Afera wokół Berkowicza. Politycy nie zostawili na nim suchej nitki
Wiceprezes Nowej Nadziei Konrad Berkowicz został przyłapany na wynoszeniu z Ikei towaru o wartości 390 zł. Jak sam później się tłumaczył, zrobił to przez nieuwagę. Na pytanie Michała Wróblewskiego w programie "Tłit" Wirtualnej Polski, czy politycy kradną, Łukasz Michnik z Nowej Lewicy stwierdził, że "nie tylko kradną, ale są też hipokrytami, i tu mówimy o konkretnej części sceny politycznej".
- Ta partia stawia się jako orędowników świętego prawa własności, jako obrońców przedsiębiorców, posiadaczy majątku, a okazuje się, że poseł, jeden z liderów tej partii, po prostu wynosi towar ze sklepu - skomentował Michnik.
- Zdarzają się takie sytuacje i trzeba je wypalać ogniem z polskiego życia publicznego - stwierdził także Michał Moskal z PiS.
- To nie jest coś, czego w systemach demokratycznych czy systemach politycznych nie ma. Pytanie brzmi o to, czy mamy instytucje państwa, które są w stanie takie wypadki wychwytywać. Jedną z takich instytucji właśnie miało być Centralne Biuro Antykorupcyjne - kontynuował Moskal.
Wpis Donalda Tuska. Politycy komentują
Politycy odnieśli się także do mocnego wpisu Donalda Tuska, który napisał, że jeden z liderów Konfederacji Berkowicz został przyłapany na próbie kradzieży. - Jest takie powiedzenie, że najgłośniej złodziej krzyczy łapać złodzieja. No i to chyba najlepiej opisuje Donalda Tuska - skomentował Michnik.
Porównał także zachowanie Berkowicza do działania PiS. - Powiedzmy sobie szczerze, że kradzież patelni przez pana Berkowicza to jest strata dla prywatnej firmy 400 złotych. Ale sprzedaż działki prywatnemu przedsiębiorcy to jest strata prawie 380 milionów złotych. Więc mamy tutaj różne skale okradania państwa - stwierdził.