Jan Szyszko w opałach. Chcą go obwinić za pożary składowisk śmieci
Jan Szyszko, były minister ochrony środowiska odpowiada za zarzucenie Polski śmieciami, a w efekcie działalności mafii śmieciowych pożary w składowiskach odpadów. To teza, którą zamierza udowodnić Andrzej Halicki i zespół śledczy polityków Platformy Obywatelskiej.
Po kilkudziesięciu pożarach składowisk odpadów premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że w całej Polsce mają ruszyć kontrole. Według Andrzeja Halickiego z Platformy Obywatelskiej jeśli kontrolerom nie zabraknie dociekliwości i odwagi to powinni dojść do głównego winowajcy. - Za czasów ministra Szyszki, czyli w 2017 roku wydano najwięcej zgód na import śmieci do Polski. Przełożyło się to na ponad 700 tys. ton odpadów, jakie trafiły do naszego kraju - mówi w rozmowie z WP Andrzej Halicki. - Jak już wiemy biznes oparty na składowaniu śmieci jest powiązany z szarą strefą. Doświadczamy tego widząc jak płoną kolejne składowiska - dodaje Halicki.
Polityk dodaje, że kiedy zainteresował się sprawą jakiego rodzaju, odpady trafiają do Polski i dlaczego pochodzą z niekiedy egzotycznych afrykańskich krajów, urzędnicy ochrony środowiska nabrali wody w usta. Napisał w tej sprawie interpelację. Chce zebrać dowody, że to prof. Jan Szyszko, jako były minister ochrony środowiska, ponosi część odpowiedzialności za plagę pożarów na składowiskach śmieci. Od początku roku zapłonęło około 70 składowisk, niektóre nawet kilkukrotnie.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Na czym miałaby polegać wina Jana Szyszki?
Zgodę na przywóz odpadów wydaje Główny Inspektor Ochrony Środowiska, a samą procedurę nadzoruje minister ochrony środowiska, czyli do niedawna Jan Szyszko. W 2017 roku, kiedy kierował resortem wydano 226 zgód na tzw. transgraniczne przemieszczanie się odpadów. To więcej niż poprzednio. Dla porównania w 2014 roku było 150 takich zezwoleń. Skalę problemu uwidacznia dopiero masa zwiezionych do nas odpadów: 733 tys. ton w 2017 r. i zaledwie 380 tys. ton w 2014 roku. Dodajmy, że pod legalny import podczepiają się cwaniacy sprowadzający śmieci nielegalnie. Teraz dowody śmieciowej przestępczości są likwidowane.
W ten sposób Polska staje się płonącym śmietnikiem Europy - o czym pisał serwis Money.pl.
Dodajmy, że tak naprawdę nie wiadomo jaka jest dokładnie skala nielegalnego importu. - Cała masa odpadów wjeżdża do Polski z kodem surowca wpisanym do papierów przewozowych. Jeszcze inne udają półprodukty - komentowała w mediach Hanna Marliere z Green Management Group. Nieoficjalnie problem potwierdza też związek zawodowy celników: - Nie było zainteresowania państwowych instytucji, aby prowadzić dokładne kontrole - usłyszeliśmy do przedstawiciela związku.
Poproszony o komentarz poseł Jan Szyszko nie odpowiedział, co sądzi na temat oskarżeń. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku próbował stworzyć Agencję Bezpieczeństwa Ekologicznego.
Działań Jana Szyszki bronią za to urzędnicy inspektoratu ochrony środowiska : "Żaden z pożarów, które miały miejsce w 2018r. nie dotyczył odpadów przywiezionych do Polski na podstawie zezwoleń. Zezwolenia na przywóz odpadów niebezpiecznych (np. zużytych olejów, akumulatorów, czy zmieszanych odpadów budowlanych) wydawane są tylko w sytuacji, gdy nie ma zastrzeżeń do działalności krajowej instalacji przetwarzającej przywożone odpady" - brzmi stanowisko GIOŚ.
Zobacz także: Prawie 3 tony rtęci przedostało się do powietrza. Elektrownia Bełchatów niechlubnym liderem Europy
"Śmieci są cenne" - kuriozalny komunikat GIOŚ
Inspektorzy właśnie podsumowali ustalenia w sprawie gigantycznego pożaru w Zgierzu. Z komunikatu wynika, że właściwe wszystko jest w porządku. Pierwsza dobra wiadomość: z 15 tys. ton spalonych plastików, tylko 400 ton to śmieci wwiezione do kraju nielegalnie. "To niecałe 3 proc. płonących odpadów" - podkreślają urzędnicy.
Druga dobra wiadomość: nielegalne śmieci, raczej to, co z nich zostało po spaleniu, mają być zwrócone do Wielkiej Brytanii, skąd pochodzą. Urzędnicy nie odpowiedzieli jednak WP na pytanie, co w przypadku, gdy nadawca zamknął już działalność.
Teraz jednak najlepsze. Okazało się, że o możliwości pożaru w Zgierzu lokalni inspektorzy ochrony środowiska informowali już rok temu. Okazało się, że przepisy są dziurawe i nie można nakłonić właściciela terenu do zadbania o zabezpieczenie przeciwpożarowe. Podejrzane składowisko odwiedzili również w dniach 5-8 maja tego roku. Wówczas stwierdzili, że śmieci układane są pionowo w górę, na wysokich hałdach, a na terenie składowiska "nie stwierdzono obecności materiałów gaśniczych". 25 maja, zanim ktokolwiek zainterweniował, wszystko poszło z dymem.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Nadal zapalają się kolejne składowiska odpadów. Proceder przywożenia odpadów do Polski również trwa w najlepsze. Tylko w tym roku wydano 82 zgody na import. GIOŚ przekonuje, że takie kraje Niemcy importują znacznie więcej śmieci niż Polska. Ponadto import odpadów jest korzystny dla gospodarki kraju, ponieważ śmieci są cennym źródłem surowców wtórnych oraz metali. Jako przykład sukcesu inspektorzy podali ostatnio działalność huty, do której zwozi się z zagranicy zużyte akumulatory. Firma ta przetapia ołowiany złom zarabiając ponad 15 mln zł rocznie na czysto. Należy do zagranicznego właściciela.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl