"Koperta" na kolędzie. Ksiądz zdradza, ile najczęściej dają ludzie

- Jeśli ktoś ma problem z dawaniem księdzu "koperty", to lepiej, żeby ofiary nie składał - powiedział salwatorianin ks. Rafał Główczyński z parafii św. Michała Archanioła w Piastowie. Przypomniał, że celem kolędy jest spotkanie, modlitwa i pobłogosławienie domu. Zdradził, jaka jest najczęstsza kwota, którą ofiarują duchownym parafianie.

Ksiądz podczas kolędy u parafian [zdj. ilustracyjne]
Ksiądz podczas kolędy u parafian [zdj. ilustracyjne]
Źródło zdjęć: © East News | Karol Porwich

Ks. Główczyński podkreślił, że celem wizyty duszpasterskiej, popularnie zwanej kolędą, jest spotkanie i nawiązanie bliższej relacji pomiędzy księdzem a jego parafianami.

Wyjaśnił, że w niektórych regionach Polski wizyta duszpasterska zaczyna się od wspólnego zaśpiewania kolędy, jednak są regiony, gdzie nie ma takiego zwyczaju. Stałym elementem kolędy jest natomiast wspólna modlitwa i pobłogosławienie domu lub mieszkania.

- Mam wrażenie, że obecnie sens kolędy został mocno wypaczony. Części ludzi kojarzy się ona głównie ze zbieraniem kopert, niestety także przez samych księży, którzy potrafią dać odczuć, że jest to ważny element wizyty duszpasterskiej - ocenił.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dodał, że zawsze stara się, aby kolęda była okazją do spokojnej rozmowy, ale nie zawsze jest to możliwe. - Kolędę zaczynamy około godziny 16 i powinniśmy zakończyć około godziny 20.30, ponieważ później ludzie, zwłaszcza starsi lub mający małe dzieci, szykują się do snu. Dlatego, jeśli ksiądz gdzieś posiedzi dłużej, na resztę wizyt zostaje mu mniej czasu - przyznał.

Jednocześnie zastrzegł, że zdarzają się sytuacje, kiedy nie można kogoś zbyć i po prostu trzeba poświęcić mu więcej czasu. - Pamiętam kolędę, podczas której starsza kobieta na proste pytanie: "co u pani słychać?", zaczęła płakać i powiedziała, że ostatnio pochowała syna, a później męża. Takiego człowieka nie można z tym po prostu zostawić - stwierdził.

Ks. Główczyński zachęcił, by parafianie, którzy chcą dłużej porozmawiać z księdzem czy mają do niego jakieś pytania, podczas kolędy proponowali mu spotkanie w innym terminie. - Większość księży, których znam, chętnie przyjmie takie zaproszenie - zapewnił.

Pytania od progu

Duchowny zaznaczył, że osobiście podczas kolędy rzadko pyta wiernych o praktyki religijne, bo wie, że zazwyczaj nie jest to dobrze postrzegane. Jednocześnie przyznał, że rozumie księży, którzy to robią. - Zachęcam do tego, by nie mieć pretensji do księży, którzy pytają na przykład o to, czy ktoś praktykuje, modli się lub chodzi do kościoła. Większość robi to nie po to, by zaspokoić swoją ciekawość, ale ponieważ ci księża naprawdę troszczą się o zbawienie parafian - ocenił.

- Naprawdę wierzymy w to, co głosimy. Więc kiedy ksiądz słyszy, że ktoś nie chodzi na mszę lub na religię, naturalnie jest, że zapyta dlaczego, skąd taka decyzja? I to nie po to, żeby oceniać czy moralizować, ale po to, żeby pomóc albo zaproponować jakieś rozwiązanie - zastrzegł.

Ks. Główczyński przyznał, że ważny jest sposób, w jaki ksiądz zaczyna rozmowę na te drażliwe tematy. - Nieraz słyszałem, jak ktoś się skarżył na księdza, że ten od progu, bez żadnego wstępu, zaczął wypytywać o praktyki religijne lub brak ślubu kościelnego. Nie dziwię się, że poczuł się dotknięty i odebrał to jako naruszenie prywatności - powiedział.

Coraz więcej wizyt na zaproszenie

Duchowny zaznaczył, że jeszcze do niedawna księża odwiedzali parafian, pukając od drzwi do drzwi. Obecnie coraz częstsza staje się praktyka, kiedy ksiądz przychodzi z wizytą duszpasterską tylko do tych domów, do których zostanie zaproszony.

- W tym roku w mojej parafii również odwiedzamy wiernych na zaproszenie. Uruchomiliśmy specjalny formularz na stronie internetowej, można też zapisać się osobiście w zakrystii lub zadzwonić - wskazał.

Zdaniem ks. Główczyńskiego, obie praktyki mają swoje zalety, a liczba osób, które przyjmują księdza po kolędzie jest podobna w obu przypadkach. - Z mojego doświadczenia wynika, że osoby, dla których wizyta duszpasterska jest ważna, pamiętają o tym, żeby księdza zaprosić. Analogicznie w drugą stronę - osoby, które księdza przyjąć nie chcą, nie robią tego nawet wtedy, kiedy ten zapuka do ich drzwi - wyjaśnił.

Zaznaczył, że choć wiele osób uważa, że chodzenie od drzwi do drzwi jest okazją do ewangelizacji, w praktyce takie sytuacje zdarzają się niezmiernie rzadko. - Ja osobiście nie spotkałem się z taka sytuacją, żeby przyjął mnie ktoś z rozpędu, pod wpływem chwili, bo akurat do niego zapukałem - stwierdził.

Cennik za kolędę? Ksiądz o dawaniu "kopert"

Według ks. Główczyńskiego, wierni najczęściej reagują na wizytę księdza pozytywnie. - Osobiście nigdy nie spotkałem się z agresją czy hejtem. Zdarzały się osoby wycofane, które nie chciały zaangażować się w rozmowę, ale zazwyczaj wizyta przebiega w dobrej atmosferze - ocenił.

Jak zaznaczył, co roku najwięcej emocji wzbudza temat "koperty", czyli ofiary zwyczajowo wręczanej księdzu przy okazji wizyty. - Jestem zdania, że jeśli ktoś ma problem z dawaniem księdzu pieniędzy, to lepiej, żeby żadnej ofiary nie składał. Naprawdę, to nie jest konieczne. Lepiej, żeby potraktował kolędę jako zwykłe spotkanie - zastrzegł.

Przyznał, że o parafiach, w których jest odgórnie narzucony cennik za wizytę duszpasterską, słyszał jedynie z mediów. - Pewnie zdarzają się takie przypadki, ale mam wrażenie, że to margines - uznał.

Ile ludzie najczęściej dają do "koperty"?

Duchowny zaznaczył, że najczęstsza kwota, którą ofiarują parafianie, waha się od 50 do 100 zł. Wyjaśnił, że parafie mają swoje bieżące wydatki i najczęściej na ich pokrycie idą pieniądze z ofiar. Dodał, że część z tej kwoty zawsze jest przekazywana księdzu, a część oddawana do kurii, która przekazuje pieniądze np. na dom księży emerytów, seminarium duchowne lub misje.

- Ja zawsze na zakończenie pytam, czy dana rodzina nie ma pilniejszych wydatków. Biorę pieniądze dopiero wtedy, kiedy ktoś nalega. Wiem, że wielu księży robi podobnie - poinformował.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (121)