Wychodzi na jaw, co zrobili w Gazie. "Wszystko było owiane tajemnicą"
Skomplikowany system tuneli, a w nich centrum zarządzania Hamasu i miejsce przetrzymywania zakładników. W takich warunkach, jak mówi WP płk Andrzej Kruczyński, uwolnienie więzionych staje się "misją samobójczą". - Nikt nie wyśle kontrterrorystów na pewną śmierć, bo czekałyby na nich pułapki - mówi.
Na terenie Strefy Gazy istnieje podziemna sieć, którą Izraelskie Siły Obronne (IDF) potocznie nazywają "metrem w Gazie". Rozległy labirynt tuneli służy do transportu ludzi, towarów, ale także do przechowywania rakiet i magazynów amunicji. Wszystko z dala od "oczu" samolotów IDF czy dronów obserwacyjnych.
Hamas w 2021 roku przekazał, że zbudował tunele, które mają mieć nawet 500 kilometrów długości. Dla porównania, w Warszawie długość sieci metra wynosi 28,2 km.
Tym, co odróżnia tunele Hamasu od tuneli Al-Kaidy w górach Afganistanu czy Viet Congu w dżungli Azji Południowo-Wschodniej, jest to, że podziemna sieć znajduje się pod jednym z najgęściej zaludnionych obszarów na planecie. Przypomnijmy, prawie 2 miliony ludzi mieszka na obszarze 88 mil kwadratowych (227,92 km kwadratowych).
W tunelach pod Strefą Gazy przetrzymywani są zakładnicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według najnowszych informacji izraelskiej armii Hamas przetrzymuje od 7 października w Strefie Gazy co najmniej 222 zakładników. Wśród nich znajduje się 30 dzieci - poinformował prezydent Izraela Icchak Herzog podczas spotkania z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem.
Jochewed Lifshitz, uwolniona zakładniczka Hamasu, powiedziała w rozmowie z "Jerusalem Post", że prowadzono ją siecią podziemnych tuneli, która "przypominała pajęczynę". Szlak miał ciągnąć się kilometrami, a pokonanie całej trasy zajęło około 3 godzin.
"Tu musi być twarda, brutalna kalkulacja"
Płk Andrzej Kruczyński - weteran GROM, uczestnik misji w Bośni, Kosowie oraz Iraku - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską, że misja odbicia zakładników, którzy są ukrywani w tunelach pod Strefą Gazy, byłaby obarczona bardzo dużym ryzykiem.
- Wszyscy kalkulują. Bezpieczeństwo ratowników, w tym przypadku kontrterrorystów, jest ważne. Nikt ich nie wyśle na pewną śmierć, bo czekałyby na nich pułapki, zasadzki, tysiące nieszczęść - wylicza ekspert.
Jak dodaje, tunele są bardzo dobrze zabezpieczone i "tylko czekają" na zjawienie się superkomandosów. - Ale to byłaby misja samobójcza, nikt się raczej na to nie zdecyduje. Nawet mimo presji rodzin zakładników. Tu musi być twarda, brutalna kalkulacja - podkreśla.
"Wszystko było owiane tajemnicą"
Jak zaznacza, strona palestyńska przygotowywała się długie miesiące, a nawet kilka lat i tunele wydrążone są nawet na głębokość kilkudziesięciu metrów. - Kiedy były one budowane, wszystko było owiane tajemnicą. To nie jest jeden ciąg podziemnych korytarzy, ale są one na pewno ze sobą powiązane - mówi.
Przywołuje przy tym Powstanie Warszawskie, w którym powstańcy przemieszczali się siecią kanałów pod okupowaną Warszawą, a druga strona robiła wszystko, by stworzyć im jak najwięcej problemów.
- Bombardowania w niczym nie pomogą, a zapuszczenie się w tunele jest obarczone ogromnym ryzykiem. Są jednostki, które w takich działaniach się specjalizują, ale to wszystko nie jest oczywiste. Długo będziemy jeszcze obserwować wydarzenia w tamtych rejonach świata - ocenia.
Jak podkreśla pułkownik, pod ziemią na terenie Strefy Gazy stworzono coś w rodzaju podziemnego miasteczka, w którym są zorganizowane szpitale, centra logistyczne i gdzie zebrano sprzęt.
- Jeśli przeciwnik stawia na szali nawet swoje życie, które jest w stanie poświęcić, jest to najgorszy przeciwnik, jaki może być - zaznacza ekspert, opisując działania Hamasu.
Płk Kruczyński dodaje, że Irak pokazał, iż w realnych współczesnych konfliktach, jeśli jest taka możliwość, schodzi się pod ziemię. - Zwłaszcza w terenie zurbanizowanym, kiedy nie ma się gdzie schować, bo wiemy, co się dzieje w powietrzu - wyjaśnia.
Izrael gotowy na ofensywę
Wkrótce ma się rozpocząć izraelska ofensywa na Strefę Gazy. Według "The Times of Israel" dowództwo IDF twierdzi, że celem wojny z Hamasem jest zniszczenie jej infrastruktury. Ostatecznym celem jest zaś "eliminacja grupy".
"Siły Obronne Izraela ogłosiły, że są w pełni przygotowane do ofensywy lądowej w Strefie Gazy i wierzą, że będą w stanie osiągnąć swoje cele, nawet ryzykując ciężkimi stratami na tle powtarzających się ataków Hezbollahu z północy" - pisze gazeta.
Konflikt na Bliskim Wschodzie
Obecny konflikt izraelsko-palestyński rozpoczął się na taką skalę od ataku Hamasu, który 7 października wdarł się na terytorium Izraela, mordując mieszkańców przygranicznych miasteczek i porywając ich do Strefy Gazy. Zginęło wówczas około 1,4 tys. osób, a uprowadzono nie mniej niż 222, w tym dzieci, kobiety i seniorów.
Akcja odwetowa Izraela ogranicza się do tej pory zasadniczo do bombardowań Strefy Gazy. Według mediów dzieje się tak na prośbę władz USA z kilku powodów. Poza kwestiami humanitarnymi i amerykańskimi przygotowaniami na wypadek rozszerzenia i zaostrzenia konfliktu na Bliskim Wschodzie, chodzi również o umożliwienie opuszczenia Strefy Gazy przez obywateli USA.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski