PiS chce koalicji z PSL‑em, jest jedno "ale". "Nie mamy im nic do zaoferowania"
Premier Mateusz Morawiecki wkrótce ustąpi z urzędu. Politycy PiS nieoficjalnie twierdzą, że nie podejmie on nawet rozmów z PSL o ewentualnej koalicji. Powód? Formacja Jarosława Kaczyńskiego właściwie nie ma ministerstw, którymi chciałaby podzielić się z ludowcami.
08.11.2023 | aktual.: 09.11.2023 07:41
- Mamy dwa ministerstwa, które możemy oddać peeselowcom. To ministerstwo rolnictwa i rozwoju wsi. Jedno damy Kosiniakowi, a drugie Kamyszowi - śmieje się polityk PiS.
To oczywiście żart, choć kiepski: Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi to jeden resort. I jedyny, którym - jak wynika z naszych rozmów z politykami PiS - partia (jeszcze) rządząca mogłaby "podzielić się" z PSL-em.
- No, moglibyśmy ewentualnie oddać im infrastrukturę. Morawiecki nie lubi Andrzeja Adamczyka, sporo dróg jest już wybudowanych, ludowcy mogliby to wziąć, bo lubią chwalić się inwestycjami w terenie. Nawet jeśli buduje je PiS - uśmiecha się kolejny nasz rozmówca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak naprawdę te złośliwości nie oddają atmosfery, jaka panuje w obozie władzy. Politycy PiS szykują się do przejścia do opozycji, mimo iż premier Mateusz Morawiecki zarzeka się, że walczy o stworzenie większości parlamentarnej i utrzymanie rządów.
To się nie uda, bo PiS ma dziś jedynie 194 posłów, a żeby mieć większość, trzeba liczyć na przynajmniej 231. A fakty są takie, że z formacją Jarosława Kaczyńskiego nikt nie chce współpracować. Co więcej, jak słyszymy z partii opozycyjnych, które wkrótce przejmą rządy, z Morawieckim nikt rozmów podejmować nie zamierza.
I dotyczy to zarówno programu, jak i personaliów. Premier o tym wie, a jego gra na zwłokę ma na celu jedynie włożenie kija w szprychy przyszłej większości rządowej pod wodzą Tuska oraz danie czasu na wewnętrzne poukładanie się Prawa i Sprawiedliwości. Poza tym prezydent Andrzej Duda nie mógł powierzyć misji tworzenia rządu Donaldowi Tuskowi, bo zostałby uznany w elektoracie prawicy za zdrajcę.
Jednocześnie prezydent - jak donosił Onet - miał kilkukrotnie pytać na spotkaniu z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, czy nie chce zostać premierem.
Nikt nie da tyle, ile PiS PSL-owi obieca
Sytuacja jest kuriozalna o tyle, że politycy PiS usilnie przekonują w mediach, że są w stanie podzielić się władzą z PSL-em, a jednocześnie w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że… właściwie trudno znaleźć ministerstwo, które mogliby oddać we władanie ludowców. Nasi rozmówcy naliczyli dwa: rolnictwo i infrastrukturę.
To mało, jeśli chce się stworzyć koalicję (która nie powstanie). - Tak naprawdę nie mamy im nic do zaoferowania - przyznaje działacz PiS.
W nowym rządzie Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy, PSL ma otrzymać kilka resortów: m.in. Ministerstwo Obrony Narodowej (z wicepremierem Kosiniakiem-Kamyszem), Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a także resort związany z infrastrukturą i rozwojem. Ponadto kilka innych ministerstw otrzyma Polska 2050 Szymona Hołowni (wraz z funkcją marszałka Sejmu), która jest w sojuszu z PSL.
Ludowcy podjęli definitywną decyzję (a właściwie się nad tym nie zastanawiali, bo sytuacja od początku była jasna), że w żadne układy z PiS-em nie wchodzą. Kpiąco przyjmują zapewnienia Morawieckiego, że ten mógłby być ministrem w rządzie… Władysława Kosiniaka-Kamysza. Równie humorystycznie odbierają twierdzenia szefa gabinetu prezydenta Marcina Mastalerka, który powiedział w wywiadzie dla Polsatu, że Kosiniak-Kamysz "traci życiową szansę", bo mógłby być premierem (w rządzie PiS), ale - z niezrozumiałych dla niego powodów - nie chce.
Temat koalicji PiS z PSL-em jest zamknięty. 13 listopada zbierze się Sejm nowej kadencji, a za kilka tygodni na czele nowego rządu stanie Donald Tusk. Wcześniej prace zakończy gabinet Mateusza Morawieckiego.
Jak stwierdził marszałek senior Marek Sawicki, Morawiecki może zrezygnować z misji sformowania rządu. - Morawiecki będzie miał na to 14 dni, ale wcale tych 14 dni nie musi wykorzystać (...). Pan premier Morawiecki może skorzystać z tej formuły - wiedząc, że nie ma większości parlamentarnej - żeby tego samego dnia, kiedy dostanie powołanie, poinformować pana prezydenta, że wobec niemożliwości stworzenia większości parlamentarnej i uzyskania stosownego poparcia w Sejmie wobec swojego rządu, z tej misji rezygnuje - zaznaczył polityk PSL w TVN24.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl