PublicystykaAgaton Koziński: Najważniejszy tydzień w historii Platformy. Wybory na wagę tytułu lidera opozycji (Opinia)

Agaton Koziński: Najważniejszy tydzień w historii Platformy. Wybory na wagę tytułu lidera opozycji (Opinia)

Nowy przewodniczący Platformy otrzyma wyjątkowe zadanie: utrzymania pozycji najważniejszej siły opozycyjnej. Jeśli zawiedzie, PO tej pozycji nie odzyska. Na pewno w tej dekadzie.

Agaton Koziński: Najważniejszy tydzień w historii Platformy. Wybory na wagę tytułu lidera opozycji (Opinia)
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Dawid Chalimoniuk
Agaton Koziński

18.01.2020 | aktual.: 18.01.2020 17:12

To będzie najbardziej gęsty pod względem emocji politycznych tydzień w Polsce w 2020 r. – może ostatnia prosta wyborów prezydenckich osiągnie wyższą temperaturę. Równo za siedem dni, 25 stycznia odbędzie się pierwsza tura wyborów na szefa Platformy. Tyle że dziś, przyglądając się tym wyborom, widać tylko chaos.

Wiadomo, że jest grupa polityków marzących o przejęciu w partii schedy po Grzegorzu Schetynie. Ale patrząc na nią, można odnieść wrażenie, że to jedynie bezładnie rozrzucona konstelacja nazwisk. Analizując kandydatury nie za bardzo widać, kogo właściwie oni reprezentują, o co walczą.

A jednak od emocji powietrze jest aż gęste. W przeciwieństwie do fake-prawyborów prezydenckich, tym razem w Platformie wręcz wrze, napięcie sięga zenitu. Będzie to czuć w zbliżającym się tygodniu. Czego się spodziewać?

Tłok kandydatów

Teraz kandydatów na szefa PO jest pięciu: Borys Budka, Tomasz Siemoniak, Joanna Mucha, Bogdan Zdrojewski i Bartłomiej Sienkiewicz. Zdecydowanymi faworytami jest pierwsza dwójka, ale (póki co przynajmniej) nikt z pozostałej trójki nie ustępuje. W sobotę wszyscy wzięli udział w Krakowie w debacie przedwyborczej.

Ilu z nich przetrwa kolejny tydzień? Ilu polityków Platformy, tyle opinii. Pewniaków jest trzech: Budka, Siemoniak i Zdrojewski. Dwóch pierwszych ma dość silne poparcie wewnątrz partii, trzeci z kolei ma swój pomysł, a także swoje porachunki z Grzegorzem Schetyną i będzie szukał swojej szansy do końca.

Ale co z pozostałą trójką? Mucha, Sienkiewicz, a także Bartosz Arłukowicz (on w piątek wycofał się z rywalizacji, ale cały czas nie powiedział, kogo w wyborach poprze) prowadzą swoją grę. Jaką? Nie można wykluczyć, że w tym tygodniu się wycofają – ale równie prawdopodobne, że pozostaną w grze do końca. Jasności nie ma.

Arłukowicz i Mucha pewnie walczą o to, żeby zostać wiceprzewodniczącymi partii w nowym rozdaniu. Ale jakie ma plany Sienkiewicz? Jakie kolejne kroki ma w głowie Zdrojewski? Sporo czasu upłynie, zanim poznamy odpowiedzi na te pytania.

A przecież w drugim planie jeszcze są Donald Tusk czy Szymon Hołownia. Pierwszy ma naturalny wpływ na procesy wewnątrz PO, drugi może zacząć mieć, jeśli nieźle wypadnie w wyborach prezydenckich. To najlepiej pokazuje, że kandydatów na rozgrywających w Platformie i wokół niej multum. Pytanie tylko, ilu z nich pamięta, że od samego mieszania herbata nie staje się słodsza.

Trzaskowski jak złota akcja

O ile na drugim planie dzieje się dużo, to na pierwszym sytuacja jest bardziej stabilna. Faworytem wyborów w PO jest Budka – kandydat tzw. frakcji młodych. Stoi za nim choćby Rafał Trzaskowski, który w Platformie cały czas jest tyle warty, co złota akcja w czasie obrad rad nadzorczych największych korporacji. Jego poparcie powinno Budce wystarczyć.

Choć za Siemoniakiem stoi sam Schetyna. Obecny przewodniczący partii jest skonfliktowany z dużą częścią działaczy – także tymi, którzy jeszcze niedawno go popierali. Ale to cały czas platformiany gracz wagi ciężkiej.

Nikt lepiej od niego nie opanował sztuki zakulisowych rozgrywek. I to sprawia, że do ostatniej chwili Siemoniak będzie miał szansę. Nie da się przed głosowaniem jednoznacznie wskazać zwycięzcy, choć z przesłuchów wynika, że raczej to będzie Budka.

Bez względu na to, kto wygra, stanie przed nim jedno zadanie: utrzymanie pozycji największej partii opozycyjnej. Wcale nie jest to oczywiste, że tak będzie. Duża część wyborców Platformy to osoby, które chcą odsunięcia PiS-u od władzy. Popierają PO, bo to jedyna partia, która historycznie zdołała zablokować Kaczyńskiego. Popierają, bo cały czas jest największa.

Ale popularność PO wisi na cienkiej nitce. Jeśli tylko pojawi się inne ugrupowanie, które pokaże się jako realna alternatywa, jako siła zdolna odsunąć PiS od władzy, duża część wyborców Platformy nie będzie miała żadnych oporów przed tym, by przenieść na nich swoje poparcie. Przecież oni kiedyś głosowali na SLD, czy Unię Wolności – wcale więc nie jest tak, że muszą pozostać wierni Platformie do śmierci.

W tamtej kadencji taka siła się pojawiła - Nowoczesna. Schetyna umiał sobie z nią poradzić. W tej kadencji może to być Lewica, wcale nie jest powiedziane, czy nie zacznie rosnąć coś nowego wokół PSL, Hołowni, czy Tuska. To mogą być gracze dużo trudniejsi do pokonania. Czy jeśli zabraknie Schetyny, Platforma zdoła obronić stanowiska głównej partii opozycji? Bo jeśli nie, to długo go nie odzyska. Być może nigdy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (0)