Jan Szyszko chciał walczyć z podpaleniami. Przestraszył się mediów i internetowych komentarzy

W Polsce szaleje plaga pożarów wysypisk śmieci. Państwo nie może poradzić sobie z powstrzymaniem podpaleń, a rozwiązanie, które miało być antidotum na takie kryzysy, leży schowane głęboko w szafie. Dlaczego PiS się go wstydzi?

Jan Szyszko chciał walczyć z podpaleniami. Przestraszył się mediów i internetowych komentarzy
Źródło zdjęć: © PAP
Patryk Osowski

29.05.2018 | aktual.: 29.05.2018 16:08

Na przełomie roku media obiegła informacja, że pod skrzydłami ówczesnego ministra środowiska Jana Szyszki ma powstać Agencja Bezpieczeństwa Ekologicznego. "Gazeta Wyborcza" twierdziła, że "zielona policja" ma być wyposażona w setki dronów z kamerami i broń palną. Alarmowano, że nowa służba będzie mogła użyć broni przeciwko ludziom i zwierzętom - na przykład by strzelać do psów strzegących wstępu do fabryk, magazynów czy wysypisk.

Informacje o "zielonej armii" ministra krytykowanego za działania w Puszczy Białowieskiej wywołały burzę. Główny Inspektor Ochrony Środowiska (GIOŚ) Marek Haliniak szybko tłumaczył, że nielegalne podpalenia to już plaga i potrzeba nowych rozwiązań, aby móc z tym skutecznie walczyć. Dodawał, że Inspektorat musi uprzedzać o swoich kontrolach i spełniać dziesiątki wymogów, a potrzeba instytucji mającej prawo działać natychmiast. Na wyjaśnienia było jednak za późno.

"Kolejna bojówka do ochrony rabowania puszczy przez gang Szyszki" - pisali internauci i pytali, czy "panu ministrowi marzy się państwo policyjne?". "Zielona policja" została wyśmiana, a projekt schowano głęboko do szuflady. Teraz problem wraca i wygląda znacznie poważniej niż do tej pory. Czy wróci też pomysł "zielonej policji"?

Obraz
© Money.pl

Szyszko milczy

Były minister Jan Szyszko nie chciał z nami rozmawiać na ten temat. Nieoficjalnie Wirtualnej Polsce udało się dowiedzieć, że projekt przepadł. - Nie dlatego, że był zły. Problem płonących wysypisk i robienia z Polski "śmietnika Europy" to bardzo poważna sprawa. Gdy pomysł przedostał się do prasy został jednak tak stronniczo przedstawiony i wyśmiany, że nie było szans, aby go uratować. Teraz wszyscy się obudzili i przyznają, że problem podpaleń jest bardzo poważny - słyszymy w GIOŚ.

Informacje o tym, że projekt powstania Agencji Bezpieczeństwa Ekologicznego przepadł, potwierdza nam Anna Paluch. - Nie mamy go już w planach - przyznaje wiceprzewodnicząca Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. - Jeśli trwałyby nad nim jakieś prace, toczyłyby się już pewnie na etapie rządowym, ale nic mi na ten temat nie wiadomo - dodaje.

Chiny powiedziały "stop", a śmieci z Europy ruszyły do Polski

Zamiast skorzystać więc z wypracowanych wcześniej rozwiązań, PiS zaczyna tworzyć nowe. - Poprosiłem ministra Kowalczyka, by w najbliższych dwóch tygodniach przedstawił plan zmian w prawie, by wyeliminować te patologie - mówił we wtorek na konferencji dot. pożarów składowisk odpadów Mateusz Morawiecki.

Razem z ministrem środowiska Henrykiem Kowalczykiem tłumaczyli, dlaczego ten problem aż tak się nasilił. Od końca ubiegłego roku nie wolno już sprowadzać do Chin 24 kategorii odpadów, w tym niektórych rodzajów plastiku i niesortowanej makulatury.

Duża część europejskich śmieci, które dotychczas płynęły do Azji, teraz zaczęło trafiać do Polski. Niektóre osoby wyczuły w tym biznes. Skupowały odpady, a teraz próbują się ich pozbyć trując środowisko - na przykład spłonięcie 50 tys. ton odpadów w Zgierzu to zysk około 11 mln zł.

- Miarka się przebrała. Te podpalenia wyglądają na skoordynowane. Nie można niszczyć zdrowia naszego i naszych dzieci - grzmi teraz Morawiecki. Rząd obiecuje więc szereg rozwiązań takich jak wprowadzenie nakazu monitoringu na składowiskach i zwiększenie kar, skrócenie okresu pozwalającego na zagospodarowanie odpadów czy określenie kryteriów maksymalnej (jednorazowej) pojemności składowiska. Sprawą ma się też zająć Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (85)