Donald Tusk wygrał z opozycją. Marsz pokazał jednego lidera

Warszawski marsz to nie tylko rozgrywka Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim. Eksperci w rozmowie z WP nie mają wątpliwości: Donald Tusk pokazał, że jest jedynym liderem opozycji, a pozostali przywódcy partii opozycyjnych nie mieli jak się temu sprzeciwić.

Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz
Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz
Źródło zdjęć: © East News | Mateusz Grochocki
Michał Wróblewski

Jeden cios w Zjednoczoną Prawicę, drugi cios w konkurencję na opozycji. Donald Tusk niedzielnym marszem rzucił wyborczą rękawicę Jarosławowi Kaczyńskiemu i jednocześnie pokazał, że lider na opozycji jest jeden - mówią eksperci. I jest nim on sam. Nikt więcej.

- Platforma Obywatelska świadomie wykorzystała datę i symbol 4 czerwca. Donaldowi Tuskowi zależało na tym, żeby dyskusja skupiła się wokół określenia "lex Tusk". Po to pojawił się na galerii sejmowej, gdy Sejm głosował nad ustawą - żeby pokazać się jako lider opozycji. Od kilku miesięcy jego celem jest zmarginalizowanie pozostałych partii opozycyjnych i PiS Tuskowi w tym pomógł - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr hab. Bartłomiej Biskup.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak mówi nam ekspert, Tusk dąży konsekwentnie do "przeciągnięcia" wyborców Trzeciej Drogi (czyli wyborczego sojuszu PSL i Szymona Hołowni) na stronę Koalicji Obywatelskiej. Dr hab. Bartłomiej Biskup przekonuje, że "moment powołania komisji jest doskonałym pretekstem".

Tusk liderem opozycji

Jak marsz 4 czerwca zmienia sytuację na scenie politycznej? Warto zacząć od tego, że liderzy pozostałych ugrupowań nie dostali czasu, by w ogóle przemawiać na koniec wydarzenia. W tym miejscu głównym aktorem był wyłącznie Donald Tusk. To on zagospodarował ostatnie minuty marszu. To jego słowa żegnały zebranych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Widać mobilizację, ale najważniejsze jest niezadowolenie społeczne i sprzeciw wobec PiS. Ten marsz pokazał, że Donald Tusk jest nie tylko liderem Koalicji Obywatelskiej, ale liderem opozycji w ogóle. To zostało absolutnie i zdecydowanie udowodnione - mówi prof. Anna Materska-Sosnowska z Uniwersytetu Warszawskiego.

Jej zdaniem "przy takim poziomie polaryzacji nie ma miejsca na trzecią drogę". - PO i Donald Tusk świetnie wykorzystali spersonalizowanie tej komisji PiS-u. W efekcie Tusk jako lider opozycji mobilizuje coraz więcej wyborców dla swojego ugrupowania - uważa ekspertka. Pozostali przywódcy wśród partii na opozycji okazji na większą mobilizację - przy sprawie "lex Tusk" - nie mieli.

Czy KO dogada się ws. wspólnych list z PSL i Polską 2050? - Moim zdaniem jest na to wielka szansa - przekonuje prof. Anna Materska-Sosnowska. - Dajcie im tylko czas do sierpnia - zaznacza. Politolożka jednoznacznie wskazuje, że pozostali przywódcy opozycji stanęli pod tym względem pod ścianą.

Jednocześnie warto dodać, że w ostatnich dniach przywódcy opozycyjnych partii odrzucali konieczność powrotu do idei "jednej listy". Robili to podczas występów w mediach, ale również podczas samego marszu, gdy byli pytani o to przez zebranych w Warszawie.

"Tusk zrobił bardzo dużo, by wziąć jak najwięcej"

- Oczywiście pomiędzy Trzecią Drogą a Platformą Obywatelską jest podskórna, choć czasami dość jaskrawa i widoczna, rywalizacja. I jest pewne, że ta rywalizacja będzie trwała do ostatniego dnia kampanii wyborczej - mówi Wirtualnej Polsce prof. Sławomir Sowiński z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

- Nie jestem pewien, czy można powiedzieć, że dziś w Warszawie byli wyłącznie wyborcy Platformy Obywatelskiej. Moim zdaniem byli tam wyborcy opozycji, którzy często wcale nie mają jeszcze odpowiedzi na pytanie: na kogo głosować? I chociaż to Platforma Obywatelska marsz wymyśliła, to moim zdaniem ludzi do Warszawy przyciągnął nie Donald Tusk, a Andrzej Duda i jego decyzja oraz spoty Prawa i Sprawiedliwości. Jesteśmy świadkami ogromnej emocji wśród wyborców opozycji, dziś wszystkie partie będą próbowały znaleźć sposób, by te emocje zagospodarować i przejąć. Tylko dzięki temu będą mogły liczyć na głosy wyborców w dniu wyborów - dodaje. 

- Wyborcy zrobili swoje, przyjechali do Warszawy i się pokazali. Teraz dla polityków opozycji prawdziwy sprawdzian, czyli jak z tych marszujących zrobić tych, którzy zagłosują właśnie na nich. Z tego wyścigu nie można jeszcze nikogo wykluczać, chociaż oczywiście Donald Tusk zrobił bardzo dużo, by wziąć jak najwięcej - tłumaczy prof. Sławomir Sowiński.

Jego zdaniem politycy opozycji nie będą już wprost mówić o "jednej wyborczej liście", chociaż temat wewnętrznie nie jest zamknięty. - Na tym etapie kampanii wyborczej nikt już nie wyjdzie z tymi postulatami i nie będzie to temat codziennych rozmów. Jeżeli jednak temat będzie żył, to na zapleczu. Jednak nie frekwencja na marszu zdecydować mogłaby o jednej liście, a sondaże przedwyborcze – dodaje.

Stołeczny Ratusz przekazał Wirtualnej Polsce, że ze wstępnych szacunków wynika, iż w marszu brało udział ok. 500 tys. osób.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1566)