Jacek Kurski i Mariusz Błaszczak przysłali mi po stówie. Niestety to kasa z naszych kieszeni
Najpierw MON, później TVP. Dwie państwowe instytucje przegrały sprawy sądowe i musiały przelać mi po 100 złotych. Dodatkowo firma kierowana przez Jacka Kurskiego dostała 1000 zł grzywny, bo sąd uznał, że dopuściła się "rażącego naruszenia prawa".
Władza nie chce ujawniać, jak wydaje nasze pieniądze. Coraz częściej jedynym sposobem jest sąd i kiedy nie pomagają telefony, maile, prośby i pytania, korzystamy z tej ścieżki. Właśnie zakończyły się dwie sprawy, które wygraliśmy, a przegrani musieli sięgnąć do kieszeni. Niestety nie swoich, tylko naszych. Ministerstwo Obrony Narodowej jeszcze w kwietniu, a TVP kilka dni temu przekazały na moje konto po 100 złotych, czyli zwrot opłaty sądowej, którą musiałem uiścić, składając skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
O obu pisaliśmy w Wirtualnej Polsce. Pierwsza dotyczy popiersia Lecha Kaczyńskiego, który tuż przed 7. rocznicą katastrofy smoleńskiej postawiono przy pl. Piłsudskiego. Jako, że MON nie zadbało o żadne pozwolenia, dzień później pomnik schowano za witryną Dowództwa Garnizonu Warszawa. Spytaliśmy resort kierowany wówczas przez Antoniego Macierewicza o koszt powstania popiersia. Dopiero po złożeniu skargi MON odpowiedziało nam, że rachunek opiewał na blisko 40 tys. zł brutto. Szczegóły w tekście z lipca 2017 roku.
Mimo że MON odpowiedziało nam na pytanie, postępowanie przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym już się toczyło i ostatecznie 28 listopada zapadł wyrok. Stwierdzono w nim, że Minister Obrony Narodowej dopuścił się bezczynności. Nie wymierzono jednak grzywny, a jedynie nakazano zwrot kosztów postępowania, czyli wspomnianych 100 złotych.
A za ukrywanie jakiej informacji 1100 zł zapłacić musiała Telewizja Polska? Spytaliśmy, czy Wojciech Cejrowski pobiera wynagrodzenie za coczwartkowe wizyty w TVP Info. Na odpowiedź czekaliśmy 173 dni 1 godzinę i 28 minut. Co zaskakujące, TVP nie strzegła zwalającej z nóg kwoty, jaką wypłaca podróżnikowi - okazało się, że Cejrowski udziela się w "Minęła 20" za darmo. Kiedy złożyliśmy skargę do sądu, na początku listopada 2017 r. TVP zobowiązało się niezwłocznie odpowiedzieć na pytanie. Obietnicę zrealizowało dopiero w drugiej połowie stycznia 2018 roku.
Dlatego też firma kierowana przez Jacka Kurskiego została potraktowana przez sąd ostrzej niż MON. "Sąd stwierdził, że organ [czyli Prezes TVP S.A. - przyp. WP] dopuścił się bezczynności w rozpatrzeniu punktu 1 wniosku z dnia 4 sierpnia 2017 r. Jednocześnie Sąd stwierdził że bezczynność organu w rozpatrzeniu punktu 1 wniosku miała miejsce z rażącym naruszeniem prawa" - ocenił sąd w trzyosobowym składzie. "W ocenie Sądu grzywna w tej wysokości spełni swą funkcję restrykcyjną oraz prewencyjną na przyszłość, uświadamiając organowi wagę terminowego, sprawnego rozpatrywania wniosku o udostępnienie informacji publicznej".
Chciałbym aby tak było, ale nie mam złudzeń - rządzący dalej będą uchylali się od ujawniania swoich wydatków wszelkimi sposobami. Będą liczyć, że dziennikarzom zabraknie determinacji albo po prostu środków, bo każda skarga to wydatki na opłaty sądowe i prawnika. Nie każda redakcja może sobie na to pozwolić, szczególnie w sprawach mniejszej wagi. A nawet jeśli politycy przegrywają sprawy, mało ich to boli. Ba, jestem przekonany, że Jacek Kurski oraz Mariusz Błaszczak i Antoni Macierewicz nawet nie wiedzą, że przegrali w sądzie. Wszystko dlatego, że tytułowe 100 zł (oraz 1000 zł grzywny nałożonej na TVP) pochodziło z kieszeni podatników, a nie z ich osobistych kont. A dopiero to byłoby dla polityków bolesne i dotkliwe. Tak jak obowiązek oddania nagród.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl