Długi weekend sierpniowy. Tłumy w górach, Polacy uciekają do Czech i Słowacji
Zamknięta droga do Morskiego Oka, przepełnione parkingi i praktycznie stojące drogi dojazdowe do najpopularniejszych miejscowości górskich. Polacy mają pomysł, co robić w górach – przechodzą za granicę.
16.08.2019 | aktual.: 16.08.2019 17:10
Główne drogi dojazdowe w Tatrach były w czwartek zamknięte. Najpopularniejsze z nich zamknięto już rano, tak było w przypadku Morskiego Oka.
Sprawdziliśmy, czy turyści muszą uzbroić się w cierpliwość i przygotować się na to także w innych regionach kraju. I czy alternatywą są szlaki w Czechach i na Słowacji.
Karkonosze z kapryśną pogodą
Odpoczywający w Karkonoszach wiedzą, że na szlakach spotkają utrudnienia. Z powodu prac remontowych co kilka dni wyłączane są fragmenty tras do wędrowania. Chęć wypoczynku w długi weekend jest jednak silniejsza.
- W czwartek był u nas tłum – słyszymy w schronisku Samotnia, które turyści mijają w drodze na Śnieżkę. – Piątek jest spokojny, może ze względu na to, że zapowiada się deszczowy dzień – zastanawiała się przed południem pracownica schroniska. Każda chwila wytchnienia w długi weekend jest cenna.
- W sobotę i w niedzielę pewnie znowu będzie tłoczno. Prognoza pogody jest już dużo lepsza – tłumaczy nasza rozmówczyni.
Turystów nie brakuje w Świeradowie-Zdroju. Ruch i zainteresowanie tamtejszymi atrakcjami turystycznymi jest duże.
- Na szlakach jest bardzo tłoczno. Jeśli chodzi o obłożenie kwater, także jest spory ruch. Pojedyncze miejsca zostają w prywatnych kwaterach i agroturystyce – mówi WP Beata Rosicka z Miejskiego Centrum Kultury, Aktywności i Promocji Gminy "Stacja Kultury". - Mamy dużo odwiedzających, którzy przyjeżdżają na jeden dzień. Mieszkają w Jeleniej Górze, powiecie lubańskim i lwóweckim, widzimy to nawet po numerach rejestracyjnych samochodów – podkreśla.
Jednocześnie nasza rozmówczyni zaznacza, że nie ma konieczności zamykania szlaków. Alternatywą na niepogodę są spacery po mieście. – Okolice Domu Zdrojowego i głównego deptaku cieszą się zainteresowaniem odwiedzających – wymienia Rosicka.
Jedno z najpopularniejszych turystycznie miejsc Dolnego Śląska, Zamek Książ w Wałbrzychu, czeka na turystów przez cały sezon. Choć jego pracownicy przyznają, że w długi sierpniowy weekend pracy przybywa.
- Porównaliśmy czwartek z niedzielą dwa tygodnie temu. I 15 sierpnia odwiedziło nas o 25 proc. więcej turystów – zaznacza w rozmowie z WP pracownik działu Turystyki i Kultury Zamku Książ w Wałbrzychu.
- Czas oczekiwania do kas, w zależności od pory dnia, to od 15 do 30 minut. Otworzyliśmy dodatkowe kasy. Jeśli czeka się na przewodnika, to może potrwać nawet do 2 godzin. Ale jeśli ktoś przyjedzie i wystarczy mu przewodnik papierowy lub nagrania audio to wchodzi z marszu. Nie ma tu limitu. Jeszcze nam się nie zdarzyło, żeby z powodu natężenia ruchu trzeba było zamknąć zamek – dodaje nasz rozmówca.
Tłok nie tylko w Polsce
Nie wszyscy turyści są jednak wyrozumiali i cierpliwi. Ruszają wtedy do naszych południowych sąsiadów. A ci mówią wprost: ludzi jest za dużo.
- Polaków mamy sporo, w poprzednich latach tylu ich nie było – przyznaje jeden z pracowników punktu informacyjnego Skalnego Miasta w Czechach. – Nie wiemy nawet, czy zostały jakieś bilety w systemie rezerwacji. Trzeba internetowo zabukować bilet, żeby uniknąć stania w kolejce, ale nie wszyscy o tym wiedzą – podkreśla nasz rozmówca.
Po zarezerwowaniu biletu na stronie Skalnego Miasta można podejść do punktu informacji, gdzie pracownik wydrukuje bilety. W innym przypadku trzeba stanąć w kolejce do kasy i uzbroić się w cierpliwość. – Kolejki są od czwartku bardzo duże. Ludzi jest za dużo, nie wiem, co będzie do końca weekendu – mówił w piątek rano pracownik Skalnego Miasta. Rozmowa trwała kilka minut. W tle było słychać pytania i zniecierpliwionych turystów.
Popularne Szczyrbskie Jezioro i Tatrzańska Łomnica po słowackiej stronie także przeżywają najazd Polaków.
- Na kolejkę na Łomnicę biletów nie ma do końca tygodnia – słyszymy od Słowaków. - Bilety trzeba rezerwować przez internet z wyprzedzeniem 4-5 dni. Na ten weekend bilety skończyły się już w ubiegłym tygodniu – mówi pracownica punktu informacyjnego. Do innych miejsc nie można się nawet dodzwonić.
Można przyjechać i po prostu wejść na szlak. – Turystów jest bardzo dużo. Polaków w tym roku odwiedza nas wyjątkowo dużo – przyznaje.
Tradycja zakopiańska, czyli korki i kolejki
Tradycję podtrzymują turyści zmierzający do stolicy Tatr. Zakopane to (zwłaszcza w tym roku, już okrzykniętym jako rekordowy) stolica kolejek. Jest tak już od czwartkowego poranka.
Policja w oficjalnym komunikacie podała, że samochody nie były wpuszczane na odcinek od ronda na Wierchu Porońca w kierunku Morskiego Oka. Przejeżdża tamtędy tylko komunikacja zbiorowa. Policjanci kierują ruchem na drodze w kierunku Morskiego Oka już od wczesnego poranka.
W piątek najazd na Zakopane będzie jeszcze większy z powodu letniego Grand Prix w skokach narciarskich.
Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Robert Biedroń wyklucza poparcie Romana Giertycha w wyborach do Senatu