"Dotąd Błaszczak miał czystą kartę". Ostra rozgrywka na szczycie rządu
W obozie władzy nie brakuje głosów, że zamieszanie wokół rosyjskiej rakiety pod Bydgoszczą już jest wykorzystywane przez ludzi premiera i szefa MON do prowadzenia rozgrywki przeciwko sobie. - Morawiecki musi być wściekły, skoro tak otwarcie topi Błaszczaka - mówi nam były szef MON Tomasz Siemoniak.
Oficjalnie nikt tego nie przyzna, ale każdy dostrzega, jak politycy przerzucają się odpowiedzialnością za ten incydent. - To fatalna sytuacja, zwłaszcza w kampanii i to dzień przed naszą konwencją - komentują anonimowo rozmówcy z PiS.
Są jednak i optymiści: - Właśnie dlatego, że mamy konwencję, za chwilę nikt o rakiecie nie będzie pamiętał. Ale fakt, niedobrze się stało, że sprawa "wybiła" w tym momencie.
Błaszczak zrzuca winę na wojskowych
W tym tygodniu premier Mateusz Morawiecki już kilkukrotnie przyznał, że nie wiedział o tym, iż w grudniu ubiegłego roku na terytorium państwa polskiego spadła rosyjska rakieta. I to taka, która może przenosić ładunki jądrowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Żądamy informacji". Błaszczak zataił sprawę rakiety przed Morawieckim?
Sprawa wyszła na jaw po kilku miesiącach. Co dokładnie wiedziały na ten temat polskie władze i co działo się z tymi informacjami - nie wiadomo. Jak pisały media, zaprzestano poszukiwań pocisku, co - zdaniem informatorów Onetu i RMF FM - mogło mieć podtekst polityczny.
W czwartek w oświadczeniu dla mediów, szef MON Mariusz Błaszczak stwierdził, że rzekomo nie wiedział o rakiecie, a po trzech dniach podlegli mu wojskowi - jak powiedział - zdecydowali o zakończeniu akcji poszukiwawczej. Słowem: to oni są winni, a nie minister obrony.
Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmund Andrzejczak stwierdził z kolei - dzień wcześniej, 10 maja - że o zdarzeniu "poinformował swoich przełożonych". Kogo? Prawdopodobnie szefa MON, a może nawet i Kancelarię Premiera. Kiedy? "Wtedy, kiedy miało miejsce" - odpowiedział Andrzejczak.
Co to oznacza? Że mamy słowo przeciwko słowu. Zwracają na to uwagę eksperci, m.in. Jarosław Wolski.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Zapytaliśmy o sprawę kierownictwo resortu, m.in. wiceministra obrony narodowej Wojciecha Skurkiewicza. - Przepraszam, ale tylko prokurator wojskowy prowadzący sprawę może udzielać w tej kwestii informacji - przekazał nam wiceszef MON.
Osłabianie konkurencji
Dlaczego minister obrony nie poinformował premiera o zdarzeniu? Przez kilka dni mogliśmy jedynie domniemywać. Teraz szef MON twierdzi, że... sam nic nie wiedział. Ale fakt, iż odpowiedzialnością za sprawę szef rządu publicznie obarczał w tym tygodniu swojego podwładnego - wicepremiera i ministra obrony - w obozie władzy uznawany jest jako znamienny.
- Niekorzystne dla Błaszczaka przecieki do mediów w sprawie Bydgoszczy mogli wypuszczać ludzie zainteresowani uderzeniem w jego pozycję. I to na kilka miesięcy przed wyborami. Dotąd Błaszczak miał czystą kartę, a teraz zaczyna się robić wokół niego nieprzyjemnie. Jak pan myśli, komu może na tym zależeć? - pyta retorycznie jeden z polityków obozu władzy.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Kilka miesięcy temu media - bazując na rozmowach z politykami PiS - rozpisywały się o cichej rywalizacji między szefem MON a premierem. Niektórzy twierdzili, że kolejnym szefem rządu - w miejsce rzekomo "zużytego" Mateusza Morawieckiego - może być właśnie Mariusz Błaszczak.
Dziś takiego tematu nie ma, a Błaszczak - zrzucając winę na wojskowych - sam psuje sobie wizerunek i sprowadza na siebie falę krytyki. Niemniej osłabianie konkurencji zawsze służy politykom. Dlatego też - jak słyszymy w PiS - premier Morawiecki nie miał wyrzutów sumienia, sugerując w mediach, że to wicepremier i szef MON nie poinformował go o zdarzeniu z udziałem rosyjskiego pocisku, o którym mówi dziś cała Polska.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
11 maja Morawiecki powtórzył: - O incydencie dowiedziałem się pod koniec kwietnia.
Jak komentują to w PiS? - To było wotum nieufności dla Błaszczaka. W normalnej sytuacji premier powinien takiego ministra zdymisjonować, ale to nie Morawiecki o tym decyduje - słyszymy od naszego rozmówcy z obozu władzy.
Według byłego ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka sprawa ma wyraźny kontekst polityczny. - To element rozgrywki na szczytach rządu i władz PiS. Premier celowo "naznacza" ministra Błaszczaka jako odpowiedzialnego za sytuację i wskazuje go jako tego, który powinien tę sprawę wyjaśnić. Nie pamiętam, kiedy premier tak otwarcie wskazywał na któregoś z ministrów w kontekście odpowiedzialności za tak niewygodną dla rządu sprawę - mówi Wirtualnej Polsce były szef MON.
Jak wskazuje Siemoniak, "Morawiecki musi być wściekły, skoro tak otwarcie topi Błaszczaka". - Premier mógł powiedzieć, że o sprawie wiedział od grudnia. Przecież to byłoby nie do sprawdzenia, czy faktycznie wiedział. A jednak zdecydował się na świadome odcięcie się od MON w tej kwestii. Jawnie więc podważył pozycję wicepremiera Błaszczaka - uważa wiceszef PO.
Mariusz Błaszczak z kolei zrzucił odpowiedzialność na dowódcę operacyjnego rodzajów sił zbrojnych gen. Tomasza Piotrowskiego. Nasi rozmówcy z opozycji - byli szefowie MON - wątpią jednak, że wicepremier i minister obrony przedstawia w tym przypadku wersję wydarzeń zgodną z rzeczywistością.
Co więcej, wątpią w to także niektórzy nasi rozmówcy z obozu władzy. - Mariusz spanikował i się broni. Nawet kosztem wojskowych, dla których sam powinien być tarczą. Wybrał jednak swój osobisty interes. Pytanie, jak to zostanie odebrane przez społeczeństwo. I jak sytuację oceni centrala - mówi nam człowiek związany z PiS.
Były prezydent: to pokaz bezradności państwa
- Gdzieś musiała zostać podjęta decyzja, a nie sądzę, że była to decyzja na poziomie dowództwa wojskowego, o nieposzukiwaniu tej rakiety - przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską Bronisław Komorowski.
Były prezydent RP i były minister obrony narodowej twierdzi, że za tą decyzją "stał lęk władz państwa polskiego przed dowiedzeniem tego, że była to rakieta rosyjska". - Gdyby ten fakt wyszedł na jaw, zaczęłyby się wielkie kłopoty i pojawiłyby się pytania: co teraz zrobić? Jak zareagować? Jak podejść do Rosjan? Dlatego władze chciały sprawę wyciszyć - mówi nam Komorowski.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Polityk uważa, że to, co się stało, powinno wywołać "trzęsienie ziemi" na szczytach władzy. Nasz rozmówca podkreśla, że to "skandal i pokaz całkowitej bezradności państwa". - Władze PiS tak się nadymają w stosunku do Rosji, a jak przychodzi co do czego, to nie prezentują nic oprócz lęku. Kreują się na twardych, skutecznych i wstających z kolan, a okazuje się, że boją się reakcji Rosji - mówi.
Jako były zwierzchnik sił zbrojnych i były szef MON Komorowski przekonuje, że nie ma możliwości, żeby siły zbrojne nie poinformowały wicepremiera i ministra obrony o tak znaczącym incydencie. - Minister Błaszczak o wszystkim wiedział. A mimo to nie poinformował premiera. To jest wręcz nieprawdopodobne - dziwi się były prezydent.
Opozycja wierzy Morawieckiemu
- Morawiecki nie słynie z prawdomówności, ale w tym przypadku sądzę, że mówi prawdę. Sam fakt, że to mówi, jest bardzo znaczący. Bo przyznaje się otwarcie do błędu swojego rządu i do niedziałającego mechanizmu przepływu informacji - wskazuje Tomasz Siemoniak.
Były minister obrony w rządzie Donalda Tuska uważa, że odpowiedzialność za tę sytuację powinien ponieść wicepremier Mariusz Błaszczak. Dla Siemoniaka bowiem "czymś niesłychanym jest, by szef MON nie powiadamiał premiera o tak znaczącym wydarzeniu". - Jeśli premier nie wie o takich zdarzeniach, to o czym jeszcze nie wie? O czym informują go jego ministrowie, a co ukrywają? Będziemy domagać się odpowiedzi na te pytania w Sejmie. Chcemy, by minister Błaszczak osobiście udzielił na ten temat informacji - mówi nam wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jak poinformowała jako pierwsza Wirtualna Polska, w czwartek do prokuratury - wedle zapowiedzi opozycji - miało zostać skierowane zawiadomienie w sprawie niedopełnienia obowiązków przez ministra Mariusza Błaszczaka.
Wkrótce na wniosek posłów opozycji sprawą rosyjskiej rakiety, która spadła w ubiegłym roku pod Bydgoszczą, ma zająć się sejmowa Komisja Obrony Narodowej. Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Cezary Tomczyk, członek komisji obrony, przyznaje w rozmowie z nami, że komisja może zebrać się za około dwa tygodnie.
Chcieliśmy zapytać o to przewodniczącego KON posła PiS Michała Jacha, ale polityk nie odpowiedział na naszą wiadomość.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl