Żołnierze Kim Dzong Una w Rosji. Ekspert: To mięso armatnie
W obwodzie kurskim w Rosji walczy po stronie Rosjan około 10 tys. żołnierzy z Korei Północnej. - Czy są oni w stanie wpłynąć na polepszenie sytuacji Rosjan, którzy od sierpnia starają się wypchnąć stamtąd ukraińskie oddziały? - z takim pytaniem Agnieszka Kopacz-Domańska, prowadząca program "Newsroom" w WP, zwróciła się do ppłk Krzysztofa Przepiórki, byłego oficera GROM. - Pyta mnie pani o zdolności bojowe tych żołnierzy. Praktycznie nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie, dlatego że Korea Północna jest bardzo szczelnie zamkniętym krajem. Informacji, które mogą stamtąd płynąć, o zdolnościach bojowych tych żołnierzy, o ich wyposażeniu, wyszkoleniu, nie mają nawet najlepsi specjaliści. Zobaczymy, jak będą prowadzić działania bojowe, jak się sprawdzą. Myślę, że to jest mięso armatnie - odparł gość programu. - Rosjanie wykorzystali swoje polityczne zabiegi z Koreą Północną i Kim Dzong Unem. "Dajcie nam tu swoich żołnierzy, bo potrzebujemy ich na polu walki, potrzebujemy waszego uzbrojenia. Natomiast my wam damy surowce, które wam są niezbędne". I na tym to polega. Dopiero po rozpoczęciu zapowiadanej przez Rosjan ofensywy, będzie można ocenić wartość bojową Koreańczyków - dodał ppłk Krzysztof Przepiórka.