Przywiązali konia do samochodu i bili go. W minutę dostał 21 batów

Internautka z Warszawy była świadkiem sytuacji, jak na wsi pod Sejnami (woj. podlaskie) dwóch mężczyzna znęcało się nad koniem. Poinformowała o tym policję. Ta obejrzała konia i nie stwierdziła żadnych obrażeń. Po obejrzeniu drastycznego filmu, policja z Sejn zmieniła zdanie i wszczęła dochodzenie.

Przywiązali konia do samochodu i bili go. W minutę dostał 21 batów
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Weremczuk i Wspólnicy

Przerażający film ze znęcania się nad zwierzęciem zamieściła na swoim profilu na Facebooku agencja detektywistyczna Weremczuk&Wspólnicy. Widać na nim, jak jeden z mężczyzn ciągnie konia przywiązanego do samochodu. Koń nie chce biec za autem, więc drugi mężczyzna okłada go batem. Film można zobaczyć poniżej. Ostrzegamy, że materiał może być zbyt drastyczny dla osob wrażliwych.

Jak się okazuje, świadkiem tej sytuacji była mieszkanka Warszawy. Zgłosiła sprawę na Komendę Powiatową Policji w Sejnach. Po jakimś czasie policjanci poinformowali ją, że wysłali na miejsce patrol, który nie stwierdził żadnych obrażeń u konia. W piątek zainterweniował w tej sprawie dziennikarz Polsat News, wysyłając policji film ze znęcania się nad zwierzęciem.

- Zapoznałem się z filmem. Natychmiast została podjęta decyzja o wszczęciu postępowania w kierunku art. 35 Ustawy o ochronie zwierząt. Interwencja policjantów z 21 lipca powinna przebiegać inaczej - powiedział Polsat News podinspektor Marek Bogdan, komendant KPP w Sejnach.

Fundacja interweniuje

Detektyw Bartosz Weremczuk zawiadomił o sprawie wiele organizacji działających na rzecz zwierząt. Natychmiast zareagowała Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva! Jej przedstawiciel złożył w komendzie w Sejnach zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez dwóch mężczyzn, polegającego na "znęcaniu się ze szczególnym okrucieństwem nad koniem poprzez ciągnięcie go samochodem i bicie wielokrotnie batem". Jak obliczyli pracownicy fundacji, przez niecałą minutę koń otrzymał aż 21 uderzeń batem.

- Jeśli mężczyznom zostaną przedstawione zarzuty i prokurator skieruje akt oskarżenia, będziemy jako fundacja występować w tej sprawie jako oskarżyciel posiłkowy - powiedział Polsat News Paweł Artyfikiewicz z fundacji Viva!

Sprawy nie odpuszcza też detektyw Bartosz Weremczuk. Obawia się, że więcej zwierząt może być skrzywdzonych przez mężczyzn z filmu.

- Ustaliśmy już dane personalne mężczyzn, którzy są na filmie. Będziemy interweniować do czasu ich ukarania - zapowiedział Wirtualnej Polsce Weremczuk.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (902)