Bohdan i jedno z jego dzieci, których nigdy nie pozna© Archiwum prywatne | Archiwum prywatne

Jedno za męża, drugie za syna

Marzył, że zostanie ojcem. O ciąży dowiedziałam się trzy dni po jego pogrzebie. Wycierałam oczy nad trumną i nie wierzyłam, że to się dzieje. Teraz myślę: Bóg próbuje oddać, co zabrał.

Oto #HIT2024. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.

Do porodu 17 dni, ale Switłana już gotowa.

Ciemne oczy, brązowe włosy spięte z tyłu. Spod żółtego golfa wystaje wielki ciążowy brzuch. Switłana właśnie wyciąga z szafy kolejne ubranka. Niebieskie śpioszki przysłał ktoś z Zaporoża, a różowe kombinezony przyszły z Tarnopola. Podwójny czarny wózek - z Kijowa. Białe łóżeczka - z Paryża. Zapasy pampersów - z Warszawy.

Jak tylko w listopadzie zeszłego roku jej historia została opisana w ukraińskiej prasie, rozpętało się szaleństwo. Ludzie pisali do niej: chcemy pomóc. Paczki przychodziły z całej Europy. Aż pomyślała, że chciałaby kupić też dzieciom coś od siebie, ale nie ma miejsca ani potrzeby: wszystko już dostali. Krzesełka, foteliki samochodowe, butelki, pluszowe misie, kołderki, gryzaki.

Wydziergała jedynie kocyki: żółty i niebieski.

Blokowisko w Tarnopolu, jedno z mieszkań na parterze. Jasny pokój Swietłany jest podzielony na pół.

Bliżej okna jej łóżko, łóżeczka dla dzieci i przewijak. W drugiej części, oddzielonej regałem, kącik pamięci. Duża flaga Ukrainy, szewrony z mundurów. Na ścianach dwa zdjęcia oprawione w ramkę.

Dwudziestoparolatek w wojskowym kapeluszu. Miękkie rysy twarzy, zielone oczy, gęste brwi - to Nazar, jej syn.

I druga fotografia: szczupła pociągła twarz, ostre spojrzenie, długa broda - to Bohdan, mąż. Nie ma dnia, żeby na nich nie spojrzała. Nieraz patrzy na stos rzeczy dla dzieci, a zaraz potem wbija wzrok w piwne oczy Bohdana.

Codziennie zadaje sobie pytanie: dlaczego nie doczekał?

Zdjęcie Bohdana, męża Switłany w "kąciku pamięci", który kobieta urządziła w ich mieszkaniu
Zdjęcie Bohdana, męża Switłany w "kąciku pamięci", który kobieta urządziła w ich mieszkaniu© Archiwum prywatne | Switłana

Będziesz moja i koniec

Poznali się trzy lata temu w fabryce okien.

Ona: brygadzistka, twarda babka, pół załogi się jej bało.

On: pracownik produkcji, była jego bezpośrednią szefową.

Codziennie zagadywał. Zapraszał na kawę. Uśmiechał się. Początkowo myślała, że chyba zwariował. Ona 45 lat, on dziesięć młodszy, dla niej niemal dzieciak. Poza tym nie szukała związku. Sparzyła się po pierwszym małżeństwie. Dwóch synów - Nazara i Ołeksija - wychowywała sama.

Nie odwzajemniła pół uśmiechu, żeby szybko spłoszyć Bohdana. Ale uparł się jak osioł. Pewnego dnia spojrzał jej w oczy i bezczelnie zapowiedział: będziesz moja i koniec.

W końcu dopiął swego.

- Bardzo chciał zostać ojcem. Zaczęliśmy się starać o dziecko jeszcze przed wojną - opowiada Switłana.

Bohdan miał już doświadczenie bojowe z Donbasu. Po rosyjskiej inwazji od razu zgłosił się na ochotnika. Pięć dni szturmował biuro poborowe. Proponowali mu posady daleko od frontu, ale uparł się, że chce iść na pierwszą linię. W końcu został saperem w brygadzie szturmowej, trafił sześć kilometrów od Awdijiwki.

Switłana i Bohdan. On mówił: "Będziesz moja i koniec". Dopiął swego
Switłana i Bohdan. On mówił: "Będziesz moja i koniec". Dopiął swego© Archiwum prywatne | Switłana

Oleksij na front jest jeszcze za młody. Szesnaście lat, szkoła średnia. A starszy, Nazar, trafił pod Zaporoże. Już wcześniej służył w wojsku jako zawodowy żołnierz.

W sierpniu 2022 zginął podczas ostrzału.

Switłana przepłakała kilka dni. A potem błagała Bohdana, żeby wrócił do domu – gdy polegnie ktoś z rodziny, żołnierz ma prawo się demobilizować. Nie posłuchał. Czuł, że musi się bić za Ukrainę. Odtąd bała się jeszcze bardziej.

Gdy stanęła na nogi po śmierci syna, coraz częściej myślała, że cudownie byłoby znowu zostać matką. On nie miał wątpliwości, nawet jeśli miałby być ojcem tylko przez chwilę. Opowiadał jej: rano jem śniadanie z dwudziestoma chłopakami, wieczorem do bazy wraca siedmiu. Po pozostałych zostają tylko plecaki.

On chciałby zostawić po sobie znacznie więcej.

Z każdym dniem marzyli o dziecku coraz mocniej. Rozmawiali nawet o adopcji.

- Przez to, że Bohdan był na froncie, ciężko było trafić z urlopem w dni płodne. Dlatego zaproponowałam klinikę in vitro. Od razu się zgodził.

Zamroził spermę i wrócił na wojnę.

Sytuacja jest dramatyczna

Tarnopol.

Nowoczesny oszklony budynek. Sterylne, ale przytulne wnętrze w bieli. Recepcjonistki proszą na trzecie piętro. Na kanapach w korytarzu kobiety. Przy niektórych kręcą się mężowie w mundurach, inne siedzą samotnie. Kawa, herbata, pralinki. Wszystko pachnie jeszcze nowością.

Profesor Stefan Chmil, generalny dyrektor kliniki, czeka w gabinecie. Siwe włosy, niewysoki, dobrotliwe spojrzenie 67-latka.

Półtora roku temu klinika wystartowała z programem pilotażowym dla rodzin wojskowych. Zaczęła oferować bezpłatne zamrożenie spermy, jajeczek oraz zapłodnienie in vitro z całym pakietem procedur.

- Od początku zdawaliśmy sobie sprawę, że po wojnie populacja będzie zredukowana. Nowe życie pomoże odbudować Ukrainę i nasz naród - mówi profesor.

Nazar, syn Switłany, zginął na froncie w 2022 roku
Nazar, syn Switłany, zginął na froncie w 2022 roku© Archiwum prywatne | Switłana

Szacuje się, że aby utrzymać sytuację demograficzną, współczynnik dzietności (średnia liczba dzieci rodzonych przez jedną kobietę) powinien wynosić 2,2. Jeśli ten wskaźnik spada do 2,1, populacja zaczyna się zmniejszać. Obecnie w Ukrainie współczynnik wynosi 0,7 (dla porównania - w Europie ok. 1,5).

Około dwóch milionów ukraińskich dzieci wyjechało z rodzinami na Zachód tuż po wybuchu wojny na pełną skalę. Około 700 tys. dzieci deportowano do Rosji, te liczby wielokrotnie podawały rosyjskie władze.

- Mamy ogromny problem demograficzny. Sytuacja jest dramatyczna. Dlatego tak zależy nam, żeby mężczyźni, którzy idą na front, zamrażali spermę – tłumaczy prof. Chmil.

- Mogą odłożyć swoje ojcostwo na później. To samo dotyczy kobiet służących w wojsku. Rany, infekcje i choroby mogą im utrudnić zajście w ciążę po wojnie - dodaje.

W porównaniu do czasu sprzed inwazji, zainteresowanie zamrożeniem spermy i jajeczek w tarnopolskiej klinice wzrosło nawet pięciokrotnie. Od 2022 r. do programu zgłosiło się 500 par.

Jedną z nich byli Bogdan i Switłana.

Switłana, nie masz już męża

Czerwiec 2023.

Przed rozpoczęciem terapii trzeba oczyścić organizm z toksyn. Każą Switłanie pić dużo wody i dbać o zrównoważoną dietę. Trochę się boi, jak na procedurę in vitro zareaguje jej organizm. W końcu ma 47 lat.

- Podczas naszej ostatniej rozmowy telefonicznej zdążyłam powiedzieć Bohdanowi, że zrobili mi transfer embrionu. Nie wspominałam, że są dwa. Zapłodnienie in vitro rzadko udaje się za pierwszym razem. Modliłam się, by utrzymał się choć jeden embrion - wspomina Switłana.

Bohdan był saperem. Jego jednostka walczyła w okolicach Awdijiwki
Bohdan był saperem. Jego jednostka walczyła w okolicach Awdijiwki© Archiwum prywatne | Switłana

4 lipca 2023 wieczorem do jej drzwi puka brat Bohdana. Duka tylko: - Stało się nieszczęście. I wybucha płaczem. Switłana nic nie rozumie. Myśli, że chodzi o ich matkę. Ale szwagier szybko wyprowadza ją z błędu.

- Switłana, nie masz już męża.

- To nieprawda!

Nie dowierza. Poprzedniego wieczora normalnie z nim rozmawiała.

Zginął rankiem następnego dnia. Jednostka Bohdana wyzwoliła teren niedaleko Awdijiwki. Gdy wracali do bazy, zabierali z pola walki rannych kolegów. To wtedy Rosjanie zaatakowali dronami. Chłopak, którego niósł Bohdan, przeżył. Ale on nie miał szans. Granat spadł prosto na niego.

- Pomyślałam: nie uwierzę, póki nie zobaczę ciała. Przed wejściem do prosektorium dostałam od lekarza tabletki uspokajające, inaczej nie dałabym rady. Lato, upał, zwłoki się rozkładają, a ciało Bohdana zabrali dopiero na drugi dzień. Dlatego nie chcieli otworzyć worka. Uparłam się. Bałam się na niego spojrzeć, ale do samego końca łudziłam się, że doszło do pomyłki.

Nie doszło.

- Trzy dni po pogrzebie dowiedziałam się, że jestem w ciąży.

Jedno za męża, drugie za syna

Rozpacz i radość są tak intensywne, że trudno oddać je słowami.

Switłana robi domowy test ciążowy. Pokazuje dwie kreski, ale Switłana nie może uwierzyć. Pędzi do kliniki. Wykonują badania krwi. Potwierdzają: jest ciąża.

W ciągu dnia Switłana unosi się na ziemią. Ale nocami budzi się ze ściśniętym gardłem i myślą: Bohdan nie żyje
W ciągu dnia Switłana unosi się na ziemią. Ale nocami budzi się ze ściśniętym gardłem i myślą: Bohdan nie żyje© Archiwum prywatne | Switłana

Dwa tygodnie później lekarka znienacka pyta podczas USG:

- Ile pani chce mieć jeszcze dzieci?

- Najlepiej dwoje – odpowiada bez namysłu.

Wtedy lekarka odwraca ekran:

- Niech pani patrzy. Tu jest jedno, a tu drugie.

- Obie się popłakałyśmy. Jak tylko mi to powiedziała, pomyślałam: jedno dziecko za syna, drugie za męża - opowiada Switłana.

W ciągu dnia unosi się na ziemią. Ale nocami budzi się ze ściśniętym gardłem i myślą: Bohdan nie żyje. Ciało słabnie, w głowie mętlik. Ale wystarczy jedno kopnięcie w brzuchu, żeby złe myśli ulatywały. Żeby przypominała sobie, że dzieci są najważniejsze.

Opowiada:

Chłopca nazwie Artur. To takie królewskie imię. No i imię jednego z najlepszych przyjaciół męża na froncie. Kiedy zginął Bohdan, powiedział jej, że teraz jego kolej. Zginął miesiąc później.

Córka otrzyma imię Angelina od słowa anioł. A na otczestwo, czyli imię odojcowskie, będzie miała Bohdaniwana.

- Dosłownie anioł dany przez Boga – mówi Switłana.

Młodszy syn jest dla niej oparciem. Jak tylko widzi, że ma gorszy nastrój, zagaduje, pociesza, wyciąga na spacer. Na głowie by stanął, byle tylko matka już nie płakała. Namówił ją nawet na gry wideo – lecieli razem wirtualnym helikopterem.

Switłana bała się, jak w wieku 47 lat zniesie ciążę, a tymczasem jest lepiej niż przy poprzedniej 15 lat temu. Nie ma nudności, kostki nie puchną, wyniki w normie. Wie, że nie donosi bliźniaków do końca ciąży. Dlatego mówi profesorowi Chmilowi, że chce mieć cesarskie cięcie 19 lutego.

W urodziny Bohdana.

Zostawić ślad po sobie

Biały korytarz kliniki. Pacjenci czekają na kanapach, personel kręci się między gabinetami.

Maria Gawryh czeka na wizytę kontrolną. Mąż na froncie w obwodzie chersońskim. Maria opowiada ich historię:

- Jesteśmy małżeństwem od 2010 roku. Zawsze chcieliśmy mieć dzieci, ale samoistnie nie wychodziło.

4 marca 2023 r. Andrij otrzymał powołanie do wojska, a 8 marca miał jechać na ćwiczenia. Wtedy powiedział: Chcę zamrozić spermę. Oboje rozumieliśmy, że może nigdy nie wrócić do domu. Wieczorem 7 marca zadzwoniliśmy do kliniki, następnego dnia rano przeszliśmy wszystkie procedury.

Mąż na początku trafił pod Bachmut. Czasami był tak przerażony, że łamiącym się głosem się ze mną żegnał. Zaczął mówić, że chce mieć dziecko. Chce zostawić po sobie jakiś ślad na świecie.

W październiku rozpoczęłam przygotowania do in vitro. Nic mu nie powiedziałam, nie chciałam go martwić. Bo co, jeśli nic nie wyjdzie? Nieoczekiwanie udało się za pierwszym podejściem. 18 listopada ubiegłego roku dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Wysłałam Andrijowi zdjęcie testu z dwoma kreskami. Był tak szczęśliwy, że nie mógł uwierzyć. Ja zresztą też.

Moja ciąża daje nam siłę. Męża to dodatkowo motywuje, by wrócił do domu w całości. A ja nie spędzam już nocy, płacząc w poduszkę.

- To dziecko jest sensem naszego życia - kończy Maria.

Wie, że - jakkolwiek wzniośle by to nie zabrzmiało - nie chodzi tylko o nich. W 2023 r. w Ukrainie urodziło się z 187 tys. dzieci. To 32 proc. mniej niż w 2021 r.

Prof. Oleksandr Juzko, prezes Ukraińskiego Stowarzyszenia Medycyny Reprodukcyjnej: - Praktycznie każda klinika oferuje bezpłatne zamrożenie materiału biologicznego dla wojskowych. Kwestia reprodukcji jest dla Ukrainy kluczowa. Pewnego dnia wojna się skończy i będziemy musieli ruszyć dalej. Zamrażanie materiału biologicznego pozwala nam zachować genetyczny fundusz na przyszłość.

Jest też jednak druga strona medalu.

Liubow Mychajłyszyn, reproduktolog, kierownik Zakładu Technik Wspomaganego Rozrodu we lwowskiej klinice Alternatywa: - Pary, w których jedno służy na froncie, desperacko chcą zostać rodzicami. Rozumiem ich pragnienia, ale czasem mam wątpliwości etyczne.

Jest duże prawdopodobieństwo, że te dzieci będą dorastać w niepełnych rodzinach.

Z kolei ustawa, która wejdzie w życie w marcu 2024 roku, oficjalnie zezwala na pośmiertne rodzicielstwo. Oznacza to, że po stracie męża lub partnera na froncie, kobieta będzie mogła wykorzystać jego zamrożony materiał biologiczny.

Znieczulenie. Cięcie

19 lutego.

Zaczynają punktualnie o 9.00.

Switłana wchodzi na salę porodową o własnych siłach. Równie wystraszona, co zdeterminowana. Poród można było przyspieszyć o dwa, trzy dni, ale się uparła: chce rodzić w urodziny Bohdana i koniec.

Artur i Angelina - takie imiona Switłana wybrała dla dzieci
Artur i Angelina - takie imiona Switłana wybrała dla dzieci© Archiwum prywatne | Switłana
Switłana jest pewna, że Bohdan byłby z niej cholernie dumny
Switłana jest pewna, że Bohdan byłby z niej cholernie dumny© Archiwum prywatne | Switłana

Nad stołem operacyjnym trzech doświadczonych lekarzy. Sytuacja niecodzienna. Ciąża bliźniacza, pacjentka dojrzała. Ryzyko powikłań szacują jako "wysokie". Ale spokojnie, wszystko będzie dobrze.

Znieczulenie. Cięcie.

O 9.39 wyciągają Angelinę, trzy minuty później Artura. Ważą, mierzą, osiem punktów w skali Apgar. Pielęgniarki kładą dzieci na piersi Switłany. Łzy cisną się do oczu. Wzruszenie takie, że trudno cokolwiek powiedzieć.

Już po wszystkim.

Bohdan byłby z niej cholernie dumny.

Słodko i gorzko

Rozmawiamy ze Switłaną dwa dni po porodzie.

Pierwszej nocy Angelina mocno dała popalić. Non stop budziła się z płaczem, więc Switłana i Artur spali tylko dwie godziny. Nie szkodzi.

- Nadal mam w sobie słodko-gorzkie emocje. Kiedy patrzę na dzieci i czuję ich zapach, jestem spełniona i szczęśliwa. Jednocześnie boli mnie, że nie mogę dzielić tego z mężem. Czasem do niego mówię:

"Chciałeś mieć syna albo przebojową dziewczynką. Dałam ci dwoje, a ty nigdy nie zobaczysz, jak będą rosły".

Tyle dobrze, że nie trzeba się martwić o byt. Po śmierci syna Switłana otrzymała 15 milionów hrywien od państwa. Prawdopodobnie tyle samo dostanie za męża. Dzieci też mają zagwarantowaną rentę po ojcu. Rodzina posiada jeszcze kawałek ziemi na wsi. W razie czego ta ziemia ich wykarmi.

- Syn i córka trzymają mnie przy życiu. Gdyby nie one, chyba popadłabym w głęboką depresję. Mam 47 lat. Nie oszukuję się - kiedy dzieci będą miały po 15 lat, będę emerytką. Ale nie zamierzam siedzieć z założonymi rękoma. Nie chodzi przecież o to, by tylko urodzić. Muszę je jeszcze wychować i dać im miłość.

W swoim mieszkaniu w Tarnopolu ma ich wszystkich wokół siebie. Na ścianie Bohdan i Nazar w wojskowych mundurach. W łóżeczkach pod oknem Angelina i Artur.

- Zrobię wszystko, by wyrosły na porządnych i wykształconych ludzi.

Tak dobrych, jak ich ojciec.

Tatiana Kolesnychenko i Dariusz Faron, dziennikarze Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP magazyn
wojna w Ukrainieciąża in vitrobliźniaki
Wybrane dla Ciebie