Wiedzą, co się stanie przy granicy. "Dziś lub jutro"

Mieszkańcy pogranicza z Białorusią płoną oburzeniem po informacjach o karach grożących żołnierzom, którzy oddali strzały ostrzegawcze. "Należy się nagroda, a nie problemy". "Poszaleli! Pójdzie takie oburzenie w armii, że Kosiniak-Kamysz będzie musiał sam stanąć na granicy" - słyszymy.

Granica polsko-białoruska. Wiktor Kendyś z Klakowa, wsi położonej tuż przy barierze granicznej.
Granica polsko-białoruska. Wiktor Kendyś z Klakowa, wsi położonej tuż przy barierze granicznej.
Źródło zdjęć: © WP | wp.pl
Tomasz Molga

Wiktor Kendyś mieszka z żoną w osadzie Klakowo (podlaskie). To zaledwie kilka domów, które sąsiadują z linią granicznej bariery. Niemal codziennie słyszy odgłosy walk. Kiedy migranci rzucają kamieniami i konarami, brzęczące hałasy uderzeń w metalową barierę niosą się na setki metrów. Mężczyzna co pewien czas znajduje też ślady po przejściach.

- Ludzie z Warszawy tego nie rozumieją, co tu się dzieje. Teraz większość migrantów, których widuję za płotem, nosi kominiarki. Po co są zamaskowani? Idą na zadymę? Żołnierzom, którzy strzelali, należy się nagroda, a nie problemy. Jeśli nikt nie został ranny, granica upilnowana, to reszta jest nieważna - mówi WP Wiktor Kendyś, rolnik oraz radny gminy Dubicze Cerkiewne.

- Nie pozwoliłbym na żadne postępowanie. Mam do żołnierzy szacunek, zachodzą tutaj, pytają, czy czujemy się bezpieczni. Doniesienia o śledztwie to absurd - komentuje. Zwierza się, że w przeszłości żywił i dawał wodę cudzoziemcom przechodzącym przez granicę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Inny z mieszkańców relacjonuje, że w tym roku po przypadkach zranienia polskich mundurowych, przy granicy panuje inny nastrój. Jest dużo nieufności. - W tej sytuacji, ktoś chce karać mundurowych za strzelanie na postrach!? Nie do wiary - mówi około 40-letni mężczyzna w terenowym samochodzie. Przedstawia się jako tutejszy oraz emeryt ze służb mundurowych.

Poszaleli! Przecież w razie kary, pójdzie takie oburzenie w armii, że minister Kosiniak-Kamysz będzie musiał chyba sam stanąć na granicy i jej pilnować - komentuje.

Umiera żołnierz. Ludzie klną na głos, radio podaje informację

Cała Polska żyje ujawnieniem incydentu z przełomu marca i kwietnia, kiedy żołnierze oddali strzały na postrach do migrantów forsujących granicę. Trzech żołnierzy zostało zatrzymanych przez żandarmerię, a następnie dwóm z nich postawiono zarzuty przekroczenia uprawnień. Śledczy uznali, że gdy oddawano strzały, mundurowi nie znajdowali się w stanie zagrożenia. Zasady użycia broni pozwalają na strzał w sytuacji odparcia ataku na życie i zdrowie.

W czwartek na Podlasiu błyskawicznie rozeszła się tragiczna wiadomość, iż zmarł żołnierz ugodzony nożem podczas akcji pod barierą. Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych podało, iż, poległy miał na imię Mateusz, służył w 1 Brygadzie Pancernej.

W przygranicznych wsiach spotkaliśmy dwa patrole żołnierzy. Nie chcieli komentować tych zdarzeń. Podobnie jeden ze strażników granicznych. - Nie, nie, nie - tylko westchnął.

Trzech mężczyzn klnie na głos i gestykuluje, gdy z głośnika radia w lokalnym barze pada informacja "zmarł żołnierz dźgnięty nożem na granicy". Obsługa baru robi na chwilę głośniej. Lecz ścisza, bo nie podano już więcej szczegółów.

Granica polsko-białoruska w okolicach Dubiczy Cerkiewnych. Migranci są stale obecni za płotem, szukają możliwości przejścia  - wynika z ich wypowiedzi
Granica polsko-białoruska w okolicach Dubiczy Cerkiewnych. Migranci są stale obecni za płotem, szukają możliwości przejścia - wynika z ich wypowiedzi© East News | Mateusz Kotowicz/REPORTER

"Dziś lub jutro będą pędzić". Gorący odcinek granicy

Nadgraniczne miejscowości Górny Gród, Biała Straż, Opaka Duża, a także okolice Białowieży to gorący punkt na odcinku polsko-białoruskiej granicy. To w tych okolicach miały miejsce siłowe próby przekroczenia granicy przez duże grupy obcokrajowców.

Żaden ze stałych mieszkańców pogranicza, z którymi rozmawialiśmy, nie krytykuje wojska i strażników granicznych. "Pewnie dowódca tak pozwolił", "Pan by się bronił, jakby szli?", "A co mieli robić, puszczać ich wszystkich!?" - słyszymy.

Rozmówcy WP relacjonują, że we środę pod Górnym Grodem widziano latający wzdłuż granicy mały białoruski śmigłowiec. - To zapowiada, że Białorusini będą dziś lub jutro pędzić grupy migrantów pod płot. Wszyscy to wiedzą. I my, i straż graniczna. Tamci się nie kryją - mówi mieszkaniec nadgranicznej miejscowości. - Cicho!... Słyszy pan? Biją w płot - ścisza głos. Po chwili wraca do rozmowy.

Prowadzi na łąkę za swój dom, wskazuje palcem czarną bluzę zarzuconą na drut kolczasty przy barierze. - Czyli tu ktoś próbował przejść. A tam pocięli mi ogrodzenie dla krów. Pewnie nocą myśleli, że to też zasieki - tłumaczy.

Tymczasem za barierą graniczną, w odległości o 50 metrów od nas widać dwóch młodych mężczyzn w jasnych bluzach. - Hej, skąd jesteście? - krzyczymy po angielsku. - Z Jemenu! - odkrzykują i odchodzą wzdłuż bariery. Idą drogą przy barierze, ale po polskiej stronie, odprowadza ich auto Straży Granicznej.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
białoruśmigranciwojsko polskie
Wybrane dla Ciebie