Wiemy, ile kosztował pomnik Lecha Kaczyńskiego. By się dowiedzieć, musieliśmy pójść z MON do sądu

W 7. rocznicę katastrofy smoleńskiej odsłonięto popiersie Lecha Kaczyńskiego. Postument stanął na pl. Piłsudskiego, ale następnego dnia przeniesiono go do budynku Dowództwa Garnizonu Warszawa, bo MON tak się spieszyło, że nie zadbało o zgody. Spytaliśmy, ile zapłacono za rzeźbę. Odpowiedź dostaliśmy po ponad 3 miesiącach i wniesieniu skargi do sądu.

Wiemy, ile kosztował pomnik Lecha Kaczyńskiego. By się dowiedzieć, musieliśmy pójść z MON do sądu
Źródło zdjęć: © Forum | Krystian Maj
Kamil Sikora

31.07.2017 | aktual.: 01.08.2017 10:11

Jednym z elementów obchodów 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej było odsłonięcie nowego popiersia Lecha Kaczyńskiego. Na uroczystości przy Dowództwie Garnizonu Warszawa obecni byli wszyscy najważniejsi politycy obozu władzy, łącznie z Jarosławem Kaczyńskim. Pomnik powstał w pośpiechu. Do tego stopnia, że nie zadbano o niezbędne zgody i pozwolenia. Stąd, tuż po odsłonięciu, popiersie przeniesiono do budynku Garnizonu.

Jak poinformowało MON, koszt powstania pomnika wyniósł 39 980 zł brutto. Decyzję o jego stworzeniu podjęto 28 marca, a więc zaledwie dwa tygodnie przed rocznicą. Nie jest to oryginalny projekt, tylko kopia postumentu, który w 2012 roku stanął w Ossowie. Jego autorem jest warszawski rzeźbiarz prof. Jerzy Nowak, a odlew wykonała firma Bogdana Żelazowskiego.

Bez przetargu

- Było mało czasu, ale nie miałem problemu, bo już wcześniej robiłem jeden czy dwa takie odlewy - mówi przedsiębiorca w rozmowie z WP. - Dostałem zamówienie, podpisałem umowę i tyle. Nie było żadnego problemu, bo to nie był duży odlew - dodaje. Postument, na którym stanęła rzeźba wykonała firma "Kamieniarstwo - KARTO" Tomasza Karczmarczyka.

Obraz
© Forum | Krystian Maj

MON tłumaczy, że nie rozpisano żadnego przetargu - wyboru wykonawców dokonano na podstawie wewnętrzengo regulaminu. To zgodne z prawem, bo koszt całości zmieścił się w limicie 30 tys. euro. Nie jest zgodne z prawem postawienie postumentu w historycznym miejscu bez konsultacji z konserwatorem zabytków i władzami miasta. Dlatego dzień po odsłonięciu popiersie Lecha Kaczyńskiego trafiło za szybę.

Do sądu

Dzień po rocznicy, czyli 11 kwietnia, wysłaliśmy do MON pytnia o koszt powstania popiersia. Zwykle instytucje państwowe maksymalnie wykorzystują 14-dniowy okres na odpowiedź, często go przedłużając. Więc 25 kwietnia dostaliśmy maila o przedłużeniu terminu udzielenia odpowiedzi do 9 maja. To wciąż zgodne z Ustawą o dostępie do informacji publicznej. Ale w maju odpowiedź także nie nadeszła. Nie pomogły liczne telefony i prośby.

Kiedy więc minął maksymalny termin przewidziany przez Ustawę o dostępie do informacji publicznej, czyli dwa miesiące, zdecydowaliśmy się złożyć skargę na bezczynność do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Nasi prawnicy przygotowali pismo, wnieśliśmy opłatę sądową i wysłaliśmy skargę. Kilka dni później (dokładnie 26 lipca, ponad 3,5 miesiąca po wysłaniu) Ministerstwo Obrony Narodowej jak gdyby nigdy nic przysłało nam maila z odpowiedziami na nasze pytania.

Trudno zrozumieć, dlaczego urzędnicy Antoniego Macierewicza tak długo zwlekali z wywiązaniem się z obowiązku, jaki nakłada na niego prawo. Szkoda, że skłoniło ich do tego dopiero widmo sądowego procesu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (664)