Nie ma chętnych do rządu Morawieckiego. Wiemy, kto wypadnie z Rady Ministrów
Większość dotychczasowych ministrów nie otrzymała od Mateusza Morawieckiego propozycji wejścia do nowego rządu - wynika z informacji Wirtualnej Polski. I nie ma też chętnych, by takie propozycje przyjmować. - Wolałbym w ogóle nie rozmawiać o tym z premierem - przyznaje jeden z obecnych członków rządu.
- Przecież wszyscy wiemy, że żadnego rządu PiS nie będzie. Naprawdę musi mnie pan o to pytać? - nie kryje irytacji jeden z wiceministrów. Zapytaliśmy o to, czy otrzymał propozycję wejścia do rządu Mateusza Morawieckiego.
Nikt się nie garnie
Skład nowej Rady Ministrów - zgodnie z zapowiedziami Wirtualnej Polski - Morawiecki ma zaprezentować w piątek lub poniedziałek, 24 lub 27 listopada.
- Nie otrzymałem i nie chcę otrzymać żadnej "propozycji". Proszę dać to słowo w cudzysłów. Nie zamierzam uczestniczyć w tym teatrzyku, bo to głupota - przyznaje nasz rozmówca.
Inny wiceminister, również anonimowo, twierdzi: - Nikt nie pcha się na fikcyjny stołek.
Podobnie mówi kolejny członek rządu: - Nie znam nikogo, kto by się garnął. Z tego, co wiem, premier wciąż szuka "kandydatów".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmówca Wirtualnej Polski podkreśla, że to potencjalni kandydaci do rządu Morawieckiego - który będzie rządził maksymalnie dwa tygodnie z powodu braku większości w Sejmie - będą musieli wyświadczyć przysługę premierowi, a nie odwrotnie.
- Taka propozycja ze strony premiera, żeby ktoś wszedł do tego rządu, nie będzie zaszczytem dla kandydata. Wręcz przeciwnie - to zaszczytem dla Morawieckiego będzie, gdy ktoś łaskawie zgodzi się nie odrzucać jego zaproszenia. Dlatego premier będzie w pierwszej kolejności pytał ludzi mu życzliwych. Z tego, co wiem, rozmowy w tej sprawie są, delikatnie mówiąc, niezbyt intensywne - słyszymy.
Nasi rozmówcy z rządu przyznają, że nic nie wiedzą o tym, by Morawiecki prowadził negocjacje z potencjalnymi kandydatami na ministrów. - Nikt nie pali się odbierać tekę w Rządzie Dekalogu Polskich Spraw Mojżesza Morawieckiego - żartuje jeden z partyjnych działaczy.
Jeden z ministrów potwierdza: - W rządzie na ten temat jest cicho.
"Propozycje nie do odrzucenia"
Nasi rozmówcy przyznają: nikt nie chce się wyrywać do odgrywania roli ministra na dwa tygodnie. - Niektórzy mogą jednak otrzymać "propozycje nie do odrzucenia". Jeśli odmówią, pewnie spotkają ich jakieś konsekwencje - przewiduje jeden z członków rządu.
Co na ten temat sądzi opozycja? - Premier błaznuje. Morawiecki jest niepoważny. Wie, że nie ma większości, gra na czas razem z prezydentem Andrzejem Dudą. Bawią się Polską i oszukują obywateli - mówi Wirtualnej Polsce poseł KO Paweł Kowal.
Oficjalnie współpracownicy Morawieckiego przekonują jednak, że powołanie nowego rządu jak najbardziej ma sens. Mówił o tym m.in. rzecznik rządu Piotr Mueller, który również ma otrzymać propozycję od premiera, choć nie odpisał nam na prośbę o rozmowę w tej sprawie.
Kto ma jeszcze zostać w Radzie Ministrów przy Morawieckim? Najbliżsi mu ministrowie: Waldemar Buda, Grzegorz Puda czy Łukasz Schreiber. Kto na pewno nie zostanie ministrem? Jak ustaliliśmy, mają odejść: Zbigniew Rau (MSZ), Anna Moskwa (MKiŚ), nowy szef klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak (MON), Mariusz Kamiński (MSWiA), Jacek Sasin (MAP) czy Przemysław Czarnek (MEiN). Nie wiadomo, co z Michałem Dworczykiem, Robertem Telusem, Henrykiem Kowalczykiem, Andrzejem Adamczykiem, Zbigniewem Ziobrą czy Szymonem Szynkowskim vel Sękiem.
Według naszych informacji większość z nich nie otrzymało od Morawieckiego propozycji wejścia do jego nowego rządu. Propozycje mogą otrzymywać za to urzędnicy niższej rangi, np. dyrektorowie departamentów.
Morawiecki - jak sam przyznał - chce postawić w większym stopniu na kobiety i "młodych polityków". W rządzie mogą zostać Katarzyna Sójka (zdrowie), Marlena Maląg (rodzina i polityka społeczna) czy Magdalena Rzeczkowska (finanse).
Szef rządu stwierdził też, że widzi w swoim rządzie osoby spoza polityki. Czy mają być to mityczni "fachowcy z rynku"? "Bezpartyjni eksperci"? Żaden z naszych rozmówców z Rady Ministrów tego nie wie. - Nie krążą żadne nazwiska - słyszymy.
Pewne jest jedno: do nowego rządu Morawieckiego nie wejdzie Jarosław Kaczyński. Wicepremier pozostanie prezesem PiS, bez żadnych funkcji w Radzie Ministrów. Informację potwierdził nam jeden z jego współpracowników.
Morawiecki o "mission impossible"
Morawiecki wciąż robi dobrą minę do złej gry. - Prezydent Andrzej Duda powierzył mi misję tworzenia nowego rządu. Misję trudną, być może najtrudniejszą, z jaką miałem do czynienia, ale nie jest ona wbrew opiniom złośliwców "mission impossible". Gdyby nawet była, to nie wykluczam, że i na tę bym się porwał - powiedział premier w opublikowanym w niedzielę podcaście.
Zaznaczył, że polityk nie może swobodnie decydować, czy chce się podejmować "takich wyzwań". Dodał, że "mandat wyborczy zobowiązuje do realizacji obietnic złożonych wyborcom".
Jednocześnie Morawiecki stwierdził, że wyborcy wysłali PiS prosty sygnał: "tym razem musicie się dogadać z innymi".
Szkopuł w tym, że nikt z innych partii nie chce rozmawiać z PiS. Z tego, co słyszymy w ugrupowaniach nowej większości parlamentarnej (a także w Konfederacji), Morawiecki nie składał nikomu spoza PiS ministerialnej propozycji. Słowem: premier przekonuje, że widzi w rządzie Trzecią Drogę (w tym polityków PSL), ale żaden przedstawiciel formacji nie otrzymał jednocześnie propozycji wejścia do tego rządu.
W nieoficjalnych rozmowach politycy PiS przyznawali niedawno, że nie mają w istocie ludowcom "niczego do zaoferowania". W grę wchodziły jedynie resorty rolnictwa i infrastruktury.
Mimo to Morawiecki zadeklarował: - Musimy wyjść z bańki swoich politycznych wyobrażeń i skonfrontować się z realnymi oczekiwaniami Polaków. Zadać sobie pytanie: czy Polacy chcą, abyśmy od początku nowej kadencji kontynuowali stare spory, czy szukali porozumienia, które pozwoli na realizację spraw podstawowych.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl