani bardzo agresywnie ze wszystkich stron, a zniecierpliwienie wobec nas wykazywali także ludzie z różnego rodzaju ośrodków prawicowych - powiedział.
Według niego przeciwnicy PiS kontrolowali w tym czasie całe życie publiczne, mieli rząd, prezydenta, wszystkie instytucje kontrolne, samorządy "zorganizowane w wielkiej mierze na zasadzie symetrii z tym, co w Warszawie, co nie jest zgodne z zasadami demokracji".
- Słyszeliśmy wrogie okrzyki, rechot i dobre rady: ustąpcie, choćby w sprawie Smoleńska, ale nie ustąpiliśmy, daliśmy radę, zwyciężyliśmy - podkreślił Kaczyński, a z sali słychać było burzę oklasków.
- Mimo blokady medialnej potrafiliśmy pokazać, ze istnieje alternatywa, że może być inaczej - mówił szef partii rządzącej. Przypominał momenty, kiedy PiS zaczynało prowadzić w sondażach oraz inicjatywy partii, które doprowadziły do wygranych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.
- Upór, twardość, determinacja, to były ważne, całkowicie konieczne warunki tego zwycięstwa, ale bardzo ważne było też to, że mieliśmy inwencję, że mieliśmy pomysły, że potrafiliśmy pokazać społeczeństwu, mimo blokady medialnej, że istnieje alternatywa, że może być inaczej - powiedział Kaczyński, podsumowując działania PiS od wyborów parlamentarnych 2011 r.
- Rozmawialiśmy z Polakami przez cały czas - podkreślił prezes PiS.
Jak mówił, ważnym elementem drogi PiS do władzy było przeciwstawienie się wiosną 2012 roku podniesieniu wieku emerytalnego. - Wtedy po raz pierwszy po długiej przerwie wyszliśmy na prowadzenie w sondażach; na krótko, ale to było naprawdę bardzo ważne, to pokazało, że można - podkreślił Kaczyński.
Dodawał, że jesienią tego samego roku PiS rozpoczęło akcję "Alternatywa" - spotkania działaczy PiS i ekspertów. Zwieńczeniem pierwszego etapu tej akcji - dodał - było wotum nieufności dla rządu PO-PSL i wysunięcie kandydatury Piotra Glińskiego na premiera.
Następnie - kontynuował - odbył się IV Kongres PiS, który miał wybrać władze partii, ale także przedstawić program. - Zleciliśmy przygotowanie tego programu specjalistom. Kierownictwo partii w ostatniej chwili uznało, że ten program nie jest właściwy, ale potrafiliśmy ten kongres przeprowadzić tak, że tego media nie zauważyły, że uznano moje wystąpienie programowe za cały program - mówił szef PiS.
Jak zaznaczył, PiS ma w kwestii programu dużo większe ambicje i dlatego w lutym 2014 roku była druga tura IV kongresu - programowa, na której zaprezentowano program "Zdrowie, praca, rodzina".
- Jednoczyliśmy prawicę (...) I udało się. 12 i 19 lipca 2014 roku jakby w dwóch krokach doszło do zjednoczenia prawicy - powiedział prezes PiS, nawiązując do porozumienia PiS z Polską Razem Jarosława Gowina i Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry.
Jak podkreślił, kolejne wybory pokazały, że jedność jest bezwzględnie potrzebna. - To było bardzo ważne, to była droga do zwycięstwa - mówił prezes PiS, zaznaczając, że był to długi i wymagający wytrwałości proces.
Zeszłoroczne wybory
W wyborach prezydenckich mieliśmy dobry pomysł: przeciwstawić Bronisławowi Komorowskiemu kogoś, kto będzie jego całkowitym przeciwieństwem; Andrzej Duda, to był celny cios w nadzieje drugiej strony - mówił również prezes PiS.
W jego ocenie wybory prezydenckie z 2015 r. "to te, o których mówiono, że są beznadziejne, że nie ma żadnych szans, że wynik jest z góry przesądzony, że chodzi co najwyżej o to, by była druga tura".
Prezes PiS dodał, że celny był także sztab, na czele którego stanęła Beata Szydło. Jej sposób działania prezes PiS ocenił jako niekonwencjonalny, ale skuteczny.
Wcześniej Kaczyński mówił o wyborach samorządowych z 2014 roku. Ocenił, że były one bardzo specyficzne jeśli chodzi o to, wszystko co wydarzyło się potem, co "postawiło znak zapytania wobec uczciwości liczenia głosów". - Mieliśmy prawo do podejrzeń, bo różnego rodzaju wskaźniki wysoce się nie zgadzały. W Polsce demokracja nie jest taka sama jak w Austrii, bo jak wiecie tam wybory zakwestionowano - dodał.
Jak jednak podkreślił, "nic to nie dało w sensie praktycznym jeśli chodzi o rozkład głosów w samorządach". - Tutaj przegraliśmy z Platformą, trzeba to jasno powiedzieć, ale powstał mocny ruch kontroli wyborów i nastąpiły zmiany w Państwowej Komisji Wyborczej. To był nasz sukces, to był sukces naszej zdecydowanej postawy - powiedział Kaczyński.
Dlaczego Kaczyński nie został premierem?
Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział podczas wystąpienia na kongresie tej partii, że w związku z wyborami parlamentarnymi 2015 r. musiał "uchylić się" od bycia kandydatem na premiera.
- Trzeba było się uchylić, taka była potrzeba, potrzeba służenia zwycięstwu - dodał.
Gdy na te słowa sala zareagowała burzą oklasków, Kaczyński skomentował: - To jest dosyć szczególna sytuacja, jak chcecie wstawać, by mi bić brawo, że nie jestem premierem.
Mówił, że on rezygnował z funkcji premiera "stanęło pytanie o kandydata". - Mówiłem, proszę państwa, że dzisiejsza pani premier, nasza Beata, potraktowała tę kampanię niekonwencjonalnie, brała w niej udział na innych zasadach, niż to zwykle czynią szefowie sztabu, występowała także i okazało się, że ma talent, że ona też ma talent, talent medialny - podkreślał. - To zdecydowało - dodał.
- W ten sposób ten cykl się zakończył, cykl walki, determinacji, dobrych pomysłów, inwencji, nieustępowania, zakończył się zwycięstwem - podkreślił Kaczyński.
"Byliśmy odpowiedzialną opozycją"
Jarosław Kaczyński krytykował również rządy PO zarzucając jej, że przed wybuchem kryzysu na Ukaranie prowadziła politykę prorosyjską.
Kaczyński wspominał wybory do Parlamentu Europejskiego z wiosny 2014 roku. - Odbywały się one w szczególnym momencie - wybuchł kryzys na Ukrainie. Pod osłoną mediów, bo w dalszym ciągu ta osłona dla władzy (PO i PSL - przyp.) była potężna, władze dokonały głębokiego manewru. Prorosyjska polityka została zmieniona - mówił prezes PiS.
- Dlaczego mówię, że pod osłoną mediów? Dlatego, że nikt w tym głównym nurcie, który najbardziej dociera do opinii publicznej, nie pytał, dlaczego ta polityka przedtem była tak radykalnie inna. I dlatego przyniosło to efekty, pozytywne efekty dla PO - mówił.
Według niego, "przedtem sondaże wykazywały na nasze poważne zwycięstwo". - Te pozytywne efekty, i to też trzeba przyznać, wynikały także z naszej postawy, postawy odpowiedzialnej. Byliśmy odpowiedzialną opozycją, bo my jesteśmy odpowiedzialną partią, partią racji stanu i właśnie dlatego tak zachowaliśmy się, mimo że to być może przyniosło nam straty - podkreślał szef PiS.
Wyraził przy tym pogląd, że wybory do PE, które - jak mówił Kaczyński, PiS "leciutko przegrał" - pokazały jak potrzebna jest jedność. "Gdybyśmy już wtedy byli zjednoczeni, to odnieślibyśmy spektakularne zwycięstwo" - zaznaczył.
"Ten rząd jest suwerenny"
Kaczyński podkreślił, że Polska musi być państwem suwerennym. - Mamy prawo do suwerenności (...) ten rząd jest suwerenny - oświadczył.
Prezes PiS powiedział też, że jego partia opowiada się za społeczeństwem solidarnym. - Chodzi o wyrównywanie szans, wyrównywanie poziomu życia między różnymi regionami, między miastem a wsią, między różnymi grupami społecznymi - mówił.
Jak ocenił, różnice w Polsce są "ogromne, niszczące, dezintegrujące społeczeństwo". - Musimy zabiegać o to, żeby były mniejsze, żeby je zmniejszać, żeby konsekwentnie prowadzić politykę w tym kierunku. To jest nasze zobowiązanie - podkreślił Kaczyński.
Według prezesa PiS, "Polska sprawiedliwa, to jest Polska, która istnieje nie na papierze, ale w realiach społecznych, prawnych". - Musi być równość wobec prawa wszystkich obywateli, niezależnie od tego, czy ktoś ma miliard złotych, czy jest biednym człowiekiem - oświadczył.
Polska silna - mówił Kaczyński - "to taka Polska, która jest w stanie zapewnić nam bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne, która jest w stanie rozwiązywać problemy społeczne".
Cztery stawki
Demokracja, prawo do naprawy Rzeczypospolitej, suwerenność, obrona przed eksploatacją - to - jak wskazywał podczas kongresu Kaczyński - główne stawki, które Prawo i Sprawiedliwość musi wygrać.
Kaczyński podkreślał, że zarówno zwolennicy PiS jak i wyborcy niezdecydowani muszą zrozumieć jaka jest stawka obecnego sporu w Polsce i wokół niej. Wyróżnił kilka, które - jak mówił - PiS musi wygrać.
Pierwsza z nich to demokracja. - To jest pytanie o to, czy wszyscy Polacy, wszyscy dorośli, pełnoletni Polacy mają równe prawa, czy wszyscy wobec tego mają prawo poprzez formacje, które popierają, wyłaniać władze, wyłaniać rząd - podkreślił Kaczyński.
Według niego, takie koncepcje, że "wszyscy co prawda mają prawo iść do urn, ale tylko jedna strona ma prawo wyłaniać rząd" były już formułowane.
- Pamiętamy "moherowe berety". I dzisiaj to wraca (...), nasz rząd jest delegitymizowany, dlatego że został wybrany nie przez tę część społeczeństwa, która powinna działać, mieć tego rodzaju prawa, ale wystąpienia, które właśnie tak formułowały sytuację w Polsce, pojawiły się już w 1990 roku. Wtedy też mówiono o niedojrzałości społeczeństwa - mówił prezes PiS. - Jest jasne, w Polsce ma być demokracja, wszystkie strony sporów mają prawo wyłaniać rząd, jeżeli zwyciężą - zaznaczył.
Drugą stawką, o której mówił Kaczyński, jest "prawo do naprawy Rzeczypospolitej". - Tu sprawy są formułowane tak: "no dobrze, może się zdarzyć, że wygrali, ale wtedy nie mają żadnego prawa do tego, by realizować swoje plany; wtedy mogą rządzić, ale tylko na uwięzi". Wiadomo, gdzie ta uwięź miała w tych ostatnich planach być - w Trybunale Konstytucyjnym - stwierdził Kaczyński. - Proszę państwa, mamy prawo do naprawy Rzeczypospolitej, odrzucamy to myślenie - zwrócił się do działaczy PiS.
Trzecia stawką jest suwerenność, czwartą - prawo do obrony przed "eksploatacją". - Polska jest eksploatowana, Polska nie może być zasobem taniej siły roboczej, z Polski nie można wyprowadzać ogromnych pieniędzy bez podatków - podkreślił Kaczyński.
Błędy przy decyzjach personalnych
- Ale jeżeli jest ich tak dużo, to muszą być popełniane błędy, tego się nie da uniknąć, w tych błędach nie ma nic złego, pod jednym warunkiem - że one będą weryfikowane, że będą naprawiane - powiedział Kaczyński.
- Zasada jest jedna i fundamentalna: kompetencje i uczciwość, uczciwość i kompetencje - podkreślał. - Kto się tym zasadom przeciwstawia, czy wprost, ale to się rzadko zdarza, czy w praktyce, ten w gruncie rzeczy działa przeciw nam, przeciw naszym planom, wspiera naszych przeciwników - powiedział prezes PiS.
Zerwanie z postkomunizmem i odrzucenie Balcerowicza
Jak powiedział Kaczyński, potrzebna jest naprawa państwa "spokojna, czasem nawet ostrożna, ale konsekwentnie idąca w stronę jakości, którą można określić jako nowe państwo, które z komunizmem, postkomunizmem, nie będzie miało już nic wspólnego".
Jak zaznaczył celem PiS jest m.in. przebudowa życia społecznego "w kierunku nowej redystrybucji dóbr". - To jest wreszcie ostateczne odrzucenie Balcerowicza, nowy porządek gospodarczy. A ten nowy porządek gospodarczy to jest dzisiaj plan Morawieckiego. Musimy go zrealizować - powiedział.
- PiS dziś jest ośrodkiem nie tylko rozsądnego, racjonalnego myślenia o Polsce, jest także ośrodkiem rozsądnego i racjonalnego myślenia o Europie i musimy o tym wiedzieć i nie powinniśmy mieć kompleksów - oświadczył też lider partii rządzącej.
Zwracając się do partyjnych kolegów powiedział: - Musimy szanowni państwo iść do przodu, musimy dotrzymać obietnic, musimy być kompetentni i uczciwi; musimy odrzucić kompleksy.
.
Kaczyński, odnosząc się do owych propozycji podkreślał, że "one już są, choćby propozycja jak ta, która odnosi się do tego, co zrobić z tymi pieniędzmi, które zostały w OFE, które dzisiaj w gruncie rzeczy tracą na wartości, a które mogą być podstawą nowych ważnych przedsięwzięć, które będą budowały siłę naszej polityki gospodarczej, ale będą też wspierały milion polskich gospodarstw domowych".
Obszary wymagające zmian
Prezes PiS zaznaczył, że osiem miesięcy pracy rządu, to za mało, by formułować "ostateczne oceny, one mogą być tylko wstępne".
- Można powiedzieć tak: idziemy we właściwy kierunku, ale kolumna nam się rozciągnęła, jest czołówka, ale (...) są też tabory. Co tam jest, otóż: uszczelnienie systemu podatkowego, superważna dla nas sprawa, ostateczne rozstrzygniecie tego, by istniało kompetentne kierownictwo gospodarcze, które zawiaduje całością spraw, bo całość spraw dzisiaj to plan Morawieckiego - mówił Kaczyński.
Kolejna kwestia - zaznaczył prezes PiS - to "sprawa aparatu dyplomatycznego, który w tej chwili jest jeszcze w niemałej części, w bardzo dużej części po prostu stary".
W ocenie Kaczyńskiego niepokój wzbudza także sytuacja w sferze służby zdrowia. - Może się mylę, ale wydaje mi się, że zaawansowanie prac nad tą tak bardzo potrzebną zmianą, jest tam w tej chwili jeszcze zbyt małe, że trzeba tutaj jeszcze wiele zdziałać - podkreślił prezes PiS.
"Wielka rozmowa z Polakami"
Jarosław Kaczyński wezwał parlamentarzystów PiS do aktywności tak, by w ciągu trzech najbliższych lat objechali cały kraj, spotykając się z wyborcami.
Kaczyński mówił, że Prawo i Sprawiedliwość musi powrócić do aktywności w terenie, którą prowadziło w latach 2011-2015. - Trzeba do niej wrócić, trzeba podjąć rozmowę z Polakami, wielką rozmowę z Polakami. Trzeba podjąć i można podjąć" - zaznaczył prezes PiS.
Podkreślił, że poza parlamentarzystami, którzy są członkami rządu Beaty Szydło, wciąż jest 250 posłów i senatorów Prawa i Sprawiedliwości, którzy mogą podjąć taką aktywność. - Gdyby pracować z intensywnością mniejszą niż ta, która była w trakcie objazdu, bo wtedy było po siedem spotkań i to takich przeszło dwie godziny na mównicy podczas weekendu, tylko - dajmy na to - po pięć spotkań na weekend, to wystarczy dwa pracowite weekendy i objeżdżamy wszystkie gminy w Polsce - powiedział Kaczyński.
- Naprawdę są możliwości działania, tylko musi być decyzja i determinacja, musimy działać. Musimy rozmawiać, musimy tłumaczyć - podkreślał Kaczyński.
Nowa konstytucja
Kaczyński, nawiązując do sporu wokół TK, mówił, że PiS, by "realizować swój program" oraz "skończyć z niepotrzebnym sporami i politycznym awanturnictwem", było gotowe do kompromisów. - Ale te kompromisy zostały odrzucone, dlatego będziemy szli swoją drogą - dodał.
Oświadczył, że oczywiste jest, iż nie zostaną przyjęte określane z zewnątrz ramy prawne funkcjonowania TK i jego skład. - To jest oczywiste, nie jesteśmy kolonią - powiedział prezes PiS.
W jego ocenie "kryzys TK pokazał także kryzys konstytucji z 1997 roku". Według Kaczyńskiego "ona daje wiele praw, są tam przepisy wątpliwe, ale są też całkowicie słuszne, tylko że w ogromnej mierze pozostają one na papierze".
- Realia polityczne, społeczne, Polski bardzo różnią się od tego, co jest zapisane w konstytucji - mówił. - Oczywiście, konstytucja sama przez się tego nie zmieni, to nie jest żaden magiczny akt, ale może te zmiany ułatwić, może zapewnić dużo więcej praworządności realnych praw Polaków, może nam zapewnić wolność wobec tego, co dzieje się wewnątrz Polski, wobec tych różnych praktycznych ograniczeń, które są wprowadzane na różnych poziomach, samorządach, w zakładach pracy, ale także tego ataku na polską wolność z zewnątrz - powiedział prezes PiS. Jego zdaniem Polska powinna być w Europie - jeśli trzeba - wyspą wolności.
Jak mówił, nowa konstytucja powinna "zapewnić prawa narodu, suwerenność, określić naszą relację z UE". - Tego nie ma, są tylko pewne orzeczenia Trybunału, tego jest zdecydowanie za mało, regulacje są za mało konkretne, zbyt ogólnikowe, pozwalają na różne interpretacje - mówił.
- My wiemy, że w tej kadencji to się zapewne nie uda, ale mimo wszystko trzeba pokazać społeczeństwu, że jest alternatywa - podkreślił Kaczyński. - Myśmy działania w tym kierunku już podjęli, już praca się zaczyna i mam nadzieję, że z czasem przyjmie kształt pełnego projektu konstytucji, da rezultaty i będziemy go mogli pokazać Polakom jako naszą propozycję dla Polski, dla przyszłości, dla budowy takiego społeczeństwa i takiej Polski jakiej chcemy - powiedział prezes PiS.
Spór wokół TK i ostre słowa wobec Andrzeja Rzeplińskiego
Fragment swego kongresowego przemówienia prezes PiS poświęcił trwającemu od jesieni ub.r. konfliktowi wokół Trybunału Konstytucyjnego. Zrelacjonował swą wizję przebiegu tego konfliktu.
Przyznał, że nawet w środowiskach zbliżonych do PiS mówi się: "merytorycznie macie racje, ale łamiecie konstytucję". - Otóż nie, proszę państwa. Nie łamiemy konstytucji, i to też trzeba przekazywać ludziom, trzeba wiedzieć, jak naprawdę było - oświadczył.
Przypomniał, że wszystko zaczęło się poprawki do ustawy do TK z czerwca 2015 r., umożliwiającej wybór pięciu nowych sędziów Trybunału jeszcze przez poprzedni Sejm, choć kadencja części sędziów mijała już po zaplanowanych na jesień wyborach parlamentarnych.
- Było to sprzeczne z przyjętą już i w jakimś sensie skonstytucjonalizowaną praktyką - mówił. - Jeśli wybrano metodę powoływania sędziów przez Sejm, można dyskutować czy dobrą, ale taka jest, to jest oczywiste, że ta metoda musi prowadzić do pluralizmu składu Trybunału - dodał.
Dlatego "prezydent Rzeczpospolitej nie tylko miał prawo, ale miał obowiązek odmówić zaprzysiężenia tych sędziów" - podkreślił prezes PiS. - Sejm miał prawo uznać ich wybór za prawnie bezskuteczny i miał prawo wybrać pięciu nowych sędziów. Trybunał Konstytucyjny tych uchwał nie mógł zakwestionować, a jego orzeczenie o tym, że trzech (sędziów - red.) jest wybranych legalnie, a dwóch niekonstytucyjnie, niezależnie jego merytorycznej błędności, nie działało wstecz, nie miało już znaczenia - dodał.
Z tego punktu widzenia, dodał, "niedopuszczenie trzech sędziów do orzekania jest czystym bezprawiem".
- Jest złamaniem artykułu siódmego konstytucji, który mówi, że wszystkie organy władzy działają na podstawie prawa - przekonywał. - Już wtedy Trybunał szedł w stronę bezprawia - powiedział.
W ten sposób bowiem - mówił Kaczyński - Trybunał "próbował przyjąć pozycję suwerena, czyli złamać zasadę zwierzchności ludu, demokratycznego państwa prawa i równowagi władzy", a "to są wszystko zasady konstytucyjne".
- Ale Trybunał szedł ta droga dalej, uznał, po uchwaleniu tzw. poprawki grudniowej, że jest ona "non est", nie istnieje, i wobec tego procedował według innej, starej procedury - ciągnął Kaczyński. - Nie miał do tego prawa, łamał artykuł 7 konstytucji, 197 konstytucji (...) To była decyzja całkowicie bezprawna, Trybunał postawił się poza porządkiem konstytucyjnym - mówił.
Kaczyński dodał, że "to my dzisiaj bronimy konstytucji, a pan prezes (Andrzej) Rzepliński jest głównym przeciwnikiem jej przestrzegania, jest przeciwnikiem demokracji, zasady zwierzchności ludu, zasady trójpodziału władz i ich równowagi, zasady legalizmu" - przekonywał prezes PiS. - Po prostu konstytucję łamie, a próbuje się przedstawiać jako obrońca konstytucji - ocenił, a sala na jego słowa zareagowała burzą oklasków.
"PiS jest partią prounijną, ale..."
Prezes PiS ocenił, że wynik brytyjskiego referendum, w którym zwyciężyli zwolennicy wyjścia Londynu z UE, to "dezintegracja, która powinna nas martwić". Podkreślił, że Polska nie może jednak teraz "opuścić rąk" i pozwolić, by "działali inni, silniejsi". - To byłby wielki błąd pod każdym względem, ale szczególnie dlatego, że pierwsze propozycje tych najmocniejszych (krajów) w Unii są propozycjami dalszej dezintegracji Unii - podkreślił prezes PiS.
Według niego polska propozycja musi być "dokładnie odwrotna". - My musimy proponować reintegrację - podkreślił. Jak zaznaczył, szansa na reintegrację istnieje, ale tylko wtedy, jeżeli Unia się zmieni. - Musimy iść w tym kierunku z determinacją, z nadzieją, z wiarą, że jesteśmy w stanie coś zrobić. Nie możemy doprowadzić do tego, żeby Unia się rozpadła - mówił lider PiS.
Zaznaczył, że polskie społeczeństwo nadal jest prounijne, i PiS wbrew temu, co się tej partii zarzuca, także jest prounijna. - Ale chcemy unii narodów, chcemy Unii, w której obowiązuje rzeczywiście zasada pomocniczości. Chcemy Unii, Europy bogatej różnorodnością kultur, dorobków cywilizacyjnych poszczególnych narodów - powiedział.
Przyszłe wybory
Według Kaczyńskiego PiS ma pełne szanse na kolejne zwycięskie wybory, ale pod dwoma warunkami.
Prezes partii rządzącej powiedział na kongresie PiS, że jego ugrupowanie chce "uczynić życie Polaków lepszym, chce, by wracali emigranci, by zakładali rodziny, by rodziły się dzieci i to wszystko można uzyskać, ale to wymaga lat, to wymaga kolejnych zwycięskich wyborów".
- I my, proszę państwa, mimo wściekłych ataków, mamy na to zwycięstwo pełną szansę. Ale pod dwoma warunkami: pierwszy z nich to to, że dotrzymamy zobowiązań, a drugi, że nasze rządy będą przeciwieństwem rządów PO i PSL. Będą uczciwe i kompetentne" - powiedział prezes PiS.
Podkreślił, że bez spełnienia tych warunków PiS nie będzie zwyciężać.
Wybór prezesa
Podczas kongresu delegaci wybierali też prezesa partii na 3-letnią kadencję. Prezes PiS Jarosław Kaczyński był jedynym kandydatem w wyborach szefa ugrupowania na kolejną kadencję. Jego kandydaturę poparło 1008 delegatów, 7 było przeciw, jeden się wstrzymał.
Podczas przemówienia dziękował za wybór.
Traktuję ten wynik jako akt zaufania, ale jednocześnie pewne upoważnienie, to znaczy upoważnienie do tego, żeby być realnym, rzeczywistym szefem tego wielkiego obozu zmian, który mamy dzisiaj w Polsce, który jest u władzy, który chce, który musi Polskę zmienić
Mówił też, że było siedem głosów przeciwnych. To wynik "zupełnie nadzwyczajny" - ocenił.
- Jestem przekonany, że ta mocna drużyna, która jest w tej chwili w rządzie, Pałacu Prezydenckim, partii - da radę; że zwyciężymy, że Polska będzie inna, że Prawo i Sprawiedliwość będzie trwało i pięknie zapisze się w annałach polskiej historii - zaznaczył.
Partia ma także przyjąć uchwałę dotyczącą krajowej i międzynarodowej sytuacji Polski. Uczestnicy kongresu wybiorą 120 członków Rady Politycznej, a także członków sądu dyscyplinarnego i krajowej komisji rewizyjnej.
Na kongresie jest obecna premier Beata Szydło i członkowie Rady Ministrów. Być może wezmą udział w dyskusji, która będzie zamknięta dla mediów.