Putin wszedł w "tryb wojenny". "Możemy spodziewać się najgorszego"

Władimir Putin postanowił, podpisując ponad 100 ustaw, o wprowadzeniu Rosji w tryb wojenny. Oznacza to spore ograniczenia dla pracowników i zmiany w sposobie informowania o stanie rosyjskiej gospodarki. - Po Rosji możemy spodziewać się wyłącznie najgorszego - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską były ambasador RP na Ukrainie Jan Piekło.

Władimir Putin
Władimir Putin
Źródło zdjęć: © East News | ALEXANDER NEMENOV
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

15.07.2022 | aktual.: 15.07.2022 21:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Rosyjski rząd będzie mógł m.in. zlecać pracę w nocy i dni wolne, a także rozszerza definicję "zagranicznego agenta", za którego mogą zostać uznani obywatele. Wszystko przez prowadzoną przez Rosję "operację specjalną", jak propagandyści nazywają wojnę w Ukrainie.

Informacje w tej sprawie przekazał niezależny rosyjski portal Meduza. Jak się okazuje, Władimir Putin podpisał w czwartek ponad 100 ustaw.

Jedna z nich dotyczy specjalnych działań w dziedzinie gospodarki podczas prowadzenia "operacji specjalnych" za granicą. Mowa rzecz jasna o nieuzasadnionej i nieusprawiedliwionej rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Prof. Agnieszka Legucka, PISM, Uczelnia Vistula, w programie "Newsroom WP" powiedziała, że ustawy podpisane przez Putina to sytuacja, w której "pracownicy będą niewolnikami własnych przedsiębiorstw". - Będzie można im skrócić wakacje, będą musieli wrócić do pracy i wykonywać swoje zadania w trybie wojennym - wyliczała.

- Widać wyraźnie, że próbuje się przestawić gospodarkę rosyjską na tryb wojenny. Rosjanie dość niechętnie się do tego odnoszą, będzie to uderzało w ich czas pracy. W wizerunek Władimira Putina uderzyły reformy emerytalne. Rosjanie kochają Putina, ale do pewnych granic. Obawiają się wprowadzenia powszechnej mobilizacji - podkreśliła.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"To nawiązanie do planów Stalina z czasów II wojny"

Były ambasador RP na Ukrainie Jan Piekło w rozmowie z Wirtualną Polską stwierdza, że po Rosji możemy spodziewać się "wyłącznie wszystkiego najgorszego". - Putin stanął pod ścianą i musi - przy pomocy metod administracyjnych - zapewnić jakiekolwiek funkcjonowanie gospodarce. A jednocześnie zapewnić finansowanie wojny w Ukrainie, z której nie zamierza się wycofać - mówi.

I dodaje, że pomysł jest taki, by wprowadzić "zarządzenie, które jest jakimś trybem funkcjonowania gospodarki w trybie wojennym". - Wszelkie decyzje dotyczące produkcji, jej priorytetów będą zależały od władzy centralnej w Rosji. Pracownicy mają się dostosować do tego w ten sposób, że jak będzie trzeba mają pracować w niedziele, święta. Mają generalnie pracować na każde zawołanie, jak władza sobie życzy - podkreśla.

Piekło dodaje, że to - w pewnym sensie - nawiązanie do planów Józefa Stalina z czasów II wojny światowej. - Gospodarka również w czasie wojny weszła w tryb wojennej. Jest to niepokojące podobieństwo - dodaje.

Ekspert zwraca również uwagę, że dokumentów, które podpisał Putin, jest bardzo wiele. - To ponad 100 "dekretów", bardzo szczegółowych. Definiują funkcjonowanie różnych sektorów życia. Wynika z nich, że Zachód nie ma powodów do radości - zaznacza.

- Rosja, co prawda, została zmuszona do tego, by wprowadzić tak restrykcyjne prawo, co świadczy o wyczerpywaniu gospodarki. Z drugiej strony pokazuje to rosyjską determinację do utrzymania agresji i zapewnienia sobie jej finansowania - dodaje.

- Putinowi trudno jest mobilizować żołnierzy, przerażonych skutecznością ukraińskiego ostrzału, przy pomocy amerykańskiej broni. To, co w tej chwili Putin zrobił, czyli dekrety, które zostały przyjęte, to stworzenie stanu wojennego nie wprost. Nie ma poboru do wojska, masowego i obowiązkowego, ale jest to przełożone w strefę gospodarki. To załatwienie tematu w innej formie - zaznacza.

Problem z nakładaniem sankcji na Rosję?

Z kolei inna ustawa podpisana przez rosyjskiego prezydenta przewiduje utajnienie informacji o rozmiarze rezerw złota i państwowych rezerwach walutowych. Portal Meduza podkreślił, że ma to utrudnić Zachodowi nakładanie sankcji na Rosję.

- W myśleniu rosyjskim na Kremlu może mieć to pozytywny wpływ na dawanie sobie rady z sankcjami. Bez danych miałoby być trudniej Zachodowi nałożyć sankcje. To mało prawdopodobne - mówi Jan Piekło.

I dodaje, że "Rosja jest zainteresowana tym, by Zachód jak najmniej wiedział". - Ostatnie niepokojące dane na temat gospodarki rosyjskiej świadczyły o tym, że jest źle. Jeśli się to utajni, nikt nie będzie mógł powiedzieć jak naprawdę jest, więc można stwierdzić, że jest dobrze - dodaje. I podkreśla, że to pewien rodzaj myślenia życzeniowego i zasady, że jak nie mówi się o problemie to go nie ma.

- To, co się dzieje w Rosji, to przekształcenie państwa autorytarnego, które jest totalitarną dyktaturą - dodaje Jan Piekło na koniec.

W Rosji zaczyna się kryzys gospodarczy

Prof. Artur Nowak-Far z SGH stwierdził kilka dni temu w programie "Newsroom WP", że gospodarka Rosji upada: – Powrotu do gospodarki sprzed 1996 r. nie będzie. Budżet Rosji jest rozwalony, pracownicy sektora publicznego i w znacznym stopniu prywatnego miesiącami nie będą dostawać pensji. Budżet rosyjski jeszcze żyje, ale kosztem obywateli i przedsiębiorstw prywatnych. Rosjanie sobie w miarę dobrze poradzili, biorąc pod uwagę rozległość sankcji, z upychaniem swoich surowców na świecie. Ale trzeba pamiętać, że musieli w znacznym stopniu zredukować poziom wydobycia.

Jak uważa Polski Instytut Ekonomiczny, Rosja wpada w kryzys gospodarczy. Według analityków w kwietniu dochody z podatku VAT tego państwa spadły do 192 mld rubli i były o 54 proc. mniejsze (w analogicznym okresie 2021 r.), co oznacza silny spadek aktywności gospodarczej i recesję. Państwa UE wprowadzają embargo na rosyjską ropę. To uderzenie w najważniejsze źródło dochodów Rosji.

Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski