Awantura po słowach szefa MSZ Ukrainy. "O to chodzi prorosyjskim środowiskom"

- Myślę, że to była dość niefortunna i nieprzemyślana wypowiedź. Natomiast reagowanie na to w ten sposób, że mówimy o niewdzięcznych Ukraińcach, czy robienie z tego skandalu, to nie jest dobry pomysł - słowa szefa ukraińskiego MSZ, podczas Campus Polska Przyszłości, komentuje dla WP były ambasador RP w Ukrainie Jan Piekło.

Szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba podczas Campus Polska Przyszłości
Szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba podczas Campus Polska Przyszłości
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Waszczuk
Paweł Pawlik

29.08.2024 | aktual.: 29.08.2024 21:07

Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba był gościem Campus Polska Przyszłości w Olsztynie - organizowanego przez środowisko PO. Podczas wydarzenie jedna z uczestniczek zadała pytanie na temat ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. Podkreśliła przy tym, że Polska udziela Ukrainie bardzo dużej pomocy w trwającej od ponad dwóch lat wojnie z Rosją.

- Zostawmy historię historykom, a przyszłość budujmy razem. Gdybyśmy zaczęli grzebać w historii, to jakość rozmowy byłaby zupełnie inna. Moglibyśmy wypominać sobie złe rzeczy, które Polacy uczynili Ukraińcom i Ukraińcy Polakom - odpowiedział Kułeba.

Ukraiński polityk dodawał, że uczestnicy Campusu spotykają się w Olsztynie, dokąd - jak stwierdził - ludność ukraińska została przesiedlona w 1947 r. w ramach akcji "Wisła".

Reakcja Sikorskiego

Dmytro Kułeba przyznał też, że rozmawiał o ekshumacji na Wołyniu z Radosławem Sikorskim. - Nie mamy problemu z kontynuacją ekshumacji. Mamy tylko taki wniosek do rządu w Polsce, żeby też upamiętniać Ukraińców. Chcemy, żeby to było dwustronne - powiedział.

Szef polskiej dyplomacji skomentował sprawę w rozmowie z PAP. - Można zajmować się przeszłością lub budować wspólną przyszłość, by nie zagroził nam wspólny wróg - mówił Radosław Sikorski. Przyznał, że historia jest problemem w relacjach z sąsiadem, wyraził jednak nadzieję, że Ukraina rozwiąże go "w duchu wdzięczności" za polską pomoc.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Myślę, że to była dość niefortunna i nieprzemyślana wypowiedź. Natomiast mówienie w reakcji na te słowa o niewdzięcznych Ukraińcach, czy robienie z tego skandalu, to nie jest dobry pomysł - tak słowa szefa ukraińskiego MSZ komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Jan Piekło, były ambasador RP w Ukrainie.

Reakcję Radosława Sikorskiego ocenia pozytywnie. - Żądanie tych ekshumacji, teraz kiedy trwa wojna, byłoby nienormalne. Ukraińcy mają przecież problem z ekshumacją swoich zamordowanych przez wojska Putina. To jest temat, który wróci i pewnie zostanie rozwiązany - mówi.

Były polski dyplomata zgadza się z opinią, że sprawy różniące Polaków i Ukraińców powinny zostać rozwiązane, ale najlepszy na to czas nastąpi po zakończeniu wojny u naszych sąsiadów.

"O to chodzi środowiskom prorosyjskim"

W rozmowie z WP Jan Piekło przypomina, że pełnił rolę ambasadora, "kiedy ten temat był ogromnie gorący" i ubolewa, że do dziś budzi emocje. - Należy systemowo zająć się tym tematem, a nie histerycznie reagować od rocznicy do rocznicy - dodaje Piekło i zwraca uwagę na komentarze prawicy w mediach społecznościowych.

Zdaniem naszego rozmówcy, również pytanie do ukraińskiego polityka było niefortunne i mogło być sporym zaskoczeniem dla Kułeby, bo ten mógł być przekonany, że podobne nie padnie podczas imprezy, której uczestnicy z gruntu sprzyjają sprawom Ukrainy.

- Kułeba odniósł się do akcji "Wisła". W komunistycznym założeniu była ona konsekwencją tego, co UPA robiła z Polakami. Trzeba było ich ukarać i to zrobiło Ludowe Wojsko Polskie - mówi. - Do wyjaśnienia spraw, które ciążą na naszych relacjach, powinniśmy zabrać się, uwzględniając cały kontekst. Nie robimy tego, a reagujemy na przytyki i wtedy wybucha "wielka afera". O to chodzi środowiskom prorosyjskim, które są w Polsce obecne - uważa były ambasador w Ukrainie.

Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski