Te rakiety mogą zmienić losy wojny. Jest deklaracja USA
Stany Zjednoczone uznają potrzebę Ukrainy, która chce dysponować uzbrojeniem zdolnym do rażenia przeciwnika poza linią frontu i powinniśmy myśleć o tym, jak jej w tym pomóc - przekazał amerykański wiceminister obrony ds. politycznych Colin Kahl podczas wizyty w Kijowie. Jednocześnie zasygnalizował, że amerykańska administracja ma wątpliwości co do użyteczności czołgów Abrams.
- Jeżeli chodzi o rakiety dalekiego zasięgu. (...) Istnieje potrzeba osiągania (celów - red.) poza linią frontu, którą - bez wchodzenia w dalsze szczegóły - powiedziałbym, że rozumiemy w obecnej fazie. I powinniśmy zastanawiać się, jak pomóc Ukrainie w sprostaniu temu wyzwaniu. Ale nie będę z góry rozstrzygał, o jaki system może chodzić - powiedział w poniedziałek Kahl na konferencji prasowej w Kijowie.
Na każdym etapie wojny z Rosją konsultujemy się ze stroną ukraińską w sprawie jej najpilniejszych potrzeb i rozmowy na temat rakiet będą kontynuowane - podkreślił amerykański podsekretarz obrony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak przypomina serwis Ukraińska Prawda, władze Ukrainy zwróciły się do USA o rakiety ATACMS o zasięgu 300 km, zastrzegając, że będą uzgadniać z Waszyngtonem cele, które mogłyby być rażone tym uzbrojeniem.
Abramsy? "Nie jest jasne, czy to najlepsza odpowiedź na lokalne wyzwania"
Pytany o możliwość przekazania Ukrainie amerykańskich czołgów Abrams, odpowiedział, że jest to bardzo drogie i trudne w utrzymaniu uzbrojenie.
- Nie jest jasne, czy to najlepsza odpowiedź na to wyzwanie. Dlatego będziemy nadal rozważać jakie ciężkie pojazdy, w tym czołgi, można z sensem przekazać Ukrainie, tak by na czas dostała ich odpowiednią liczbę i by zapewnić ich wsparcie (techniczne – red.) - zaznaczył Kahl.
Źródło: PAP/Ukraińska Prawda