Zęby smoka, bariery przeciwczołgowe i nowoczesny system barier. Czym jest Tarcza Wschód?
Tarcza Wschód to nie tylko zasieki, czeskie jeże i monitoring. Ma powstać kompleksowy i wielowarstwowy system obrony granic państwowych. A to, co widać na zdjęciach, to dopiero pierwszy krok. Polscy decydenci wyciągają bardzo dobre wnioski z działań na Ukrainie i historii operacji wojennych w tym rejonie.
W obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej oraz pełnej współpracy reżimu w Mińsku z Moskwą, państwa wschodniej flanki NATO od początku rosyjskiego ataku na Ukrainę konsekwentnie wzmacniają swoje zdolności obronne. Finlandia rozpoczęła budowę umocnień na granicy z Rosją, państwa bałtyckie koordynują rozwój sieci przeszkód inżynieryjnych i fortyfikacji polowych. Polska z kolei odpowiada projektem Tarcza Wschód – kompleksowym, wielowarstwowym systemem zabezpieczenia newralgicznej granicy z kierunku białorusko-rosyjskiego.
Wzdłuż granicy z Białorusią funkcjonuje już system barier fizycznych, pierwotnie budowany w odpowiedzi na atak hybrydowy z wykorzystaniem nielegalnej migracji. Obecnie system ten podlega modernizacji i rozbudowie, zgodnie z wymogami pola walki. Pojawiły się bariery przeciwczołgowe i tzw. zęby smoka.
Choć wyśmiewane przez komentujących w sieci, są jedynie jednym z elementów złożonego systemu. I to najprostszym do zastosowania, dlatego pojawiły się jako pierwsze. Kolejny etap obejmuje nie tylko przeszkody, ale również elektroniczne systemy wykrywania, analizę ruchu i integrację z systemem dowodzenia SZ RP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czarna seria Rosjan pod Kupiańskiem. Żołnierze Putina stracili tony sprzętu
Polska wraca do korzeni
Choć dziś projekt Tarcza Wschód wydaje się bezprecedensowy w skali III RP, to historia Polski zna podobne wysiłki inżynieryjno-obronne, choć realizowane w zupełnie innych warunkach geopolitycznych i technologicznych.
Po dojściu Hitlera do władzy, sztab Generalny WP podjął decyzję o budowie stałych umocnień na najbardziej zagrożonych odcinkach granicy z III Rzeszą. Najsilniejsze z nich powstały na Górnym Śląsku, gdzie broniony miał być rejon przemysłowy wokół Katowic.
W drugiej połowie lat 30. podjęto również działania obronne na wschodzie – przeciwko potencjalnej agresji ze strony ZSRR. Powstały wtedy rozproszone, nieciągłe pozycje umocnione. Na Wołyniu i Podolu wznoszono schrony polowe i fortyfikacje ziemne, głównie dla piechoty. Odcinki te były gorzej uzbrojone i słabiej rozwinięte niż umocnienia zachodnie, ale miały zapewnić czas na przegrupowanie sił głównych. Na ich dokończenie zabrakło jednak pieniędzy i czasu.
Zarówno przed wojną, jak i dziś, Polska nie planuje budowy ciągłego "muru", lecz umocnionych punktów oporu i przeszkód terenowych, ukierunkowujących ruch agresora. Istotna jest również rola naturalnych przeszkód – rzek, bagien, lasów, które w latach 30. brano pod uwagę przy planowaniu obrony, podobnie jak dziś. Co może też ucieszyć ekologów.
Ukierunkowanie ruchu
Tarcza Wschód to nie pojedynczy pas zapór, jakie obecnie pojawiają się w komunikatach MON, lecz wielowarstwowy system obrony o charakterze stałym i półstałym, integrujący budowane przeszkody fizyczne z systemami wykrywania i wsparciem dla operacji bojowych oraz naturalnymi przeszkodami terenowymi.
Te ostatnie w obronie wschodniego Polesia Lubelskiego, Kanału Augustowskiego, doliny Biebrzy oraz Warmii i Mazur, ze względu na płaski, podmokły teren, ograniczoną przepustowość sieci komunikacyjnej, gdzie agresor musiałby poruszać się z wykorzystaniem wybranych osi – dróg i przepraw, co czyni go podatnym na działania obronne, zasadzki, minowanie i zmasowany ogień artyleryjski.
Dlatego w najbliższej przyszłości ma być przeprowadzona adaptacja bagien, rzek, gęstych lasów oraz innych przeszkód naturalnych w celu utrudnienia ruchów potencjalnego przeciwnika. Są do doświadczenia z Ukrainy, gdzie wojska inżynieryjne wiele z zadań oddały bobrom, które zalały sporo terenu, pozostawiając jedynie nieliczne drogi położone na groblach.
Dzięki temu potencjalny atakujący jest zmuszony, aby poruszać się konkretnymi drogami, na których są rozmieszczone punkty ogniowe, które mają za zadanie zatrzymanie natarcia przeciwnika.
Głębokie urzutowanie
Tarcza Wschód nie kończy się na przeszkodach liniowych i sensorach. Pełna realizacja projektu przewiduje stworzenie infrastruktury umożliwiającej prowadzenie skutecznej, wielowarstwowej obrony manewrowej. Oznacza to zarówno przygotowanie terenu pod działania wojenne, jak i rozwój zaplecza logistycznego oraz rozbudowę systemu dowodzenia i łączności.
Mają powstać stałe oraz półstałe punkty ogniowe i punkty oporu, z możliwością szybkiej adaptacji do aktualnych warunków taktycznych, w tym schrony typu lekkiego dla piechoty oraz stanowiska ogniowe dla broni przeciwpancernej i wsparcia ogniowego. Zaplanowano przy tym budowę mobilnych składów amunicji i zapasów materiałowych, w tym węzłów zaopatrzenia zabezpieczonych, rozproszonych, trudnych do zlokalizowania przez przeciwnika.
Wzięto pod uwagę także budowę i modernizację wojskowych dróg operacyjnych z uwzględnieniem nośności dla pojazdów gąsienicowych i kołowych, a także przygotowanie alternatywnych tras logistycznych, które nie są zaznaczone w ogólnodostępnych mapach topograficznych.
Projekt przewiduje także ścisłą współpracę z administracją lokalną i cywilną – m.in. plany adaptacji infrastruktury cywilnej na potrzeby wojskowe, przygotowanie wariantowych scenariuszy ewakuacji ludności oraz wyznaczenie terenów przeznaczonych do maskowania sił własnych w czasie "pokoju napiętego" i podwyższonej gotowości.
Ogromne przedsięwzięcie
Jest to potężny projekt, a planowane działania obejmują zabezpieczenie około 700 km granicy, w tym 400 km z Białorusią. Zakończenie przewidziane jest na 2028 rok. Szacowany koszt inwestycji to około 10 miliardów złotych, przy czym środki te mają pochodzić zarówno z budżetu państwa, jak i funduszy Unii Europejskiej. Wiceszef MON, Cezary Tomczyk, podkreślił, że przedstawiona kwota obejmuje jedynie koszty materiałowe.
Poprzez system Tarcza Wschód Polska chce zminimalizować ryzyko niespodziewanego uderzenia i stworzyć warunki do prowadzenia działań opóźniających i kontrataków, wpisując się w doktrynę obronną NATO i przygotowując teatr działań do skutecznej obrony manewrowej.
Pytanie, czy projekt nie utknie w biurokratycznych zawiłościach proceduralnych i wiecznych fazach analityczno-koncepcyjnych, z których słyną polscy oficerowie sztabowi. Czasu na zbudowanie linii umocnień jest bardzo mało.