Chwilowy rząd Morawieckiego pogubiony ws. odpraw. Jeden minister już dopytywał

Odchodzący ministrowie dwutygodniowego rządu Mateusza Morawieckiego nie mają spójnego stanowiska ws. oddawania apanaży. - Pytałem o odprawy i dostałem informację, że żadnych nie będzie - mówi WP Marcin Warchoł, chwilowy szef resortu sprawiedliwości. Nie wyjaśnia, dlaczego miałoby ich nie być. Z kolei tymczasowy minister edukacji Krzysztof Szczucki deklaruje, że część pieniędzy odda.

Odchodzący premier Mateusz Morawiecki wśród członków tymczasowego rządu
Odchodzący premier Mateusz Morawiecki wśród członków tymczasowego rządu
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Paweł Supernak
Patryk Michalski

11.12.2023 | aktual.: 11.12.2023 15:55

Z sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski wynika, że ponad 40 proc. Polaków uważa, iż tymczasowi ministrowie w rządzie Mateusza Morawieckiego powinni oddać wynagrodzenia i odprawy. Ankietowani uważają, że środki mogłyby trafić np. na cele charytatywne. Tymczasowi szefowie resortów nie wypracowali jednolitego stanowiska w sprawie odpraw.

Od momentu powołania tymczasowego gabinetu ministrowie unikali jasnych odpowiedzi. Chwilowy minister finansów Andrzej Kosztowniak niedługo po odebraniu nominacji przekonywał naszego reportera, że nie miał czasu się zastanawiać nad tym, czy zwróci odprawę, bo ta sprawa w ogóle go nie zajmuje. W poniedziałek - tuż przed pożegnaniem PiS z władzą - część chwilowych ministrów unikała odpowiedzi na pytania o odprawy, inni przekonywali, że odpraw nie będzie, a kolejni zadeklarowali, że przekażą część pieniędzy na cele charytatywne.

- Pytałem o odprawy i dostałem informację z ministerstwa, że nie będzie żadnych odpraw - mówi WP tymczasowy minister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Następca Zbigniewa Ziobry przekazał, że taką informację dostał od dyrektora generalnego resortu i stwierdził, że wynika to z prawa, ale nie chciał wyjaśnić, co konkretnie ma na myśli. - Nie znam się na tym, proszę pytać w resorcie - dodał Warchoł.

Według prawa odprawy ministrom przysługują, ale ich wysokość zależy m.in. od tego, czy ministrowie sprawują jednocześnie mandat poselski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Szczucki: Przekażę różnicę

Wypłaty odpraw nie kwestionuje chwilowy minister edukacji i nauki Krzysztof Szczucki. - W przypadku posła odprawa wynosi różnicę między uposażeniem poselskim a wynagrodzeniem ministra. Jak ją dostanę, to bardzo poważnie rozważam jej oddanie na cel charytatywny. Właśnie tej różnicy, będącej tą odprawą - deklaruje w WP Szczucki.

Polityk PiS dopytywany o to, czy dopiero rozważa, czy podjął już decyzję w tej sprawie, doprecyzował, że już podjął decyzję. - Zastanawiam się jeszcze nad celem, ale myślę, że to jest dobry pomysł - podkreślił.

Z kolei tymczasowy minister infrastruktury mimo kilkukrotnego powtórzenia pytania, nie odpowiedział, czy zwróci odprawę. Z jego słów wynika, że jest zadowolony ze swojej dwutygodniowej misji. Nie brzmiał, jakby palił się do zwrotu pieniędzy, które zgodnie z prawem mu przysługują.

- Uważam, że sporo udało się zrobić, dwa projekty ustaw. Jedna dotyczy Inspekcji Ruchu Drogowego, która miałaby zostać przekształcona w służbę mundurową. Zrobiłem naprawdę sporo, spotykałem się z protestującymi kilkukrotnie [na granicy – red.], dwie ustawy, więc uważam, że sporo - podkreślił Alvin Gajadhur.

Tymczasowi ministrowie zadowoleni

Chwilowi szefowie resortów pytani przez WP o to, czy warto było obejmować stery w ministerstwach na dwa tygodnie, nie mają wątpliwości, że tak. - Kwestie dotyczące syndyków, franczyzy, zwiększenie środków na różnego rodzaju pomoc dla przedsiębiorców - wymienia propozycje Marcin Warchoł.

- Skierowałem projekt ustawy na Radę Ministrów. Dotyczy on wolności akademickiej. Plus mnóstwo spraw związanych z załatwianiem bieżących spraw, ale najważniejszy jest ten projekt ustawy - dodaje Krzysztof Szczucki.

Odchodzący minister kilka godzin przed głosowaniem nad wotum zaufania nie miał złudzeń.

- Dalsze losy? O tym będzie decydował Sejm. Wiele na to wskazuje, że większości zdobyć się nie uda - mówił. Jednocześnie jednak zastrzegł, że według niego misja miała sens, bo PiS zdobyło najwięcej mandatów.

Dwa tygodnie i nawet ćwierć miliona zł

Zgodnie z prawem ministrowie mogą liczyć na pensje nawet po zakończeniu pracy. Wynagrodzenie przez trzy miesiące otrzymują szefowie resortów, którzy pełnili swoją funkcję ponad rok. Dwumiesięczne wynagrodzenie przysługuje ministrom, którzy pracowali od 3 do 12 miesięcy. Gabinety, które działały krócej - tak jak dwutygodniowy rząd Mateusza Morawieckiego - mogą liczyć tylko na jedną pensję.

Co ważne, jeśli byli ministrowie podejmą natychmiast nową, słabiej opłacaną pracę, mają wyłącznie prawo do dodatku wyrównawczego. Identyczna sytuacja dotyczy posłów, którzy są jednocześnie ministrami. Takie osoby będą miały prawo wyłącznie do wyrównania.

Pensja ministrów to średnio 17 786,83 zł brutto, pensja posła to 12 826,64 zł brutto, więc przysługujące wyrównanie wynosi blisko 5 tys. zł - wyliczył portal demagog.org.pl. Według szacunków portalu dwutygodniowy rząd Mateusza Morawieckiego może kosztować budżet państwa blisko ćwierć miliona złotych.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rządodprawymateusz morawiecki
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (213)