Debata o Unii Europejskiej. "Trzeba bić pięścią w stół"
Silniejsza, mówiąca wspólnym głosem wszystkich państw członkowskich - taka powinna być Unia Europejska zdaniem gości Wirtualnej Polski, Ryszarda Czarneckiego (PiS) oraz Andrzeja Halickiego (PO). Europosłowie mają jednak różne poglądy na temat tego, jak UE funkcjonuje obecnie i jak jej droga powinna się kształtować.
07.05.2023 11:41
Eurodeputowani Ryszard Czarnecki oraz Andrzej Halicki rozmawiali z Wirtualną Polską na temat Unii Europejskiej, jej obecnego kształtu, a także tego, jak powinna wyglądać za dziesięć lat. Nie mogło też zabraknąć kilku zdań na temat aktualnej sytuacji Polski oraz jej rozwoju gospodarczego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polski punkt widzenia w UE
O tym, jak ważna jest silna Unia Europejska, a wszystkie kraje członkowskie powinny mieć równy wpływ na podejmowane decyzje, europosłowie mówili wspólnym głosem. Jednak Czarnecki nieco inaczej widzi sposób funkcjonowania UE obecnie. Jego zdaniem decyzje podejmowane są przez największe gospodarki dwóch krajów - Francji i Niemiec, a to osłabia struktury Wspólnoty.
- Poszczególne kraje powinny mieć poczucie bezpośredniego wpływu na decyzje, a to się zmniejsza i to nie jest dobry proces. Z tego będzie się cieszyć Rosja, której zależy na tym, by UE była słaba - powiedział Czarnecki.
Halicki z kolei uznał, że Unia Europejska już teraz zapewnia bezpieczeństwo i możliwość rozwoju każdemu członkowi, także Polsce. - Europa jest naszą szansą i bezpieczeństwem, parasolem ochronnym i krwioobiegiem gospodarczym, który daje możliwość szybszego rozwoju, a nie wrogiem, czy instytucjami, z którymi trzeba walczyć - powiedział polityk PO, dodając, że PiS walczy z Unią Europejską, zamiast z nią współpracować, tworząc polski punkt widzenia.
Czarnecki: Trzeba bić pięścią w stół
Czy Polska powinna bardziej starać się o głos w Unii Europejskiej? Czarnecki uważa, że taką pozycję osiąga się, bijąc pięścią w stół.
- W UE skuteczną metodą nie jest proszenie, raczej bicie pięścią w stół - stwierdził gość WP.
Zdaniem Czarneckiego w Unii Europejskiej teoretycznie najwięcej mają do powiedzenia największe gospodarki, czyli Niemcy i Francja, i jednocześnie te same kraje próbują dbać o swoje interesy, działając niekiedy w sprzeczności z głosem UE.
Halicki podkreślił natomiast, że takie zachowania, jak na przykład wizyta Emmanuela Macrona w Chinach, raczej osłabiają znaczenie tych krajów, niż je wzmacniają. - To pomniejsza rolę Francji we Wspólnocie, a nie podnosi - podsumował polityk PO. - Francja jest dzisiaj pod ostrzałem - dodał.
Spór o polską gospodarkę. "24 godziny wystarczą"
Na koniec debaty padło pytanie o polską gospodarkę oraz sukcesy partii rządzącej w tej dziedzinie. Czarnecki jako największą zasługę PiS wymienił to, że decyzje dotyczące polskiej gospodarki są obecnie podejmowane w Polsce.
- 80 proc. decyzji gospodarczych, makroekonomicznych, to te decyzje, w których bierzemy udział w Parlamencie Europejskim, opiniując dyrektywy lub je tworząc - zanegował tę tezę Halicki, który wspomniał także o zablokowanych do dziś środkach z Krajowego Planu Odbudowy. - 24 godziny wystarczą, żeby odblokować te środki, by one były w Polsce. Powinno to się zdarzyć 1,5 roku temu. Wszyscy korzystają, my nie - dodał polityk PO.
Czytaj również: Morawiecki prezydentem? "Pomyślę o tym"