Kaczyński wyznaczył ministrom "bojowe zadanie". Czarnek i Gliński mają odrodzić prawicę
"Bojowe zadanie" od Jarosława Kaczyńskiego otrzymali czołowi ministrowie, którzy niebawem odejdą z rządu - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Mają zorganizować wielką konferencję sił prawicowych w styczniu 2024 roku. - To ma być początek drogi do zwycięstw w kolejnych latach - mówi o wydarzeniu polityk PiS.
11 listopada, Święto Niepodległości. Krakowska hala Sokół. Wystąpienie wygłasza Jarosław Kaczyński. Mówi o potrzebie walki o suwerenność, "hegemonii Niemiec", zagrożeniach płynących z UE i niebezpiecznych zakusach do zmian unijnych traktatów.
Prezes nie analizuje przyczyn pyrrusowego zwycięstwa w wyborach i konieczności oddania władzy, skupia się na przyszłości. Zapowiada: - Każda wielka akcja musi się od czegoś zacząć, musi mieć pewien moment startu, można powiedzieć zapłonu.
Tym zapłonem ma być "wielka konferencja sił prawicowych", która ma się odbyć w styczniu 2024 roku.
- Chcemy, by w styczniu odbyła się w Warszawie konferencja wszystkich sił patriotycznych, ale nawet takich, które są patriotyczne, ale w szerszym tego słowa znaczeniu - wyjaśniał prezes [więcej na ten temat TUTAJ].
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kaczyński wyraził nadzieję, że planowane spotkanie w Warszawie będzie "początkiem wielkiej akcji w różnych dziedzinach". - Ma być początkiem zastosowania przez nas najnowocześniejszej techniki, żeby skomunikować ze sobą możliwie dużą część społeczeństwa, a szczególnie tych, którzy będą inicjatorami, moderatorami różnego rodzaju działań, które będziemy musieli prowadzić - zapowiedział.
Jak podkreślił: - Będziemy w tym kierunku konsekwentnie szli, będziemy szli ku wielkiej akcji społecznej, ku wyraźnemu powiedzeniu - nie tylko tutaj, w Polsce, ale w Europie, że nasz kraj na to się nie zgodzi. Ne zgodzi się pod żadnym warunkiem.
Ministrowie z misją
Po tej zapowiedzi nasi rozmówcy z PiS zastanawiali się, czy Kaczyński miał na myśli ponowne zorganizowanie czegoś na kształt zjazdu "prawicowej międzynarodówki" partii konserwatywno-narodowych z UE - na wzór spotkań, które odbywały się w ostatnich latach. Takie spotkania były organizowane m.in. w Warszawie, uczestniczyła w nich choćby Marine Le Pen.
Ale - jak ustaliliśmy - wydarzenie planowane na styczeń prawdopodobnie nie będzie miało charakteru międzynarodowego (takie wydarzenia mają być organizowane bliżej wyborów do Parlamentu Europejskiego). Władze PiS, jak przekazały nam źródła z centrali PiS przy Nowogrodzkiej, chcą zintegrować przede wszystkim polską prawicę.
Mają się tym zająć - jak dowiedziała się WP - czołowi ministrowie rządu PiS: profesorowie Przemysław Czarnek, Piotr Gliński i Zbigniew Rau. Za organizację wydarzenia ma również - od zaplecza - odpowiadać pełniący obowiązki sekretarza generalnego PiS Piotr Milowański, następca Krzysztofa Sobolewskiego. - Dostali bojowe zadanie - mówi o wyżej wymienionych nasz rozmówca z PiS.
Styczniowa konferencja - jak słyszymy - ma być nie tylko przygotowaniem do wyborów samorządowych i europejskich, ale także początkiem "reintegracji prawicy". Zwłaszcza te drugie wybory będą ważne dla PiS i narracji tej partii - o budowie hegemonii Niemiec i federalistycznych zakusach "brukselskich elit".
O tym głównie w ostatnich dniach mówią czołowi politycy formacji Jarosława Kaczyńskiego. Zwracają uwagę na prace toczące się w Parlamencie Europejskim nad zmianami traktatów oraz przyjętą rezolucję w tej sprawie (zmianom sprzeciwia się zarówno PiS, jak i Koalicja Obywatelska).
Przedstawiciele PiS właśnie wokół tego będą starali się zbudować oś podziału politycznego w Polsce. Perspektywa zmian traktatowych jest dziś odległa, a żeby do zmian doszło, muszą się na nią zgodzić państwa członkowskie.
Dziś takiej zgody nie ma. Zmianom przeciwstawia się co najmniej kilkanaście państw UE.
Wdzięczność i lojalność
Dla PiS to nie jest argument. Zapowiadane na styczeń wydarzenie ma umacniać przekaz obozu prawicy. Kierownictwo PiS stwierdziło, że do tego zadania najlepiej będą się nadawać szefowie resortów edukacji i kultury przy wsparciu szefa MSZ (którego opozycja obarcza odpowiedzialnością za tzw. aferę wizową).
W ostatnich latach - ale również w ostatnich tygodniach, gdy już wiadomo, że PiS będzie musiało oddać władzę - media publikowały wiele materiałów o tym, jak ministerstwa Przemysława Czarnka (patrona programu znanego jako "Willa Plus") oraz Piotra Glińskiego wspierają konserwatywno-prawicowe instytucje zależne od PiS.
Z tego finansowego, wielomilionowego wsparcia PiS ma zamiar teraz skorzystać. Nie w sensie dosłownym (materialnym), ale ideowym i "zadaniowym". Wszystkie środowiska konserwatywne - w myśl PiS - mają się w najbliższych latach skupić wokół formacji Kaczyńskiego. I mobilizować wyborców do popierania prawicy. Słowem: PiS liczy na ich wdzięczność i lojalność.
Nasi rozmówcy z PiS nie są jednak dziś w stanie wskazać, o jakich "sił prawicowych" mówił 11 listopada Kaczyński. Trudno spodziewać się bowiem, że miał na myśli Konfederację.
Kilka dni temu w programie "Tłit" WP Krzysztof Bosak mówił, że "wiarygodność PiS i Jarosława Kaczyńskiego w kwestii obrony suwerenności Polski jest zerowa". - Gdyby było inaczej, Morawiecki od dawna nie byłby premierem - wskazał Bosak. Stwierdził, że to obecny szef rządu podejmował "antysuwerennościowe" działania na rzecz Brukseli.
Co dalej? Kierunek wskazał sam prezes Kaczyński. - Chcemy kontynuować naszą akcję w dużo mocniejszych i szerszych formach niż obecnie. Będziemy nawiązywać kontakty ze wszystkimi siłami europejskimi, które są przeciwko rozszerzeniu kompetencji Unii - zapowiedział w piątek 24 listopada w rozmowie z PAP.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl