Chwalił się, że często wygrywa w Lotto. Kim jest poseł, którego zatrzymało CBA?
Poseł zatrzymany przez CBA i podejrzewany m.in. o pranie brudnych pieniędzy to ten sam, który chwalił się niedawno, że znaczną część pieniędzy zdobył dzięki szczęściu w Lotto. – Mam na jego temat bardzo złe zdanie – mówi Wirtualnej Polsce jeden z byłych współpracowników Jana C.
Jan C., który swoją przygodę z polityką zaczynał w Antyklerykalnej Partii Postępu "Racja", był następnie posłem Ruchu Palikota i członkiem Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
We wtorek mężczyzna został zatrzymany przez CBA. Śledczy podejrzewają go m.in. o obrót fikcyjnymi fakturami VAT. Ich zdaniem Jan C. należał do grupy zajmującej się nielegalnym procederem. Lista zatrzymanych w związku ze sprawą osób liczy już 30 nazwisk.
"Ekspert" od wygranych w Lotto
Jeszcze w marcu tego roku – w wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce – były poseł występował w roli "eksperta" od wygranych w Lotto. - Szóstka w Dużym Lotku, do tego w między czasie trzy "piątki", kilka "czwórek". Zgarnąłem też główną wygraną w Express Lotku, no i 50 tys. zł w Multi Multi. Było jeszcze trochę drobniejszych kwot – chwalił się polityk.
Na pytanie o to, czy ma jakiś specjalny system gry, odpowiedział, że "ma różne". - Obstawiam liczby, które nie padły w ostatnich losowaniach albo kilka razy z rzędu te same. A czasem po prostu coś mi świta w głowie. Zdarza się też, że gram na chybił trafił – opowiadał.
"Nie mam pojęcia o jego interesach"
- Słyszałem historie o jego szczęściu. Absolutnie nie wierzę, że ktoś kilka razy może wygrać w Lotto, ale z drugiej strony ciężko mi sobie wyobrazić, żeby mógł być winny - komentuje w rozmowie z WP Jan Hartman.
Były znajomy Jana C. z Twojego Ruchu Janusza Palikota dodaje, że wielokrotnie współpracował z zatrzymanym. - To biznesmen. Jest zamożnym człowiekiem, ale nie mam pojęcia o jego interesach – zapewnia.
Zaskoczenie wśród byłych znajomych
Wiceprzewodniczący SLD Andrzej Szejna, z którym Jan C. współpracował krótko przy kampanii wyborczej, podkreśla, że ma o byłym koledze "złe zdanie". – Był u nas krótko i wyróżniał się tym, że stwarzał pewne problemy, a w kampanii wyborczej wykorzystywał metody niekonwencjonalne, za które spadała na nas krytyka – mówi.
Polityk SLD przyznaje, że "w środowisku pojawiała się informacja o częstych wygranych Jana C. w Lotto". – Po tym, jak nieelegancko opuścił nasze ugrupowanie, nie śledzę już jego kariery, ale informacja o zatrzymaniu przez CBA mnie zszokowała. Nigdy nie rozumiem, dlaczego ludzie decydują się na działalność przestępczą – podsumowuje.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trochę jak Wałęsa
O to, czy słyszał o niespotykanym szczęściu w grach losowych Jana C., zapytaliśmy również byłego rzecznika prasowego Twojego Ruchu Andrzeja Rozenka. - Znam posła C. ale o wygranych w Lotto nigdy nie słyszałem - zapewnia. - Z drugiej strony przywołuje mi to na myśl postać Lecha Wałęsy – dodaje.
Były prezydent RP również znany jest przecież z tego, że jak mówi: "Wygrywa w Totka zawsze kiedy potrzebuje". Jak ujawnił Wałęsa, tylko w latach 1970-1972 zdobył w ten sposób ponad 35 tys. zł. W tamtych czasach była to prawdziwa fortuna.
*Czytaj także: *Tylko w WP. Frasyniuk odpowiada Czarzastemu. "Wypił za dużo"
Oszukali państwo na 60 mln zł
We wtorek łódzka delegatura CBA poinformowała o trzech zatrzymanych w Warszawie i pod Kielcami biznesmenach, którzy są zamieszani w obrót fikcyjnymi fakturami VAT.
Straty Skarbu Państwa wynikające z działań tylko tych trzech osób mogą sięgać nawet 60 mln zł. Nie jest wykluczone, że lista osób i zarzutów, które zostaną im postawione, będzie większa.
Zatrzymania mają związek ze śledztwem przeciwko "wieloosobowej grupie zajmującej się wystawianiem nierzetelnych faktur i ich sprzedażą w celu zaniżania zobowiązań podatkowych VAT i CIT, a także przywłaszczania pieniędzy i wyłudzania środków unijnych", informuje w komunikacie CBA.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Kreatywna księgowość
W ubiegłym roku funkcjonariusze z łódzkiej delegatury CBA wpadli na trop warszawskiego biznesmena Łukasza P., który oficjalnie prowadził firmę doradztwa gospodarczego i był prezesem założonej przez siebie fundacji. Miał pomagać innym firmom w płaceniu jak najniższych podatków, robił to jednak w nielegalny sposób.
Mężczyzna został złapany przez CBA na gorącym uczynku w listopadzie 2016 r. w wyniku operacji specjalnej, gdy wziął 445 tys. zł za fikcyjne faktury opiewające na 1,7 mln zł. Tego samego dnia CBA zatrzymało jeszcze 12 osób biorących udział w tym procederze, które wystawiały fikcyjne dokumenty bądź z nich korzystały: właścicieli firm i spółek, w tym dwóch obywateli Ukrainy.
W trakcie śledztwa ustalono, że jeden z zatrzymanych przez CBA, obecnie tymczasowo aresztowany, zorganizował sieć spółek zarejestrowanych w Polsce oraz na Cyprze i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Spółki wystawiały faktury dokumentujących pozorne transakcje gospodarcze. Z ustaleń śledczych wynika, że dochodziło także do tzw. prania pieniędzy.