Putin wysyła ich na front. "Będą pierwszymi dezerterami"

Rosjanie planują wysyłać na wojnę w Ukrainie coraz młodszych i nieprzeszkolonych żołnierzy. Powód? Braki kadrowe i chęć organizowania działań wojennych rodem z II wojny światowej. Eksperci, z którymi rozmawiała WP, grzmią, że pojawienie się takich wojowników może doprowadzić do powtórki z Buczy, ale i wskazują, że taki żołnierz na froncie zginie tak szybko, jak się tam pojawił. - Rosja nie ma patriotów, Rosja ma idiotów - ocenia generał Waldemar Skrzypczak.

Młodzi żołnierze będą ginąć jak muchy, a z drugiej strony będą zachowywać się w sposób zdziczały, bo będą w potwornym stresie - ocenia ekspert
Młodzi żołnierze będą ginąć jak muchy, a z drugiej strony będą zachowywać się w sposób zdziczały, bo będą w potwornym stresie - ocenia ekspert
Źródło zdjęć: © Getty Images, PAP
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

Armia Władimira Putina rozszerza zakres szkolenia wojskowego o młodych Rosjan. Według informacji, jakie się pojawiają, w okolicach granicy z Ukrainą otwierają się nowe ośrodki.

"W Biełgorodzie i okolicach otwarto 500 klas kadetów i około 1000 młodszych klas wojskowych. Ponadto zorganizowano wstępne kursy szkolenia wojskowego dla tych, którzy chcą służyć w wojsku, ale nie mają odpowiedniego doświadczenia" - informują ukraińskie służby.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Stanie się to, co widzieliśmy w Buczy"

W regionalnych centrach zatrudnienia ma znajdować się ponad 22,2 tys. wakatów, co wskazuje na straty armii rosyjskiej i ogólny problem z rekrutacją personelu wojskowego.

Na rosyjską Dumę wywierane są naciski, aby przyjęła ustawę, która pozwoli zgłaszać się coraz to młodszym nieprzeszkolonym ochotnikom. Sergey Krivenko, szef organizacji pozarządowej Citizen.Army.Law, cytowany przez eurasiareview.com, mówi, że te zmiany spowodują, że armia będzie "dziko nieprofesjonalna".

"Zawodowy żołnierz musi wiedzieć więcej niż tylko, jak pociągnąć za spust. Musi zrozumieć, czym są zbrodnie wojskowe, dlaczego nie wolno zabijać cywilów i znać podstawy międzynarodowego prawa humanitarnego. W przeciwnym razie stanie się to, co widzieliśmy w Buczy" - ostrzega aktywista.

"Rosja nie ma patriotów, Rosja ma idiotów"

- Nie wierzę, że ktoś chce wysyłać nieprzeszkolonych ochotników na wojnę. To idiota mógłby to wymyślić - mówi gen. Waldemar Skrzypczak. I dodaje: - Jaki jest cel wysyłania takich ludzi na front? Czy oni idą do walki, kiedy nie umieją posługiwać się w ogóle sprzętem wojskowym, czy idą obierać ziemniaki dla wojska, które walczy?

W ocenie generała "Rosja nie ma patriotów, Rosja ma idiotów". - Jako dowódca nie zgodziłbym się na to, mimo nacisków politycznych, by w mojej armii służyli tacy żołnierze. Nie wiedziałbym, do czego miałbym ich użyć - dodaje.

- To kompletnie nieodpowiedzialne - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską były ambasador Polski na Łotwie i w Armenii Jerzy Marek Nowakowski. W jego ocenie "młodzi ludzie z poboru są traktowani jak mięso armatnie". - Nieprzeszkoleni żołnierze będą ranni dużo szybciej i łatwiej niż inni, doświadczeni - dodaje.

I podkreśla, że młodzi na polu walki "w sytuacji potwornego stresu będą się zachowywali tak jak działo się w miejscach, gdzie dochodziło do zbrodni wojennych". - Bardzo szybko będą pozbawieni hamulców - dodaje.

W ocenie Nowakowskiego takie plany rosyjskie są związane z chęcią pójścia na "totalną wojnę z Ukrainą". - To chęć eskalowania tej wojny do granic tego, co znamy z II wojny światowej - podkreśla.

"To grozi dramatem humanitarnym"

- Rosjanom zaczyna brakować ludzi. Nie ma ochotników, żołnierzy, którzy podpisują kontrakty, jest za mało. Wobec tego Rosjanie próbują ominąć wersję powszechnej mobilizacji. Żeby ją wdrożyć w życie, musieliby ogłosić stan wojny - dodaje.

Jak podkreśla były ambasador, "żołnierzy z poboru byli posyłani do Afganistanu, Czeczenii, więc to nie jest nic nowego". - Jednak to grozi dramatem humanitarnym. W obie strony. Młodzi będą ginąć jak muchy, a z drugiej strony będą zachowywać się w sposób zdziczały, bo będą w potwornym stresie - wylicza Nowakowski.

W ocenie gen. Skrzypczaka do takiej powtórki z Buczy lub innych miejsc ludobójstw może w wykonaniu nieprzeszkolonych żołnierzy nie dojść, bo "oni tego nie dożyją". - Wcześniej zginą z rąk żołnierzy ukraińskich. Rosjanie ułatwiają Ukraińcom wygranie tej wojny, wysyłając takich ochotników - dodaje.

"Taki żołnierz będzie pierwszym dezerterem na polu walki"

I podkreśla, że może dojść do takiej sytuacji, kiedy będą walczyć na tyłach. - Jako okupanci mogą mordować ludzi we wsiach. W przypadku działań frontowych szansa jest mniejsza. Nie widzę użytku z takich żołnierzy na polu walki. Nieprzeszkolony żołnierz podwójnie się boi. To będzie pierwszy dezerter na polu walki. Nie będzie umiał się zachować - podkreśla.

Gen. Skrzypczak podkreśla, że starą zasadą jest, że najszybciej giną ci, którzy świeżo trafiają na front. - Nie znają zachowań frontowych - są ofiarą snajperów, przypadkowych działań, wybuchów min. Stary, doświadczony żołnierz takich błędów nie popełnia - dodaje.

- Trzeba dać więcej amunicji Ukraińcom, by mogli skutecznie zabijać. Być może to brutalne, co mówię, ale to jest wojna. Jeśli ktoś kieruje takich nieprzeszkolonych żołnierzy na wojnę, wschodnia Ukraina stanie się zbiorową mogiłą ochotników armii rosyjskiej. Taki będzie efekt - podkreśla generał.

Czytaj też:

Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainierosjażołnierze
Wybrane dla Ciebie