Furmani z Morskiego Oka w sądzie. Nie przyznali się do winy
Dwaj furmani zostali oskarżeni o znęcanie się nad końmi ciągnącymi sanie na Morskie Oko. Podczas rozprawy stwierdzili, że nie widzieli nic złego w swoim zachowaniu. W przypadku jednego z nich biegła sądowa uznała, że doszło do "rażącego zaniedbania".
Rozpoczął się proces Jana W. i Wojciecha Ch. Mężczyźni są furmanami. Zostali oskarżeni o znęcanie się nad końmi, które ciągnęły sanie na trasie do Morskiego Oka - podał portal krakow.wyborcza.pl.
Jedna z turystek zgłosiła zimą 2016 r., że widziała zmuszonego do pracy konia z pękniętym kopytem. Zwierzę należało do Jana W. Nakazano mu zadbanie o ranę Maksa, ale furman tego nie zrobił.
Konia sprzedał. Przed sądem twierdził, że nie był świadom jego bólu. Biegła uznała, że doszło do "rażącego zaniedbania".
Zobacz także: Kontrowersyjne słowa prof. Płatek o wyborcach PiS. Andruszkiewicz odpowiada
Wojciech Ch. wywiózł nielegalnie z parku 9-letniego Shanna, który przewrócił się na trasie. Sanie zwiózł drug koń, Okaz. Ustalono, że tego dnia zwierzęta pokonały trasę saniami z turystami 3 razy, co jest niedozwolone.
Nie pozwolono im również na obowiązkowy odpoczynek. Mężczyzna nierzetelnie uzupełnił dziennik ich pracy. Przed sądem powiedział, że wypadek Shanna był incydentem.
Źródło: krakow.wyborcza.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl