Kobiety podpisują kontrakty w Polsce i idą na wojnę. "Żeby wnuki chodziły po wolnej ziemi"
- Oczywiście, jak każdy się boję. Tego, że nie wiesz, co na ciebie czeka. Ale chcę, żeby moje wnuki chodziły po wolnej ziemi, mówiły w swoim języku - mówi 44-letnia Alesia, która w piątek dobrowolnie zgłosiła się do służby w ukraińskim wojsku i w konsulacie w Lublinie złożyła podpis na kontrakcie.
W piątek kolejna grupa kilkudziesięciu rekrutów podpisała kontrakty i wstąpiła do ukraińskiego wojska. To osoby w wieku od 18 do 53 lat, przy czym przeważają ci najmłodsi. Tym razem po raz pierwszy zaciągnęły się trzy kobiety, które dołączą do służb medycznych i łącznościowych. Wśród nich była 44-letnia Alesia. W Ukrainie mieszkała w Żytomierzu, w Polsce jest od 2017 roku. Ostatnio mieszkała niedaleko Poznania, gdzie pracowała w sklepie.
- W wojsku jest mój synek. Mówił mi: mama, po co ci to potrzebne - uśmiecha się Alesia. - Bardzo długo myślałam o tym. W końcu, na swoje urodziny zdecydowałam, że też muszę iść, żeby być razem z nim. Oczywiście, jak każdy się boję. Tego, że nie wiesz, co na ciebie czeka. Ale chcę, żeby moje wnuki chodziły po wolnej ziemi, mówiły w swoim języku. Żebyście wy mogli też wszyscy kiedyś przyjechać i zobaczyć, jaka fajna jest Ukraina - dodaje.
Kontrakt z ukraińskim wojskiem można podpisać na rok (to dotyczy osób najmłodszych w wieku 18-25 lat), na trzy lata lub do czasu zakończenia wojny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraina w sojuszach. "Perspektywa wejścia Ukrainy bardzo daleka"
"Nie mogę siedzieć i patrzeć na to, co się dzieje"
Daniło pochodzi z Mariupola. W czerwcu 2022 roku, kiedy jego miasto znalazło się pod okupacją rosyjską, uciekł z kraju razem z mamą i młodszym bratem. Kiedy przekraczał granicę Ukrainy, miał zaledwie 16 lat. Teraz ma 18 i postanowił porzucić bezpieczne życie w Danii, gdzie przez ostatnie dwa lata znajdowała się jego rodzina. W piątek w Lublinie złożył swój podpis na kontrakcie z ukraińskim wojskiem.
- Boli mnie serce za moją ojczyznę. Nie mogę siedzieć i patrzeć na to, co się dzieje. Muszę wracać - mówi Daniło. Chłopak przyznaje, że mama jego decyzji nie wspiera.
Mykoła wygląda bardzo młodo, dużo młodziej niż swoje 20 lat. Do Lublina przyjechał z Litwy, gdzie pracował i studiował, ale przerwał naukę, aby wstąpić do wojska.
- Uznałem, że czas skończyć z okłamywaniem siebie i zacząć coś robić - mówi Mykoła.
W kontrakcie ma zapisane, że będzie strzelcem i snajperem, ale to jeszcze nie jest do końca przesądzone.
- Mój ojciec też służy w armii. Mama bardzo się denerwuje, ale rozumie, że mam już 20 lat i jestem dorosły chłop - śmieje się Mykoła.
42-letni Abdulla także jest Ukraińcem, pochodzi z Zaporoża. Ostatnio mieszkał w Polsce i pracował w piekarni w Żorach.
- Trzeba chronić ojczyznę przed agresorem. Wiele kobiet również idzie do armii, więc mężczyźni również muszą walczyć - mówi o swojej motywacji.
45-dniowe szkolenie, zanim pójdą na front
Przed całą czwórką teraz 45-dniowe szkolenie bazowe. Zacznie się na poligonie pod Lublinem. Podobnie zresztą jak w przypadku pierwszej grupy ochotników, która już szkolenie w Polsce zakończyła i wyjechała do Ukrainy. Jeszcze nie wiadomo, kiedy trafią na front, bo przed nimi kolejne szkolenia.
- Zanim to się stanie, miną jeszcze miesiące, bo muszą zostać właściwie przeszkoleni - podkreśla podpułkownik Petro Gorkusha, przedstawiciel dowództwa Legionu Ukraińskiego.
- Dużo naszych obywateli boi się przyjechać do Ukrainy, bo gdzieś tam przeczytali, że zabiorą cię i od razu wyślą na front bez szkolenia. Tutaj każdy może zobaczyć, że jest inaczej - dodaje konsul Ukrainy w Lublinie Oleh Kuts.
Wynagrodzenie dla ochotników
Ochotnicy za swoją służbę dostają wynagrodzenie. Jego wysokość zależy od stopnia wojskowego rekruta oraz specjalności.
Początkowe, najniższe wynagrodzenie dla osób szkolących się, wynosi w przeliczeniu na polską walutę około 2 tys. zł. Górna granica to około 18 tys. zł miesięcznie w chwili, kiedy żołnierze są już na froncie.
Nabór do Legionu Ukraińskiego cały czas trwa. Zgłaszać można się przez stronę internetową. Za proces naboru odpowiada centrum rekrutacyjne, które otwarto na bazie Konsulatu Generalnego Ukrainy w Lublinie. To pierwszy taki ośrodek w Polsce i w Europie.
Inicjatywę powstania Legionu Ukraińskiego w Polsce ogłosili w lipcu 2024 roku w Warszawie premier Donald Tusk oraz prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Rekrutacja ruszyła na początku października. Polska dostarcza broń i sprzęt, z kolei Ukraina zapewnia mundury i wsparcie logistyczne.
Do tej pory wpłynęło ok. 1,3 tys. zgłoszeń z całego świata. W listopadzie pierwszych kilkudziesięciu obywateli Ukrainy - mieszkających poza ojczyzną - podpisało kontrakty z Siłami Zbrojnymi Ukrainy.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl
Czytaj również: Rosjanie wezwali do podpalenia. Podali adres w Lublinie