Bój o Kraków. PiS już przegrało i robi wszystko, by nie wygrał kandydat KO
- Rozmawiam codziennie na ulicach z ludźmi, którzy głosowali na PiS. I oni mówią, że dla nich Łukasz Gibała, który był w Ruchu Palikota, jest bardziej nieakceptowalny niż ja - mówi Aleksander Miszalski, poseł Koalicji Obywatelskiej i kandydat na prezydenta Krakowa.
W najbliższą niedzielę krakowianie wybiorą nowego prezydenta. Po 22 latach rządów Jacka Majchrowskiego władzę przejmie poseł Koalicji Obywatelskiej Aleksander Miszalski lub były działacz PO i Ruchu Palikota, a obecnie lider miejskiego stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców Łukasz Gibała.
W pierwszej turze wygrał Miszalski (37,2 proc.), wyprzedzając faworyta i lidera przedwyborczych sondaży Gibałę (26,79 proc.). Trzecie miejsce zajął poseł Łukasz Kmita (19,79 proc.), kandydat Prawa i Sprawiedliwości. I to właśnie wyborcy PiS w głównej mierze zdecydują, kto w najbliższych latach będzie rządził Krakowem. Partia Jarosława Kaczyńskiego wydała oświadczenie, w którym odradziła swoim sympatykom głosowanie na kandydata Koalicji Obywatelskiej, wytykając mu choćby zdjęcie, na którym pozuje, mając na czole wypisane osiem gwiazdek.
Paweł Figurski, dziennikarz Wirtualnej Polski: Pierwsze pana słowa po wygranej pierwszej turze były o tym, że chce pan Krakowa, który będzie domem dla wszystkich, miastem wolnym od hejtu, oskarżeń i agresji. Jak to koresponduje z ośmioma gwiazdkami, które kiedyś narysowane były na pana czole?
Aleksander Miszalski: W ogóle nie koresponduje. Za osiem gwiazdek przepraszałem już parokrotnie. Jeszcze raz mogę to powtórzyć, jeśli pan nie czytał tych wyjaśnień.
To była impreza, dokładnie Męskie Granie. I sam sobie tych gwiazdek na czole nie umieściłem. Była grupa młodych ludzi, którzy chodzili i robili sobie, że tak powiem, różne instalacje na twarzy. I ktoś coś takiego mi przyczepił. Faktycznie zrobione zostało zdjęcie, które później przedostało się do sieci.
To była impreza, i to była forma żartu. Zgadzam się, nieudanego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak pan się odnosi do tego hasła? Osiem gwiazdek to symbol, który zjednoczył przeciwników Prawa i Sprawiedliwości, sympatyków Platformy Obywatelskiej. Może pan powiedzieć, że to jest hasło złe, szkodliwe i które powinno zniknąć z przestrzeni publicznej?
To hasło wynikało z tego, że rząd Prawa i Sprawiedliwości i politycy PiS okradali Polskę, defraudowali pieniądze, niszczyli praworządność, niszczyli konstytucję, niszczyli nasze relacje z Unią Europejską. Hasło to łączyło ludzi, którzy uważali, zresztą tak samo, jak ja, że politycy PiS to niestety osoby, które są niekompetentne i nieuczciwe.
Natomiast sama forma językowa jest niezbyt szczęśliwa.
Ta forma jednoczy wokół hejtu. Czy poza przeprosinami nie powinien pan zaapelować do zwolenników Platformy Obywatelskiej, by przestali używać tego hasła?
Mam wrażenie, że to hasło już w dużej mierze zostało ograniczone w przestrzeni publicznej.
Nasi przeciwnicy polityczni też używają języka często równie wulgarnego, równie nieadekwatnego. Więc może powinien być to apel polityków po obu stronach?
W Krakowie mój kontrkandydat, mówi o tym, że kampania powinna być pozytywna, i żeby zaprzestać hejtu. W tym samym czasie na swoich słupach wywiesza plakaty podpisane jako komitet Łukasza Gibały, w którym publikuje kłamstwa, półkłamstwa i manipulacje.
Chodzi o plakaty z napisem: "Działania Miszalskiego finansuje Strabag, jeden z największych deweloperów w Krakowie"?
Tak.
Strabag wydał oświadczenie, w którym potwierdza, że wsparł Kongres Krakowskich Przedsiębiorców organizowany przez stowarzyszenie, w którym pan działa.
Widzi pan różnicę pomiędzy współfinansowaniem, byciem jednym z 20-30 sponsorów kongresu krakowskich przedsiębiorców organizowanego przez stowarzyszenie, w którym ja jestem jedynie członkiem, a pisaniem, że ktoś finansuje moją kampanię?
We władzach stowarzyszenia są pana najbliżsi współpracownicy, a kongres odbył się w marcu, gdy trwała już kampania przed wyborami samorządowymi.
Ale to nie była kampania, tylko Kongres Krakowskich Przedsiębiorców, dyskusje na ośmiu czy dwunastu panelach na temat problemów Krakowa. Ja jedynie otworzyłem ten kongres. Więc to uważa pan za finansowanie kampanii?
Posłanka Lewicy Daria Gosek-Popioła, która wspiera Łukasza Gibałę, napisała na platformie X: "Strabag przyznaje, że finansował działalność stowarzyszenia związanego z krakowską PO. I że odbyło się ono w czasie trwania kampanii Aleksandra Miszalskiego, ale nie było to częścią kampanii. No cóż...".
Mamy wymienić posłów, którzy tak nie uważają?
Jedna z wielu firm był partnerem wydarzenia, które było robione przez stowarzyszenie, to jest prawda. Finansuje moją kampanię? To jest nieprawda.
Wróćmy jeszcze do ośmiu gwiazdek. Nie obawia się pan, że przez to niefortunne zdjęcie, jak pan to określa, może przegrać wybory?
Nie mam takiego wrażenia.
O wyniku drugiej tury zdecydują wyborcy Prawa i Sprawiedliwości. Mamy oświadczenie PiS, w którym partia podpowiada swojemu elektoratowi, by nie głosowało na Miszalskiego, na człowieka, który chce ich "je***ć". Premier Beata Szydło, która ma duży wpływ na swój elektorat, mówi, że gdyby mogła głosować w Krakowie, z tego samego powodu nie zagłosowałaby na pana.
Ja rozmawiam codziennie na ulicach z ludźmi, którzy głosowali na PiS. I oni mówią, że dla nich Łukasz Gibała, który był w Ruchu Palikota, jest bardziej nieakceptowalny niż ja. I zastanawiają się, czy go poprzeć, bo liczy się program, wiarygodność i możliwość uzyskania środków dla Krakowa.
Panu udzielił wsparcia Donald Tusk i Rafał Trzaskowski. To bardziej zmobilizuje pana sympatyków czy elektorat PiS, żeby mimo wszystko zagłosować przeciwko Platformie Obywatelskiej?
Nie mam pojęcia. A czy pan myśli, że Beata Szydło zmobilizuje bardziej elektorat Platformy, czy elektorat PiS?
Premier Szydło nie bierze udziału w tych wyborach.
Pani kurator Nowak też nie bierze udziału. To jest pytanie, które trzeba zadać socjologom, a nie politykom.
Pan pewnie robi badania i zastanawia się, jak wygrać tę kampanię.
Wsparcie każdego ważnego, merytorycznego, lubianego, dobrego polityka jest dla mnie wartością. Nie chciałbym wsparcia od Beaty Szydło czy Barbary Nowak. Natomiast Łukasz Gibała przyjął takie wsparcie.
Gibała twierdzi, że o to nie zabiegał, zapewnia, że nie ma żadnego dealu i żaden polityk PiS nie otrzyma od niego posady. Grafiki, które rozpowszechniają politycy PO, "sklejające" Łukasza Gibałę z Barbarą Nowak nie są manipulacją?
Grafik w sieci jest multum i naprawdę nie wiem, kto, które wypuszcza. Również każdej grafiki wymierzonej we mnie nie traktuję jako dzieła komitetu Łukasza Gibały.
Mówi pan o wiarygodności. Łukasza Gibała przekonuje, że jest jedynym kandydatem, który może przeciwstawić deweloperom.
Rozumiem, że oprócz tych firm, które finansuje jego brat, a które budują w Krakowie.
Jak byłem radnym miasta, obroniłem razem z mieszkańcami przed deweloperami około dziesięciu parków. Park Wisławy Szymborskiej, Jalu Kurka, użytek ekologiczny na Zakrzówku... Wszędzie tam deweloperzy mieli różne zakusy i za każdym razem występowałem w zgodzie z mieszkańcami, razem z ich intencjami.
Więc to jest kolejna manipulacja, bo z tego, co Łukasz mówił, wynika wprost, że deweloperzy są mu przeciwni, ale za mną stoją.
Wydaje mi się, że w postulatach panowie się nie różnicie. I pan i Łukasz Gibała chcecie budowy osiedli dobrze zaplanowanych, z dobrą infrastrukturą. Gibała twierdzi tylko, że on jest wiarygodny a pan nie i pyta co pan zrobił, kiedy Platforma rządziła z Jackiem Majchrowskim.
Platforma nie rządziła z Jackiem Majchrowskim, Platforma nie miała koalicji z Jackiem Majchrowskim. Jacek Majchrowski wybrał sobie jednego wiceprezydenta, nie pytając Platformy o zdanie.
Za każdym razem, jak byłem radnym miasta i radnym dzielnicy protestowałem przeciwko przykładom patodeweloperki.
Tak jak Łukasz Gibała.
Tak. Dlatego nie wiem, dlaczego próbuje mnie na siłę wrzucić w jakieś grono deweloperskie. Deweloperzy mogą nie chcieć Łukasza Gibały za prezydenta dlatego, że w tej walce posługuje się populizmem. W pewnym momencie zapowiadał, że w Krakowie nie będzie wydawać pozwoleń na budowę, tylko każe deweloperom budować pod Krakowem, a potem włączy okoliczne gminy do Krakowa.
No to proszę spytać któregokolwiek z wójtów i mieszkańców tych gmin, czy chcą się włączyć do Krakowa. Równocześnie mówi, że trzeba powołać ustawę metropolitalną i stworzyć metropolię. No przecież to jest jawna sprzeczność. Łukasz niestety często posługuje się populistycznymi hasłami.
W Krakowie ceny mieszkań wzrosły przez 6 miesięcy o 30 proc., najwięcej w Polsce. Bo w Krakowie się buduje mniej niż we Wrocławiu, w Gdańsku, w Poznaniu czy w Warszawie. Owszem, buduje się często źle. I z tym trzeba walczyć. No nie można walczyć z wszystkimi deweloperami, bo jeżeli nie będziemy mieli mieszkań, to te ceny będą rosły jeszcze bardziej.
Łukasz Gibała chce wybudować osiedla miejskie na wynajem. Jako źródło finansowania wskazuje fundusze centralne i europejskie.
To kwestia skali. Ja mówię o tysiącu mieszkań, a on o dziesięciu tysiącach. Kraków ma bardzo mało własnych gruntów i jak policzyliśmy, ile trzeba wydać pieniędzy na dziesięć tysięcy mieszkań, to wyszło nam pięć miliardów złotych. To jest albo pięcioletni budżet inwestycyjny Krakowa, albo cały budżet, który w tym roku Polska ma na wspieranie budownictwa czynszowego.
Kraków nie jest jedynym miastem w Polsce, więc może dostaniemy pięć, może dziesięć procent z tej puli. W związku z tym na pytanie, skąd Łukasz weźmie te pieniądze, już nie odpowiada.
Łatwo wygłasza się hasła i nasze programy kierunkowo rzeczywiście są podobne. Natomiast ja dokładnie wiem, skąd te pieniądze pozyskać, z jakich programów i ile. A u niego niektóre hasła są bardzo ogólnikowe i nierealne.
Pana rywal, ale też wielu ekspertów, wskazują, że ceny mieszkań, zwłaszcza w Krakowie, wzrosły przez program bezpiecznego kredytu 2 proc. On jest przeciwko temu programowi. Również przeciwko programowi 0 proc., który teraz chce wprowadzić rząd pana partii.
Ceny w Krakowie wzrosły jak w całej Polsce, między innymi przez ten program. Tylko w Krakowie wzrosły dwukrotnie bardziej niż w innych miastach. W związku z tym nie sam program jest problemem. Problemem jest to, że w Krakowie buduje się mniej i dlatego ta różnica we wzroście jest tak duża.
Ja też jestem obecnie sceptyczny wobec programu kredytu 0 procent. I myślę, że sam rząd jest już bardziej sceptyczny, niż był. Pamiętajmy też, że to był program Koalicji Obywatelskiej, a rządzimy w tej chwili z Nową Lewicą, która po prostu jest przeciwna temu programowi i nie wiem, czy on dojdzie do skutku.
Uważam, że trzeba łączyć różne narzędzia polityki mieszkaniowej, czyli między innymi budownictwo w SIM-ach, mieszkanie za remont, remonty pustostanów, których mamy bardzo dużo, budownictwo komunalne. Również ważna jest rozmowa z deweloperami o transparentnych zasadach, czyli takich na przykład, jak są w Warszawie, gdzie każdy deweloper dopłaca na infrastrukturę społeczną, na żłobki, na przedszkola, na inwestycje.
Łukasz mówi, żeby w ogóle z deweloperami nie rozmawiać i żeby w ogóle nie budowali. To wydaje mi się to znowu populistyczne, tym bardziej wiedząc, czym zajmuje się spółka jego brata.
Łukasz Gibała, gdy dowiedział się, że przegrał pierwszą turę, stwierdził, że z pana zwycięstwa będą się cieszyć m.in. pijani turyści. Rzeczywiście będą mieli powody do radości, gdyby pan wygrał?
Wystarczy jednak przejść przez Rynek.
To ja proponuję wycieczkę ulicą Szewską i posłuchanie, w jakich językach mówią ci pijani turyści. Czy to są turyści, którzy odwiedzają Kraków, którzy tutaj śpią, czy to są turyści, którzy przyjechali na jedną noc z podkrakowskich gmin. Raczej nie zakładam, że turyści z zagranicy nauczyli się języka polskiego. Oczywiście nie można powiedzieć, że nie ma problemu turystyfikacji, bo on jest.
Tak się składa, że przez dwie kadencje byłem radnym dzielnicy Stare Miasto i radnym miasta wybieranym ze Starego Miasta. Mieszkam też 100 metrów od Starego Miasta i w związku z tym lepiej niż Łukasz Gibała znam problemy turystyfikacji.
Udało się nam wprowadzić park kulturowy, udało się ograniczyć ruch meleksów, udało się ograniczyć sprzedaż alkoholu, gdy Łukasz Gibała w tym głosowaniu się wstrzymał. Udało się ograniczyć promowanie klubów go-go. Byłem autorem rezolucji o regulacji krótkoterminowego najmu. Jestem zwolennikiem opłaty turystycznej. Nie kojarzę żadnego działania z czasów rady miasta, które byłoby skierowane w kierunku branży turystycznej.
W 2016 roku jako radny głosował pan za zwiększeniem liczby koncesji na alkohol.
Tak, ponieważ w całym mieście była jedna pula koncesji. I kolejka działała w ten sposób, że jak komuś kończyła się koncesja, to lądował na jej końcu. Kilkadziesiąt sklepów alarmowało, że w takiej sytuacji przez kilka miesięcy nie mogą sprzedawać alkoholu, mogą upaść. Ci sklepikarze prosili radnych o zwiększenie tej pulu.
Pamiętam tę dyskusję. Zarzucano mi konflikt interesów, bo miałem bar w Krakowie. Tylko ja miałem koncesję i nic się w moim biznesie nie zmieniło, a sama sprawa dotyczyła koncesji dla sklepów, a nie barów.
Jeśli chodzi o turystyfikację, to złośliwi mówią, że zna pan ten problem, bo sam prowadził hostele.
To nie jest żadna złośliwość. Znam ten problem, bo sam prowadziłem przez 22 lata firmę w branży turystycznej. Oczywiście, że tak jest.
I wzbogacił się pan na tym, co jest problemem Krakowa?
To nie jest tak. Turystyka nie jest problemem Krakowa. Część negatywnych skutków turystyki jest problemem Krakowa i z nim trzeba walczyć. Natomiast w Krakowie 20 proc. mieszkańców żyje z branży turystycznej. Kraków odwiedza rocznie ponad 10 milionów turystów i oni zostawiają te pieniądze, z których później remontujemy drogi, chodniki, budujemy parki. Dzięki temu, że Kraków jest piękny i ludzie go odwiedzają, do Krakowa przyjeżdżają studenci i inwestorzy. Jak wyglądałby Kraków bez turystyki? 70 proc. mieszkańców Krakowa popiera rozwój turystyki w Krakowie. Ja nie wzbogaciłem się na tej części turystyki, która jest negatywna.
70 proc. klientów mojej byłej - bo już nie mam udziałów - firmy, to Polacy. To wycieczki szkolne, rodzice z dziećmi, którzy przyjeżdżają zobaczyć Kraków. I to jest coś złego?
Jeżeli mam być złośliwy, to rodzina Łukasza Gibały wzbogaciła się na handlu alkoholem, a obecnie na finansowaniu deweloperów.
Pan, co podniósł prawicowy dziennikarz Wojciech Mucha, prowadził hostel w byłej katowni Gestapo.
Tam przez 75 lat był akademik, bursa. W trakcie wojny na pierwszym piętrze areszt gestapo, a po wojnie znów wrócił akademik. Jako firma przejęliśmy ten budynek po akademiku PWST, bo ta po prostu już nie miała studentów. W tym budynku był też Klub Wolność FM. I sam redaktor Mucha chodził do tego klubu, bo pisał to w swojej książce. To mu nie przeszkadzało? Tam działa hostel z pokojami dwuosobowym, żadna imprezowania. Nawet alkohol nie jest sprzedawany.
Łukasz Gibała prowadzi kampanię profrekwencyjną, zachęca w niej mieszkańców, którzy nie są zameldowani w Krakowie, do dopisania się do rejestru wyborców i zagłosowania w drugiej turze. Pana współpracownicy, w tym radny Dominik Jaśkowiec, który może przejąć po panu mandat poselski, pisze o "Krakusach na chwilę". Wejdzie pan w polemikę, kto jest bardziej krakowski i licytację na przodków leżących na cmentarzu Rakowickim?
Każdy, kto mieszka w Krakowie, jeżeli chce i może się zarejestrować, niech to zrobi. Nikt nie jest lepszym ani gorszym Krakusem. Ktoś, kto tutaj mieszka, ma prawo tutaj głosować. Niech frekwencja będzie jak największa.
Ja jestem Krakusem od dawna, ale przecież są osoby, które przyjeżdżają do nas, zostają, kochają to miasto. Kraków chce przyciągać nowych mieszkańców.
Będzie pan współpracował z prezydentem Gibałą, jeśli - wolą wyborców - pozostanie pan posłem z Krakowa?
Oczywiście, że będę współpracować z Łukaszem Gibałą jeśli wygra. Tak samo, jak będę współpracował z radym Gibałą, jeśli to mnie krakowianie obdarzą zaufaniem.
Rozmawiał Paweł Figurski, dziennikarz Wirtualnej Polski