"Nie ma mowy o dymisji". Trzecia Droga murem za szefem MON, Kosiniak-Kamysz nie do ruszenia
- Nie ma mowy o dymisji wicepremiera Kosiniaka-Kamysza - przekonują politycy Trzeciej Drogi. O konieczności odwołania obecnego ministra obrony mówią niektórzy politycy PiS. Konsekwencje personalne zapowiada także premier Donald Tusk. Ale czy ma na myśli szefa MON?
- Nie - mówi ważny polityk PSL. - Nie ma o tym mowy.
Inny - jeden z bliskich współpracowników Władysława Kosiniaka-Kamysza - przekonuje, że dymisja jest wykluczona. - Chyba że Platforma chciałaby koalicji z PiS-em - dodaje złośliwie.
Dyskusja ta jest konsekwencją zdarzeń ujawnionych przez Onet. Portal opisał, że trzech żołnierzy Wojska Polskiego na przełomie marca i kwietnia zostało zatrzymanych przez Żandarmerię Wojskową i oskarżonych przez prokuraturę za to, że używali broni wobec uzbrojonej w niebezpieczne narzędzia grupy migrantów, chcących przedostać się nielegalnie przez granicę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PiS oburzone decyzją prokuratury. Wiceszef MON broni Bodnara
Na drugi dzień po ujawnieniu tych informacji premier Donald Tusk napisał na portalu X: "Odebrałem meldunek Ministra Obrony Narodowej. Postępowanie Prokuratury i Żandarmerii Wojskowej wobec naszych żołnierzy budzi uzasadniony niepokój i gniew ludzi. Oczekuję szybkich wniosków i decyzji organizacyjnych, prawnych oraz personalnych".
Słowem: szef rządu domaga się dymisji. Ale na jakim konkretnie poziomie i w jakich instytucjach? Tego nie określił.
Niektórzy spekulują, że konsekwencje mogą sięgnąć nawet ministra obrony. Tym bardziej że Władysław Kosiniak-Kamysz - wbrew temu, co sugerował na portalu X - wiedział o zdarzeniu z udziałem żołnierzy dwa miesiące temu. Przyznał to na konferencji prasowej dzień po publikacji Onetu.
Wcześniej na portalu X napisał: "Zatrzymanie żołnierzy oddających strzały alarmowe w kierunku atakujących migrantów jest nie do przyjęcia. Działania Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych zostaną bezwzględnie wyjaśnione. Żołnierze stojący na straży bezpieczeństwa państwa muszą być pewni, że procedury prawne ich chronią. Będę zawsze stał po stronie honoru polskich żołnierzy".
Napięcia i teorie spiskowe
Rządowe źródła sugerowały, że szef MON nie informował wcześniej o zdarzeniu premiera. Ten miał dowiedzieć się o wszystkim z mediów.
Potwierdził do szef KPRM Jan Grabiec. - Jestem zdziwiony, że jako szef Kancelarii Premiera nie miałem informacji na ten temat - powiedział w TOK FM. Przyznał, że również Donald Tusk nie wiedział o tym incydencie.
Dlatego niektórzy przekonują, że Tusk jest bardzo niezadowolony z sytuacji, w jakiej został postawiony na kilka dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. I przez to mógłby odpowiedzialnością obarczyć swojego koalicjanta - czyli Trzecią Drogę - w osobie Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Ale nasze źródła w PSL twierdzą, że tak nie będzie. I że o dymisji szefa MON - zwłaszcza przed wyborami - nie ma mowy. - To oznaczałoby koniec koalicji i rozpad rządu - twierdzi jeden z polityków PSL. Zwłaszcza że Kosiniak-Kamysz jest jednym z najlepiej ocenianych ministrów. I politykiem cieszącym się sporym zaufaniem społecznym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kosiniak-Kamysz o zatrzymaniu żołnierzy: Nie zostali aresztowani
Współpracownik Władysława Kosiniaka-Kamysza mówi nam nieoficjalnie, że wicepremier spotka się z premierem w piątek 7 czerwca. Po tym można spodziewać się kolejnego oświadczenia. Głos w sprawie - przed kamerami - zabierze Donald Tusk.
Sprawę wykorzystuje PiS. Politycy tej partii snują w kuluarach kuriozalne czasem teorie spiskowe. Jedna z nich głosi, że Tuskowi sytuacja "jest na rękę", bo osłabi wynik wyborczy formacji Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni. Teoria ta jest jednak karkołomna i nie warta dalszych rozważań; politycy obozu rządowego albo ją wyszydzają, albo w ogóle nie chcą się do niej odnosić.
Będzie oświadczenie premiera Tuska
Faktem jest, że informacje ujawnione przez media stawiają w niewygodnej sytuacji na ostatnim etapie kampanii cały obóz władzy. Mówią o tym wprost, choć nieoficjalnie, sami jego przedstawiciele. Podkreślają, że "PiS wykorzystuje żołnierzy i żeruje na tragedii", ale jednocześnie przyznają, że "opinia publiczna może być zbulwersowana, że polski żołnierz broniący granicy został potraktowany jak przestępca".
- Żołnierze cieszą się wysokim zaufaniem społecznym. Polacy nigdy nie zaakceptują tego, że żołnierze broniący granicy są atakowani przez migrantów, a tym bardziej nie są chronieni przez państwo - mówił nam w piątek jeden z rozmówców związany z obozem władzy.
Największa partia opozycyjna rozważała w piątek rano złożenie wniosku o dymisję szefa MON. Na razie pomysł został zawieszony. - Opinie są podzielone w tej sprawie. Środowisko Morawieckiego nie chce antagonizować się z Kosiniakiem, na razie skupiają się na Tusku i Bodnarze - przyznaje w rozmowie z WP jeden z posłów PiS.
Politycy PiS - w tym Mariusz Błaszczak czy Mateusz Morawiecki - na konferencjach prasowych wzywają do dymisji właśnie premiera. Mówią także o odpowiedzialności prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Żaden z nich nie zostanie jednak odwołany. Konsekwencje personalne - jak słyszymy - mogą być za to wyciągnięte na poziomie prokuratury czy Żandarmerii Wojskowej.
Próbowaliśmy o to zapytać wicepremiera Kosiniaka-Kamysza, rzecznika MON, szefa Kancelarii Premiera, a także przedstawicieli kierownictwa MON. Żaden z nich nie odpowiedział na prośbę o kontakt.
***
Jak poinformowało MON, żołnierze przebywają na wolności, postawiono im zarzuty z art. 231 kodeksu karnego, który za narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przewiduje karę do trzech lat pozbawienia wolności, w związku z art. 160 kk mówiącym o działaniu na szkodę interesu publicznego lub prywatnego przez funkcjonariusza publicznego, który przekracza uprawnienia lub nie dopełnia obowiązków.
Prokurator zawiesił żołnierzy w czynnościach służbowych do 27 czerwca i oddał pod dozór przełożonego.
Resort obrony, odnosząc się do artykułu Onetu, zaznaczył, że dowódcy nie zabraniają żołnierzom użycia broni palnej, którzy w samym maju oddali ponad 700 strzałów ostrzegawczych. Zasady użycia broni palnej określają ustawa o środkach przymusu bezpośredniego oraz zasady użycia siły, tzw. Rules of engagement.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl