Kaczyński przedstawił dwa warianty. Rozpadu koalicji nie będzie
Zbigniew Ziobro albo wzorem Jarosława Gowina złoży dymisję, albo zostanie na stanowisku, a osłabi swoją władzę w prokuraturze. Jak donoszą źródła Wirtualnej Polski wariant rozpadu koalicji, w ogóle nie był brany pod uwagę.
Polska opinia publiczna żyje treścią wczorajszej wieczornej narady pomiędzy Jarosławem Kaczyńskim, a Zbigniewem Ziobrą. Dotyczyła ona przyszłości koalicji rządowej. Napięcie sięgnęło niemal zenitu, gdy Solidarna Polska zdecydowała się zagłosować przeciwko tzw. piątce dla zwierząt. A więc pakietowi projektów lansowanych osobiście przez Jarosława Kaczyńskiego.
Tak przynajmniej mówi oficjalna wersja wydarzeń. Nieoficjalna każe zwrócić uwagę na ustawę, która dawała bezkarność urzędnikom, którzy dopuścili się niegospodarności podczas epidemii koronawirusa. Ta została zablokowana przez polityków Solidarnej Polski.
Warto też zwrócić uwagę na fakt, że Zbigniew Ziobro latem (a więc po nieprzeprowadzonych wyborach 10 maja i zakupie respiratorów od tzw. handlarza bronią) poprosił Jarosława Kaczyńskiego o powrót do PiS. Tym samym zgłosił akces do walki o schedę po prezesie. Kaczyński odmówił. Słynna "piątka dla zwierząt" miała jedynie przelać czarę goryczy.
Zbigniew Ziobro. Rządu mniejszościowego nie będzie
Od tej pory politycy PiS opowiadali w mediach, że koalicja jest już przeszłością. Mówili też, że PiS rozważa różne warianty, także ten, w którym rząd Mateusza Morawieckiego miałby stać się mniejszościowym. Słysząc to, Zbigniew Ziobro miał przekazać, że jeśli PiS postąpi z nim ostro, to on zacznie publikować nieprawidłowości dotyczące różnych decyzji podjętych przez rząd Mateusza Morawieckiego.
To nie byłoby na rękę nikomu. Skutków kolportowanych przez Ziobrę rewelacji nie sposób byłoby przewidzieć. Mogłyby one zaszkodzić tak środowisku premiera, jak i samemu Ministrowi Sprawiedliwości. Wiarygodność Zjednoczonej Prawicy mogłaby zacząć topnieć w oczach.
Z naszych informacji wynika, że ten wariant, pomimo ostrych medialnych zapowiedzi, nie był brany pod uwagę. Podczas poniedziałkowego spotkania Jarosław Kaczyński miał złożyć Ziobrze ofertę na wzór "gowinowskiej". Co to oznacza? 6 kwietnia Jarosław Gowin nie chcąc zgodzić się na wybory prezydenckie 10 maja, podał się do dymisji. Jego partia pozostała w rządzie, a tekę wicepremiera przejęła Jadwiga Emilewicz.
W tym wypadku miałoby być inaczej, o tyle, że nie doszłoby do wymiany wewnątrz Solidarnej Polski. Ta utraciłaby jedno stanowisko w rządzie. Ważny byłby też styl dymisji. Ziobro miałby podać się do niej samemu. Przypadek najprawdopodobniej powracającego do rządu Jarosława Gowina, miałby wskazywać na to, że kwestią czasu jest kiedy takie możliwości otworzą się przed Ziobrą.
Pytani przez nas posłowie Solidarnej Polski mówią, że "stoją murem za swoim liderem", dodają jednak, że podczas negocjacji wysuwane są różne propozycje, a ich ostateczny efekt jest trudny do przewidzenia.
Zbigniew Ziobro. Druga propozycja
- Jesteśmy dobrej myśli, to że rozmowy trwały tak długo świadczy o tym, że było o czym rozmawiać. PiS nie jest w swoich propozycjach kategoryczny, zostawia pole do rozmowy - mówi nam jeden z posłów SP. Z kolei źródło zbliżone do kierownictwa PiS potwierdza, że faktycznie, taka propozycja była składana, ale Solidarna Polska raczej jej nie wybierze. - Trwa wojna nerwów i liczenie szabel, tyle mogę powiedzieć - ucina spekulacje.
Nieoficjalnie jednak dochodzą do nas sygnały, że pierwsza propozycja została złożona z myślą o tym, że zostanie odrzucona. Druga ma być dla samego Ziobry mniej bolesna wizerunkowo. Minister miałby zachować stanowisko, ale zrezygnować ze swoich wpływów w prokuraturze.
Konkretnie miałoby to oznaczać dymisję Prokuratora Krajowego. Kolejnego nominata na tym stanowisku miałoby obsadzić Prawo i Sprawiedliwość. Nie byłaby to decyzja, która zakończyłaby konflikt między Zbigniewem Ziobrą, a Mateuszem Morawieckim, ale odsunęłaby go w czasie i pozwoliła dalej realizować Jarosławowi Kaczyńskiemu swoje reformy.
Pytani o roszady w prokuraturze politycy Solidarnej Polski solennie zaprzeczają. - To plotka, rozmowy koalicyjne dotyczą wyłącznie kształtu rządu i ilości ministerstw. Tematem jest choćby Ministerstwo Środowiska - mówi Wirtualnej Polsce senator SP Jacek Włosowicz. Politycy PiS nie są już tak kategoryczni. Ograniczają się do tego, że nie mogą zdradzić, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, ale dodają, że różne warianty są możliwe.
Niezależnie od tego, który wariant zostanie zaakceptowany i będzie do przyjęcia dla obu stron, można być pewnym, że wariant wyrzucenia Solidarnej Polski z koalicji i powołania rządu mniejszościowego nie wchodzi w grę.