Tajemnicze zniknięcie kotów z Zamku Książ. Jeden został pobity, inny otruty
Z Zamku Książ w Wałbrzychu zniknęło aż dwadzieścia kotów. Jeden został otruty, druga kotka znalazła się, ale była skatowana. Nie udało jej się uratować. Jak mówią pracownicy zamku, koty to jego wizytówka. Czworonogi mają nawet swój profil na Facebooku.
26.07.2019 | aktual.: 26.07.2019 18:52
Na terenie Zamku Książ żyło do tej pory około czterdzieści kotów. Były regularnie karmione, kastrowane, a jeżeli zaistniała taka potrzeba, to leczone. Zostało już tylko 25 czworonogów. Kot Klakier został otruty, chorą na nerki kotkę Gabrysię znaleziono ciężką ranną. Bura kotka była strażniczką sklepu z pamiątkami. Weterynarz, który ją badał stwierdził, że została pobita, prawdopodobnie drągiem. Koteczka miała połamane kości, nie udało jej się uratować.
- Na dziedzińcu honorowym było siedem kotów, została jedna kotka, na którą teraz wszyscy chuchają i dmuchają. To są domownicy Książa - powiedział Radiu Wrocław Mateusz Mykytyszyn, rzecznik Zamku Książ.
Sprawą poruszona jest również Anna Żabska, prezes Zamku Książ.
- Przejrzymy i sprawdzimy cały monitoring. Podejmiemy wszelkie dostępne nam kroki, aby dowiedzieć się, co się dzieje z kotami, które są wizytówką naszego zamku. Zrobimy też wszystko, by pozostałe były bezpieczne. Myślimy o czipach i nadajnikach GPS - podkreśla prezes zamku.
Rozsławione przez pisarkę
Zamkowe koty przed laty rozsławiła w książce "Ciemno, prawie noc" pisarka Joanna Bator. Także do niej dotarła informacja o znikających kotach.
"Kochani moi Czytelnicy. Ktoś zabija Koty z Zamku Książ. Grasuje tam kotojad(ka). Klakier został otruty. Gabrysia zatłuczona. Miały imiona i osobowości, małe puszyste ciałka idealne do polowania i leżenia na ludzkich kolanach. Dbali o nie mądrze dobrzy i czuli ludzie. Te dwa koty umarły. Całe stado zniknęło. Wywiezione? Eksterminowane? Ja jestem przekonana, że istota, która jest w stanie zatłuc starą chorą kotkę, w odpowiednich okolicznościach rzuci się z kijem, maczetą na innego człowieka, którego jakiś wódz albo kapłan zdefiniuje jako wroga" - napisała Bator na Facebooku.
Jak poinformowała pisarka w poście, chęć pomocy zgłosiła detektyw, która ma rozwikłać tajemnicę znikających kotów. Karmicielka kotów, która od 20 lat opiekuje się zamkowymi czworonogami, zorganizowała zbiórkę pieniędzy na nagrodę dla osoby, która wskaże, kto zabiera zwierzęta. Kobieta podejrzewa, że koty zostały wywiezione, bo przeszkadzały właścicielom jednego z lokali usytuowanych w pobliżu zamku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl