Afera mailowa. Czarnek odsunięty od kampanii Dudy? "Nie powinien pojawiać się w mediach"
W sieci pojawiły się kolejne rzekome rozmowy z prywatnej skrzynki Michała Dworczyka. Z korespondencji wynika, że politycy PiS w czerwcu 2020 rozważali odsunięcie Przemysława Czarnka od kampanii wyborczej Andrzeja Dudy. Problemem miały się okazać wypowiedzi polityka dotyczące osób LGBT.
13 czerwca 2020 r., środek kampanii prezydenckiej. Do studia TVP Info zaproszony zostaje Przemysław Czarnek, wówczas poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz członek sztabu Andrzeja Dudy. Dyskusja w programie "Studio Polska" schodzi na temat środowisk LGBT+.
- Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem. Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją - mówi na antenie państwowej telewizji Czarnek.
Wypowiedź posła PiS szybko wywołała liczne kontrowersje. Dzień później polityk tłumaczył, że jego wypowiedź została zmanipulowana. - Odcinam się od wszystkich manipulacji dotyczących mojej wypowiedzi i żądam zaprzestania jej zniekształcenia i wyrywania z kontekstu. Jest mi przykro, że w ten sposób celowo przypisuje mi się intencje, których nigdy nie miałem - przekazał parlamentarzysta w mediach społecznościowych.
Mailowe zarządzanie kryzysowe. Mueller: Czarnek nie powinien pojawiać się w mediach
Jak wynika z ujawnionych dokumentów na kanale w aplikacji Telegram, słowa sztabowca prezydenta Dudy miały spotkać się z reakcją ścisłego kierownictwa rządu. W rzekomej wymianie maili udział wzięli rzecznik Piotr Mueller, szef CIR Tomasz Matynia i dyrektor ds. marketingu PKO BP Mariusz Chłopik.
Rzekome wiadomości przekazywane były również do m.in. premiera Mateusza Morawieckiego i szefa KPRM Michała Dworczyka. Tematem domniemanej rozmowy jest okładka dziennika "Fakt", której bohaterem stał się Przemysław Czarnek.
"Uważam, że do momentu niewywalenia Czarnka to będzie grzało ludzi. PiS zupełnie się od tego nie odciął. Jego słowa zmobilizują ludzi. Szczególnie w II turze. Dziś jeszcze prezydent Andrzej Duda jest w Lublinie" - zwraca uwagę Mariusz Chłopik.
"A to się tu zgadamy, że jest potrzebna reakcja. Czy tak daleko idąca, to trudno powiedzieć, ale na pewno P. Czarnek nie powinien w ogóle się teraz pojawiać w mediach, bo będzie działał bardzo mobilizująco na drugą stronę. Przed chwilą pisałem do Błażeja [rzecznika prezydenta Błażeja Spychalskiego - przyp. red.], czy P. Czarnek będzie w Lublinie" - odpisuje Piotr Mueller.
"Rozmawiałem z nim. Będzie, ale jeżeli tylko prezydent Andrzej Duda będzie chciał, to się usunie w cień albo w ogóle się nie pojawi" - dodaje po chwili Mueller.
"Wczoraj w nocy udało się powstrzymać Czarnka przed towarzyszeniem prezydentowi w tej trasie. Koniecznie chciał się tam pojawić. Jest też z tym kolejny problem. W PiS pojawiła się koalicja obrońców Czarnka (podobna do tej w obronie Lichockiej). To powoduje, że możemy mieć wysyp takich wypowiedzi w obronie P. Czarnka. Temat zamknęłaby jego rezygnacja ze sztabu. To jedyny kierunek" - odpowiada z kolei Matynia.
Afera mailowa. Atak zza granicy?
W piątek oświadczenie dotyczące tzw. afery mailowej wydał wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński. Zdaniem Prezesa Prawa i Sprawiedliwości "najważniejsi polscy urzędnicy, ministrowie, posłowie różnych opcji politycznych byli przedmiotem ataku cybernetycznego", który miał pochodzić z terenów Federacji Rosyjskiej.
Według ustaleń "Rzeczpospolitej" na liście osób, których skrzynki pocztowe zostały przejęte, może znajdować aż 150 nazwisk. Dziennik przekazał w poniedziałek, że są to dane zebrane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, a także służby sojusznicze.