"Hostelowy baron", "alkoturyści". Gibała atakuje Miszalskiego
W Krakowie dojdzie do drugiej tury w wyborach prezydenckich. Łukasz Gibała już zaatakował swojego kontrkandydata Aleksandra Miszalskiego. We wpisie w mediach społecznościowych nazwał go "hostelowym baronem" i stwierdził, że z jego zwycięstwa cieszyliby się "alkoturyści i deweloperzy".
W Krakowie po 22 latach zakończyła się era urzędującego nieprzerwanie od 2002 roku prezydenta Jacka Majchrowskiego. Wybory 7 kwietnia nie przyniosły ostatecznego rozstrzygnięcia i w mieście dojdzie do drugiej tury.
21 kwietnia w Krakowie zmierzą się z sobą kandydat Koalicji Obywatelskiej Aleksander Miszalski, który zdobył 39,4 proc. głosów oraz przedstawiciel lokalnego komitetu Kraków dla Mieszkańców Łukasz Gibała. Na niego zagłosowało 28,4 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyniki były dużym zaskoczeniem, gdyż w sondażach Gibała prowadził, choć różnica między nim, a Miszalskim była niewielka.
Gibała atakuje Miszalskiego. "Ucieszą się alkoturyści"
Po ogłoszeniu wyników exit poll, Gibała skomentował sytuację w swoich mediach społecznościowych. "Mamy drugą turę! To wspaniałe, że Mieszkańcy Krakowa udowadniają, że bez poparcia wielkich partii politycznych można walczyć o prezydenturę drugiego największego miasta w Polsce" - napisał.
Dodał, że obecnie przystępuje do "decydującej fazy walki o Kraków".
"Albo będzie to Kraków dla Mieszkańców, albo Kraków hostelowego barona. Z tego ostatniego ucieszyłyby się dwie grupy: weekendowi alkoturyści i deweloperzy, którzy z jednej strony wpłacali na kampanię moich kontrkandydatów, a z drugiej - wydali grubo ponad milion złotych na nielegalną kampanię oszczerstw przeciwko nam" - napisał Gibała. Odniósł się tu do interesów Miszalskiego oraz czarnej kampanii, jaką prowadzili w Krakowie deweloperzy wobec Gibały.
"Od jutra rana wracamy na ulice Krakowa i będziemy przekonywać mieszkańców do prawdziwej zmiany w naszym mieście! Bardzo dziękuję wszystkim tym, którzy do tej pory pomagali w tej walce! Pełna mobilizacja na najbliższe dwa tygodnie" - napisał.
W rozmowie z "Gazetą Krakowską" Gibała powiedział, że jego sztab "zaspał" i nie zdołał zmobilizować wyborców. - Jestem przekonany, ze duża ich część została w domu. Za mało też tłumaczyliśmy naszym wyborcom, że prowadzenie w sondażach nie oznacza, że już wygraliśmy. Teraz musimy ich przekonać, że w drugiej turze koniecznie muszą pójść do urn - mówił.
Dodał, że nie zamierza negocjować z PiS, Konfederacją czy lokalnymi kandydatami, takimi jak Andrzej Kulig czy Adam Hareńczyk, by przekazali mu swoje poparcie. - Rozmowy mogę prowadzić jedynie z Trzecią Drogą, jeśli z ich strony będzie zainteresowanie. Moim głównym celem jest przekonywanie tych, którzy nie poszli do urn. To jest ponad 300 tys. ludzi - powiedział.
Czytaj więcej: