Gniezno. Ksiądz nie przyszedł na pogrzeb. Zaskakujący powód
Chwile konsternacji przeżyli uczestnicy pogrzebu, jaki odbył się w wielkopolskim Gnieźnie. Gdy już wszyscy czekali w kościele na rozpoczęcie uroczystości, okazało się, że na miejscu nie ma żadnego księdza. Duchownego miał powiadomić zakład pogrzebowy, czego jednak nie zrobił. Na szczęście w ostatniej chwili udało się znaleźć rozwiązanie tej patowej sytuacji.
Serwis moje-gniezno.pl tłumaczy, że zgodnie z przyjętą w mieście praktyką, w momencie, w którym rodzina zmarłego zgłasza się do przedsiębiorstwa pogrzebowego, przejmuje ono wszystkie formalności związane z organizacją pochówku. Łącznie z zawiadomieniem księdza w miejscowej parafii.
"Te zasady obowiązują w naszym mieście od 2017 roku i mają pomóc rodzinie w przebrnięciu przez wszystkie formalności" - podaje lokalny serwis.
Jednak w tym przypadku było inaczej. Ktoś z zakładu pogrzebowego zapomniał powiadomić księdza. Do duchownego nie udał się też nikt z rodziny. Idąc do kościoła na pogrzeb, wszyscy byli przekonani, że wszystko zostało już załatwione.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: rola TVP przed wyborami. Ostre słowa byłego polityka PiS
Gdy wybiła 13.00 - godzina, o której miał się zacząć pogrzeb - zaczęło się nerwowe wypatrywanie proboszcza. Zareagował kościelny, który pierwszy zorientował się, do jakiego nieporozumienia doszło.
Ksiądz nie pojawił się na pogrzebie. Zawiódł zakład pogrzebowy
Rozpoczęto więc poszukiwanie księdza, który mógłby odprawić mszę. Okazało się jednak, że żaden z duchownych pracujących w okolicznych parafiach nie jest obecny na miejscu. Wszyscy odbywali wizyty duszpasterskie w ramach kolędy.
Dowiadując się jednak, w jak trudnej sytuacji znaleźli się żałobnicy, jeden z duchownych przerwał odwiedzanie wiernych i przyjechał do kościoła. Ostatecznie ceremonia pogrzebowa rozpoczęła się z blisko godzinnym opóźnieniem.
Przeczytaj też:
Źródło: polsatnews.pl/moje-gniezno.pl