Wybory parlamentarne 2019. "Nie mam zdania" - politycy lubią taką odpowiedź
Wybory parlamentarne 2019. Zanim Polacy oddadzą głos, mogą sprawdzić, do jakiego ugrupowania im najbliżej. Umożliwia to Latarnik Wyborczy, któremu na pytania najpierw odpowiadają komitety wyborcze. Test rozwiązało już ponad 1,8 mln internautów. Jeśli nadal nie wiesz, na kogo zagłosować w wyborach, nadeszła twoja kolej na ten krótki test.
07.10.2019 | aktual.: 11.10.2019 08:00
Wirtualna Polska: Jak pan ocenia trwającą kampanię?
Jędrzej Witkowski, prezes zarządu Fundacji Centrum Edukacji Obywatelskiej, która stworzyła Latarnika wyborczego: Trwająca kampania jest trochę bardziej merytoryczna niż ta przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Wtedy mieliśmy jasność, że dotyczy ona głównie kwestii wewnętrznych, a nie o nich będzie dyskutował PE.
Nie mamy złudzeń, że kampania będzie dotyczyła tylko kwestii merytorycznych i programowych. Ludzie nie tylko na nie zwracają uwagę. Z naszej perspektywy świadome głosowanie to głosowanie na polityka, któremu po pierwsze ufamy, po drugie – co do którego jesteśmy przekonani, że jest dobrze przygotowany do sprawowania swojej funkcji, a po trzecie – który jest nam bliski, jeśli chodzi o poglądy. Latarnik pozwala zweryfikować ten trzeci obszar.
Pozostałe dwa to domena kampanii wyborczej. Politycy rywalizują o nasze zaufanie, pokazują siebie jako osoby przygotowane do swojej funkcji. Prawdziwa dobra kampania powinna się w tych trzech domenach poruszać.
Pewnie jest dużo do zrobienia. Pewnie kampania mogłaby być mniej emocjonalna, znacznie bardziej racjonalna i oparta o programy. Ale nie ma co się obrażać na rzeczywistość. Staramy się ją trochę poprawiać i nakierowywać kampanię na tory, które czynią z niej dyskusję bardziej racjonalną.
We wtorek odbyła się debata kandydatów w wyborach do parlamentu. Czy zdarza się, że odpowiedzi, które przekazują wam komitety, nie pokrywają się z tym, co mówią politycy?
Na pewno zdarza się, że oficjalne stanowisko wyrażone przez komitet wyborczy odbiega od tego, co w konkretnych sytuacjach mówią poszczególni kandydaci. Bywa też tak, że politycy wprost w naszym narzędziu deklarują jedno, a w programach czy w innej, oficjalnej narracji – zależnie od tego, czego ich zdaniem oczekują od nich wyborcy – mówią drugie. W takich przypadkach staramy się te rzeczy prostować. Prosimy komitety o doprecyzowanie, zwracając im uwagę na rozbieżności.
Zależy nam na tym, by narzędzie było jak najbardziej rzetelne w przedstawianiu poglądów i stanowisk partii politycznych. Często wspierają nas w tym sami wyborcy. W maju mieliśmy sporo takich sytuacji, kiedy użytkownicy Latarnika zwracali nam uwagę na to, że deklaracja jakiejś partii rozmija się z tym, co zapisała w swoim programie wyborczym. I partie pod presją swoich wyborców te stanowiska korygowały. To było szczególnie istotne w przypadku koalicji. W wielu obszarach, o które pytaliśmy, nie miały one wspólnych stanowisk. Latarnik w jakimś sensie ułatwiał im ustalenie swoich poglądów czy zmuszał je do tego.
A w drugą stronę? Czy politycy zwracali wam uwagę, że coś im się nie podoba? Próbowali wymusić jakieś zmiany?
Prób wpływania na kwestionariusze nie było. Wszystkie komitety otrzymują od nas stwierdzenia w jednym momencie. Bardzo często zdarza się jednak, że w rozmowach, które toczymy z komitetami, namawiając je do udziału w latarniku, słyszymy krytykę stwierdzeń. Zwykle zarzucają nam zbyt mocne upraszczanie stwierdzeń. One zmuszają do konkretnych deklaracji, konkretnych stwierdzeń, a politykom często – szczególnie jeśli walczą o elektorat centrowy – jest to nie na rękę.
Na te zarzuty odpowiadamy, mówiąc, że polityka jest skomplikowana, a wielu wyborców się nią nie interesuje i potrzebuje pewnego uproszczenia. W oczywisty sposób latarnik nie ma ambicji, żeby zastąpić analizę programów politycznych pasjonatom. To narzędzie dla wyborcy średnio zainteresowanego, takiego, który w ogóle wątpi w to, czy jego udział w wyborach ma sens, czy jest w stanie połapać się we wszystkich programach partii.
Zobacz także
Z kim się państwo komunikują? Czy odzywają się politycy najwyżsi rangą?
Im później jesteśmy w procesie, w oczywisty sposób, z coraz istotniejszymi osobami się komunikujemy. W poprzednich edycjach mieliśmy poważny problem, bo spora część odpowiedzi przychodziła z opóźnieniem, po deadlinie, który wyznaczyliśmy. Były przypadki, że otrzymywaliśmy odpowiedzi na kilkanaście czy kilka godzin przed uruchomieniem narzędzia. W takich przypadkach staramy się docierać do polityków jak najwyższego szczebla.
Wiemy też, że często, z uwagi na skalę działania Latarnika, odpowiedzi, przed przesłaniem do nas, są akceptowane przez szefów sztabów. Nawet jeśli się z nami nie komunikują, to nasze stwierdzenia lądują na ich biurkach.
Który komitet dał się wam we znaki, a który jest najmniej problemowy?
Przy tych wyborach wszystko poszło bardzo gładko, bardzo szybko otrzymaliśmy odpowiedzi. W oczywisty sposób najbardziej bolesny był dla nas casus Koalicji Europejskiej, która przy poprzednich wyborach w ogóle nie odpowiedziała na nasze pytania. To był pierwszy Latarnik, w którym główna partia opozycyjna nie wzięła udziału. Jako przyczynę podała zbytnie uproszczenia, których w Latarniku dokonaliśmy. Broniliśmy się przed tym zarzutem, ale nie udało nam się przekonać Koalicji.
W 2010 roku sztaby Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego, walcząc o elektorat centrowy, przesłały nam komentarze do stwierdzeń, ale żaden nie udzielił odpowiedzi na żadne z pytań. To w oczywisty sposób uniemożliwiło funkcjonowanie narzędzia – dwóch głównych kandydatów nie poddało się weryfikacji.
Zobacz też: Wybory parlamentarne 2019. Niemiecki tygodnik: "PiS jest skuteczną maszyną wygrywającą wybory"
Podkreślacie, że wyróżniacie się tym, że opieracie się na odpowiedziach komitetów, a nie na analizie programów. Dlaczego to jest lepsze?
Bardzo często komitety nie o wszystkim piszą jasno w swoim programie. Zadajemy pytania, bo gdybyśmy analizowali programy wyborcze wokół 20 stwierdzeń, na wiele z nich nie znaleźlibyśmy odpowiedzi. Programy są dość często zbyt ogólne i nie obejmują kwestii kontrowersyjnych. W pewnym sensie Latarnik ułatwia dialog pomiędzy wyborcą a politykiem, dialog, który jest esencją demokracji.
"Zgadzam się", "nie zgadzam", "nie mam zdania" – takie są odpowiedzi do wyboru. Jak komitet może nie mieć zdania?
Może. Czasem wynika to z niechęci do jasnego zdeklarowania się w jakichś kwestiach. Widzimy, że jeśli partie rywalizują o wyborcę centrowego, to wybierają odpowiedź "nie mam zdania". To jest bezpieczniejsze.
Przed wyborami prezydenckimi częściej kandydaci pozwalają sobie na to, żeby nie mieć zdania. W przypadku wyborów parlamentarnych, szczególnie w sytuacji polaryzacji sceny politycznej, w jakiej funkcjonujemy teraz, tych odpowiedzi jest relatywnie mniej, ale one ciągle się pojawiają. Na przykład w tym roku Konfederacja wybrała "nie mam zdania" przy pytaniu o podwyższenie wieku emerytalnego.
Żeby trochę zniechęcić komitety od uciekania od odpowiedzi – tak traktujemy wybór "nie mam zdania" - wprowadziliśmy od kilku edycji algorytm, polegający na tym, że jak ktoś wybiera "nie mam zdania", otrzymuje mniej punktów, nawet przy zgodności odpowiedzi. Algorytm obniża wynik partii, które częściej wybierają tę odpowiedź.
Odpowiedzi użytkowników Latarnika to dane dotyczące preferencji wyborczych Polaków. Czy kiedykolwiek jakaś partia próbowała je od was pozyskać?
Nie ma takiej możliwości, ponieważ te dane nie są zapisywane. Nam zależało na zastosowaniu takiego technologicznego rozwiązania, które pokazuje użytkownikowi wynik, ale nie przechowuje jego danych. Żyjemy w świecie, w którym dane są zbierane nagminnie i nie chcemy się do tego przykładać.
Czy otrzymujecie informację zwrotną od użytkowników, że są zaskoczeni wynikami?
Ludzie dzielą się swoimi wynikami w sieci, w mediach społecznościowych. Znacznie częściej piszą, że potwierdziła się intuicja ich własnej oceny tego, jak blisko im jest do poszczególnych partii. Są też osoby, które są tymi wynikami zaskoczone.
Częściej przy wyborach europejskich jest zaskoczenie. Ich specyfiką jest to, że pytamy tylko o kwestie dotyczące Parlamentu Europejskiego, a kampania dotyczy tematów zgoła innych. To oczywiste, że jak intuicyjnie oceniamy swoją bliskość do partii, to nie bierzemy pod uwagę tylko kwestii europejskich. Przy wyborach parlamentarnych zaskoczeń jest znacznie mniej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl