To druga twarz Ukrainy. Rewolucja na szczytach szokiem w Kijowie
Seria dymisji w ukraińskim rządzie. Szefem dyplomacji nie będzie już Dmytro Kułeba, o którym niedawno było głośno też w Polsce, po kontrowersyjnej wypowiedzi na temat rzezi wołyńskiej. - To był zgrzyt, natomiast nie wydaje mi się, żeby krytyka Polski była wystarczającym czynnikiem wpływającym na jego odejście - komentuje dla WP Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador na Łotwie i w Armenii.
Dmytro Kułeba przesłał swoją rezygnację do ukraińskiego parlamentu. Jego rezygnacja ma zostać rozpatrzona na jednym z najbliższych posiedzeń - przekazał przewodniczący Rady Najwyższej Rusłan Stefanczuk. 43-letni polityk został szefem ukraińskiej dyplomacji w 2020 roku, jako najmłodszy minister spraw zagranicznych w historii kraju.
To kolejna poważna zmiana w rządzie w Kijowie. Ze stanowiska odchodzi też wicepremier Ołha Stefaniszyna, odpowiedzialna za integrację z Unią Europejską oraz ministrowie sprawiedliwości, środowiska i wicepremier, minister ds. reintegracji tymczasowo okupowanych ziem Ukrainy Iryna Wereszczuk. W ostatnim czasie do dymisji podał się również Ołeksandr Kamyszin, minister ds. przemysłu strategicznego.
- Sygnały o zmianach płynęły już od jakiegoś czasu i były podyktowane prawdopodobnie życzeniem administracji prezydenta Zełenskiego. To układa się w większą całość, bo dymisji jest więcej, zmiany mają więc charakter systemowy - komentuje dla WP były ambasador RP w Ukrainie Jan Piekło.
Ekspert wskazuje na decyzje zmierzające do przejęcia większej inicjatywy przez otoczenie prezydenta Ukrainy. "Duży rządowy reset" zapowiedział ostatnio deputowany partii Zełenskiego Dawid Arachmia. Jego zdaniem wymieniona może zostać ponad połowa ukraińskiego rządu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kułeba rezygnuje. "Już dawno powinien podać się do dymisji"
Nowy kierunek Ukrainy wobec sojuszników
- Dymisja Kułeby jest wymuszona całym procesem zmian w kierownictwie państwa. Władze Ukrainy postanowiły prowadzić "bardziej asertywną" politykę wobec sojuszników, natomiast Kułeba był politykiem dialogu. Mam wrażenie, że zrezygnował, nie godząc się z tym modelem politycznym własnego rządu - mówi WP Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador na Łotwie i w Armenii.
Zaznacza jednak, że dymisja szefa MSZ mogła być niespodzianką dla prezydenta Zełenskiego i jego otoczenia. Nowakowski podkreśla, że Kułeba "wyglądał na bardzo użytecznego partnera w rządzie", dlatego jego dymisja "nie sprawiła przyjemności nawet jego oponentom ideowym".
- Wydaje się, że w Ukrainie, wewnątrz klasy politycznej, dochodzi do - trudnych do zdefiniowania - zmian. Pozostaje pytanie, czy będą to zmiany, które pozwolą wejść w jakiś proces negocjacyjny z Rosją, czy droga na twardy konflikt - zastanawia się Jerzy Marek Nowakowski.
Dorobek Dmytra Kułeby pozytywnie ocenia również były ambasador RP w Ukrainie Jan Piekło. - Był dobrym ministrem. Znanym i cenionym przez zachodnich partnerów. Na stanowisku był bardzo długo, miał prawo odczuwać zmęczenie - uważa.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Zmiany na czele ukraińskiej dyplomacji
- Prawdopodobnie nowym szefem MSZ zostanie Andrii Sybiga, dotychczas jego pierwszy zastępca, który kiedyś pracował w Polsce i całkiem nieźle włada językiem polskim. Wcześniej był też zastępcą szefa Kancelarii Prezydenta. To profesjonalny dyplomata z niezłą znajomością Polski - dodaje Piekło.
Zmiany na czele ukraińskiej dyplomacji skomentowała w rozmowie z dziennikarzem WP Tomaszem Molgą przewodnicząca Stowarzyszenia "Pojednanie Polsko-Ukraińskie" Karolina Romanowska. - Dla Polski to nie będzie większa zmiana poza tym, że Kułeba ma obecnie złą opinię, więc Sybiga będzie miał "lepszy start" - uważa.
Wskazuje przy tym na dobre relacje między nim, a otoczeniem prezydenta Zełenskiego. - Ale czy możemy liczyć na jakieś zmiany związane z polityką, zwłaszcza historyczną, wobec Polski? Polski rząd pokazał, że nie pozwoli na zamiatanie historii pod dywan, a Sybiga będzie musiał się z tym zmierzyć - ocenia Romanowska.
Kontrowersje podczas Campus Polska Przyszłości
Wspomniana "zła opinia" to pokłosie niedawnej wypowiedzi odchodzącego szefa ukraińskiego MSZ, podczas Campus Polska Przyszłości. Tam jedna z uczestniczek zadała pytanie na temat ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. Podkreśliła przy tym, że Polska udziela Ukrainie dużej pomocy w trwającej od ponad dwóch lat wojnie z Rosją.
- Zostawmy historię historykom, a przyszłość budujmy razem. Gdybyśmy zaczęli grzebać w historii, to jakość rozmowy byłaby zupełnie inna. Moglibyśmy wypominać sobie złe rzeczy, które Polacy uczynili Ukraińcom i Ukraińcy Polakom - odpowiedział Kułeba.
Ostatnio sprawę na antenie TVP Info skomentował szef polskiej dyplomacji. - Ukraina oczywiście też ma pewne postulaty wobec nas. Ale to Polska będzie decydowała o zamykaniu kolejnych rozdziałów negocjacji Ukrainy z Unią Europejską, więc lepiej, żeby Ukraina załatwiła tę sprawę jak najszybciej - w duchu wdzięczności Polsce za to, co dzisiaj dla niej robimy - powiedział Radosław Sikorski.
Minister spraw zagranicznych odpowiadał na pytanie dotyczące ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. Nawiązał przy tym do swojej niedawnej wypowiedzi podczas Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie i rozmów z szefem resortu dyplomacji Ukrainy.
"Nie wiązałbym tego z tą nieszczęsną wypowiedzią"
Dymisja ukraińskiego polityka ma miejsce tydzień po wypowiedzi podczas Campus Polska Przyszłości. Czy te sprawy można łączyć? Nasi rozmówcy nie mają wątpliwości.
- Oczywiście pojawiły się sugestie, że ta dymisja spowodowana jest reakcją na wypowiedź podczas Campus Polska, ale ja nie szedłbym tak daleko, nie wiązałbym tego bezpośrednio z tą nieszczęsną wypowiedzią - uważa Jan Piekło, były ambasador RP w Ukrainie.
- To był zgrzyt, który przeciwnicy z przyjemnością wykorzystali, natomiast nie wydaje mi się, żeby krytyka Polski była wystarczającym czynnikiem wpływającym na jego odejście - stwierdza Jerzy Marek Nowakowski.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski