Zamiast confetti policja rozrzuca granaty. Giertych w liście żartuje z Mariusza Błaszczaka
Roman Giertych postanowił udzielić kilku porad ministrowi Mariuszowi Błaszczakowi. Tłumaczy jak przekuć w sukces aferę z policjantami, którzy lecąc helikopterem zgubili granaty.
Mecenas i były polityk zwrócił się do ministra z propozycją przedstawienia nowej, oficjalnej wersji incydentu z zagubionymi granatami. "Czytaliście [z min. Macierewiczem - przyp. red.] podręczniki sztuki wojennej i tam znaleźliście podpowiedź w zdaniu: w czasie wojny nasycenie broni winno wynosić dziesięć karabinów i sto granatów na kilometr kwadratowy kraju" - tłumaczy w swoim "liście" na Facebooku. Prawnik po raz kolejny zwraca się w ten sposób do przedstawicieli rządu.
"A jakby te helikoptery chwilowo przesunąć ze zbożnej (i niesłusznie krytykowanej) akcji rozrzucania confetti nad głowami ministrów, na odcinek rozprowadzenia tych granatów i strzelb po kraju?" - kontynuuje Giertych. Były minister edukacji sugeruje także, żeby akcję powtarzać do skutku. Prawnik ma także sugestie dotyczące radzenia sobie z opozycją i obywatelami. Działania tej pierwszej należy uznać za "akt zdrady narodowej", który osłabia obronność kraju. Polaków z kolei należy pouczyć o zachowaniu szczególnej ostrożności i konieczności zaniechania bezsensownego "łażenia po lesie".
Giertych odniósł się także do decyzji zastępcy Prokuratora Generalnego Bogdana Święczkowskiego, który postanowił ścigać prawnika za jego "listy" do władzy. "Chciałem [Święczkowskiemu - przyp. red.] podpowiedzieć, że w dzisiejszym liście może znaleźć elementy ujawnienia tajemnicy wojskowej" - puentuje były lider Ligi Polskich Rodzin.