Zamieszki w Los Angeles. Trump ostrzega resztą kraju

Donald Trump zapowiedział, że jeśli protesty podobne do tych w Los Angeles rozprzestrzenią się na inne części USA, odpowiedź władz będzie równie zdecydowana. Prezydent USA oskarżył "opłacanych buntowników" o wywoływanie zamieszek.

Zamieszki w Los AngelesZamieszki w Los Angeles
Źródło zdjęć: © PAP | ALLISON DINNER
Adam Zygiel
oprac.  Adam Zygiel
81

Co musisz wiedzieć?

  • Donald Trump ostrzegł, że protesty w Los Angeles mogą spotkać się z równie silną reakcją w innych częściach kraju.
  • Władze federalne skierowały do Los Angeles ok. 700 żołnierzy piechoty morskiej oraz postawiły w stan gotowości kolejne 2 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej.
  • Prezydent Meksyku Claudia Sheinbaum zaapelowała do USA o poszanowanie praw imigrantów, co spotkało się z krytyką ze strony amerykańskich władz.

Trump komentował trwające od czterech dni protesty przeciwko deportacji imigrantów w Los Angeles podczas spotkania poświęconego przygotowaniom do pożarów lasów. Choć jeszcze w poniedziałek twierdził, że dzięki wysłaniu wojsk do metropolii sytuacja jest pod kontrolą, we wtorek ocenił, że ostatnia noc była "okropna". Opisywał przy tym widziane w telewizji obrazy uczestników zamieszek rozłupujących krawężniki, by móc rzucać ich kawałkami w policję.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Młodzi Polacy gorzko po wyborach. "To było mniejsze zło", "Mają wyprany mózg"

- Powstrzymaliśmy katastrofę - i wygląda to na zaplanowaną katastrofę (...). Mieli broń, mieli narzędzia. Mieli wszystko, czego potrzebowali. Rzucali zamrożoną wodą w butelkach, w szklanych butelkach, w oficerów i żołnierzy. To jest - nie można użyć słowa powstanie - ale można również użyć słowa, że to są bardzo niebezpieczni ludzie - ciągnął Trump. Dodał, że demonstranci "spotkali się z dużą siłą i się poddali".

- I może tam być ich trochę jeszcze dziś wieczorem, mogą tam być trochę, ale wydaje się, że jest ich coraz mniej, ponieważ idą tam i spotykają się z bardzo dużą siłą - powiedział.

Trump stwierdził, że użyje ustawy Insurrection Act - pozwalającej do wykorzystania wojska w celu aktywnego tłumienia zamieszek - jeśli uzna, że faktycznie w kraju dochodzi do zbrojnego powstania. Twierdził jednocześnie, że w protesty zamieszani są "opłacani buntownicy".

Jeszcze w poniedziałek władze federalne skierowały do Los Angeles ok. 700 żołnierzy piechoty morskiej (marines) oraz postawiły w stan gotowości kolejne 2 tys. żołnierzy kalifornijskiej Gwardii Narodowej. Ich oficjalną rolą jest ochrona agentów służby imigracyjnej ICE oraz budynków federalnych, a nie pacyfikacja rozruchów. Władze Kalifornii złożyły na tę decyzję skargę do sądu, zaś gubernator Gavin Newsom oskarżył Trumpa o wykorzystywanie wojska do rozgrywek politycznych, a także o niezapewnienie dla niego odpowiednich warunków, wskutek czego żołnierze muszą spać pokotem na podłodze budynków federalnych. Według Pentagonu koszt wysłania Gwardii Narodowej to 134 mln dolarów.

Trump ostrzega resztę kraju

We wtorek prezydent wydał też ostrzeżenie dla reszty kraju, że siły federalne zareagują podobnie jak w Los Angeles.

- Gdybyśmy tego nie zaatakowali bardzo mocno, mielibyśmy to (zamieszki) w całym kraju. Ale mogę poinformować resztę kraju, że jeśli to zrobią, spotkają się z równą lub większą siłą niż tutaj - oznajmił.

Ostrzegł też tych, którzy "nienawidzą kraju", i planują protest podczas zaplanowanej na sobotę parady wojskowej w Waszyngtonie. Zapowiedział również, że nie zrezygnuje z dalszych masowych zatrzymań nielegalnych imigrantów i nalotów na zakłady pracy takich jak te, które sprowokowały gwałtowne protesty w Los Angeles.

Jak dotąd protesty przeciwko obławom na imigrantów odbyły się też w innych amerykańskich miastach, m.in. w San Francisco, Dallas, Nowym Jorku i Atlancie.

Występująca obok Trumpa szefowa ministerstwa bezpieczeństwa krajowego (DHS) Kristi Noem potępiła natomiast wypowiedź prezydentki Meksyku Claudii Sheinbaum na temat protestów. Choć Sheinbaum potępiła użycie przemocy "we wszystkich formach", to zwróciła się jednocześnie do USA ze "stanowczym" apelem, by "wszystkie procedury imigracyjne były przeprowadzane z poszanowaniem należytego procesu, w ramach poszanowania godności człowieka i praworządności".

Czytaj więcej:

Wybrane dla Ciebie

To będzie niespokojny pogodowo poniedziałek. Silne burze niemal w całej Polsce
To będzie niespokojny pogodowo poniedziałek. Silne burze niemal w całej Polsce
Sikorski krytykuje postawę Iranu. Mówił też o losie Ukrainy
Sikorski krytykuje postawę Iranu. Mówił też o losie Ukrainy
Rosja uderzyła. "Irańskie drony i północnokoreańskie rakiety"
Rosja uderzyła. "Irańskie drony i północnokoreańskie rakiety"
Zmiany w sanatoriach. Nowe przepisy przyspieszą skierowania
Zmiany w sanatoriach. Nowe przepisy przyspieszą skierowania
Izrael zaatakował sześć lotnisk w Iranie. Zniszczone samoloty i hangary
Izrael zaatakował sześć lotnisk w Iranie. Zniszczone samoloty i hangary
Samochód uderzył w Instytut Lotnictwa. Służby są na miejscu
Samochód uderzył w Instytut Lotnictwa. Służby są na miejscu
Tarnowiec: nie żyje 89-latka, zatrzymano jej 50-letniego syna
Tarnowiec: nie żyje 89-latka, zatrzymano jej 50-letniego syna
Bomby Trumpa na Iran. Czy rozpęta się światowa wojna?
Bomby Trumpa na Iran. Czy rozpęta się światowa wojna?
Sprawy prezydenta elekta. Po zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego niejasności zejdą na dalszy plan
Sprawy prezydenta elekta. Po zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego niejasności zejdą na dalszy plan
Chińskie media o ataku USA na Iran: Groźny precedens
Chińskie media o ataku USA na Iran: Groźny precedens
Tragiczny wypadek w Opolskiem. Nie żyją dwie kobiety. Pięć osób w szpitalu
Tragiczny wypadek w Opolskiem. Nie żyją dwie kobiety. Pięć osób w szpitalu
Siarhiej Cichanouski na wolności. Jedno pytanie doprowadziło go do łez
Siarhiej Cichanouski na wolności. Jedno pytanie doprowadziło go do łez