Zmasowany atak dronów kamikadze. Dziurawa obrona przeciwlotnicza Rosji
- Te ataki nie mają celu wojskowego. Mają "zbliżyć" zwykłych Rosjan do wojny, uzmysłowić im, że nie są bezpieczni, że Putin ich nie obroni - komentuje dla Wirtualnej Polski ataki ukraińskich dronów kamikadze w głębi Rosji Konrad Muzyka, ekspert ds. wojskowych.
10.09.2024 20:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Paraliż portów lotniczych w Rosji. Z powodu zmasowanego ataku ukraińskich dronów lotniska Wnukowo, Szeremietiewo, Domodiedowo i Żukowskij wstrzymały wszystkie starty i lądowania. Na płytę lotniska Żukowskij miały spaść szczątki zestrzelonego ukraińskiego bezzałogowca.
Drony wysłano również w stronę stolicy. Strona rosyjska podała, że do ataku na Moskwę użyto co najmniej 20 ukraińskich dronów. Odłamki jednego z nich spadły na blok mieszkalny w mieście Ramienskoje, oddalonym ok. 50 km od centrum Moskwy.
- Te ataki nie mają celu wojskowego. Przede wszystkim mają "zbliżyć" zwykłych Rosjan do wojny, uzmysłowić im, że nie są bezpieczni, że Putin ich nie obroni - mówi o nocnej operacji Konrad Muzyka, ekspert ds. wojskowych i szef Rochan Consulting.
- Uderzenie przeprowadzono dronami kamikadze. To maszyny ukraińskiej produkcji dalekiego zasięgu. Użytych zostało ponad 140 takich dronów - dodaje. Przypomina, że Ukraińcy zapowiedzieli, że w tym roku wyprodukują milion bezzałogowców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert podkreśla przy tym, że skuteczne misje z użyciem tego typu broni na terenie agresora obnażają braki Rosjan. Ukraińskie maszyny są w stanie przelecieć setki, a nawet tysiące kilometrów, co pokazuje, że obrona przeciwlotnicza Rosji jest dziurawa.
- Rosjanie mają za mało systemów obrony, żeby niszczyć tak proste cele, jak drony, które lecą wolno i nisko. Ich zestrzelenie nie powinno stanowić problemu, ale Rosjanie nie mają takiej ilości sprzętu, żeby przykryć całe terytorium, a zwłaszcza podejścia pod największe miasta. Kołdra jest za krótka - komentuje Konrad Muzyka.
"Duża część ataków jest koordynowana z partnerami zagranicznymi"
Ukraińskie operacje odbywają się przy milczącej zgodzie zachodnich partnerów. Nasz rozmówca jest zdania, że sojusznicy nie mają wpływu na to, jakie działania podejmuje Kijów, szczególnie że Ukraina korzysta w tych działaniach ze sprzętu rodzimej produkcji.
- Tak długo, jak Ukraińcy nie wykorzystują broni amerykańskiej i nie będą przeprowadzali ataków na cele typowo cywilne, Stany Zjednoczone raczej nie będę krytykować Ukrainy, a jeśli nawet, to w zaciszu gabinetów, a nie na łamach "The New York Times" czy "Washington Post" - uważa Muzyka.
- Zakładam jednak, że duża część ataków jest koordynowana z partnerami zagranicznymi. Ukraińcy muszą mieć pomoc z zewnątrz przy planowaniu trasy lotu, która pozwoli ominąć obronę przeciwlotniczą w niektórych lokalizacjach - dodaje analityk.
Zobacz także
Strategiczne znaczenie rakiet dalekiego zasięgu
Intensywność ukraińskich operacji na terenie Rosji w ostatnich tygodniach znacznie się zwiększyła. Na początku września tamtejszy sztab generalny informował o skutecznych atakach na skład ropy naftowej w obwodzie rostowskim, w obwodzie kirowskim, ale też skład artylerii w obwodzie woroneskim, ok. 400 km od Moskwy. Drony atakowały w pobliżu elektrowni Konakowo w obwodzie twerskim, jednym z największych producentów energii w środkowej Rosji oraz w Moskiewskiej Rafinerii Ropy Naftowej.
Konrad Muzyka, ekspert ds. wojskowych i szef Rochan Consulting ocenia jednak, że to działania mające wymiar głównie propagandowy. Strategiczne znaczenie może mieć natomiast użycie rakiet dalekiego zasięgu, o których budowie niedawno informował prezydent Wołodymyr Zełenski. Mowa o rakietach cruise i rakietach balistycznych.
- Jeżeli one będą używane, a przede wszystkich budowane w wystarczających ilościach, to faktycznie mogą mieć wpływ na uspokojenie sytuacji frontowej, bo poprzez ataki na lotniska i niszczenie samolotów rosyjskich, tempo uderzeń na Ukrainę powinno zwolnić.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski