Wrócą kontrole na granicy z Niemcami? "Wyraźny sygnał polityczny"
Po raz kolejny wraca temat niemieckich kontroli na granicach z Polską. - Pojawia się pytanie, czy to nie sygnał odnośnie wątpliwości, co do skuteczności naszego aparatu granicznego i policyjnego - mówi w rozmowie z WP dr Michał Piekarski, specjalista od bezpieczeństwa narodowego.
Nancy Faeser, niemiecka minister spraw wewnętrznych przyznała, że jest otwarta na możliwość czasowego wprowadzenia kontroli na granicach z Polską i Czechami. - Moim zdaniem jest to szansa na bardziej zdecydowaną walkę z przestępczością, jaką jest przemyt ludzi - powiedziała.
I podkreśliła: - Znacznie zwiększyliśmy już obecność policji federalnej na granicy z Polską i z Czechami. Natomiast w trakcie wcześniejszej debaty w Bundestagu Faeser przyznała, że "w celu zwalczania przemytników, właściwym może być wprowadzenie krótkoterminowych, stacjonarnych kontroli granicznych". - To absolutnie właściwe - dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Piekło wojny od środka. Krwawe walki pod Bachmutem
"Takie rzeczy się zdarzają"
Dr Michał Piekarski, specjalista od bezpieczeństwa narodowego z Uniwersytetu Wrocławskiego w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że ta decyzja nie jest równoznaczna z tym, że to koniec zasad, jakie znamy z Unii Europejskiej i strefy Schengen przy przekraczaniu granicy.
- Dosyć często jest tak, że państwa członkowskie, zgodnie z porozumieniami, przywracają kontrole graniczne. Myśmy robili to kilkukrotnie, np. podczas pandemii COVID-19, czy ze względu na zagrożenie możliwości przyjazdu osób, które mogłyby dokonywać przestępstw. Nie jest to więc nic nadzwyczajnego, takie rzeczy się zdarzają - ocenia specjalista.
I podaje przykład duńskiej policji, która regularnie prowadzi kontrole na granicy z Niemcami. - Pasażerowie nocnych pociągów są uprzedzani, że takie kontrole mogą następować na granicy - dodaje.
"Wyraźny sygnał polityczny"
Podkreśla jednak, że to, co dzieje się w kontekście Niemiec, to wyraźny sygnał polityczny. - Kryzysy migracyjne cały czas trwają. Mamy kryzys na naszej wschodniej granicy, kryzys idący od południa. Mówi się choćby o szlaku przez Bałkany, co - w mojej ocenie - jest populistyczną zagrywką, bo takie szlaki nie powstały wczoraj. Trasy, którymi ludzie migrują do Europy są mniej więcej stałe - wyjaśnia dr Piekarski.
Sygnał polityczny z Niemiec jest - w ocenie rozmówcy Wirtualnej Polski - skierowany przede wszystkim do własnej opinii publicznej.
"Wątpliwości, co do skuteczności naszego aparatu granicznego"
I podkreśla: - W tym momencie, kiedy pojawia się informacja, że chcemy przywrócić w Unii Europejskiej kontrole graniczne, że zwiększamy patrole nieumundurowane, czyli wracamy do tego, co znamy sprzed 30 lat, pojawia się pytanie, czy to nie sygnał odnośnie do wątpliwości, co do skuteczności naszego aparatu granicznego i policyjnego.
- Wiemy, że te osoby, które migrują przez Polskę czy inne kraje Europy Środkowej, migrują do państw zamożniejszych, które są państwami docelowymi. W związku z tym pojawia się pytanie, czy przypadkiem nie spada ocena skuteczności naszych służb - zwraca uwagę rozmówca Wirtualnej Polski.
Polska wybrała "rozwiązanie jednostronne"
Ekspert zwraca uwagę na jedną istotną rzecz w kontekście tego, co dzieje się na wschodniej granicy Polski. - Wybraliśmy rozwiązanie jednostronne, gdzie rzucamy na granicę wzmocnione siły Straży Granicznej, policji, wojska. Mieliśmy najpierw stan wyjątkowy, potem nowelizowaliśmy przepisy ustaw zwykłych. Ale nie sięgnęliśmy po narzędzie współpracy międzynarodowej - mówi ekspert.
- Nie poprosiliśmy o to, by na naszą granicę skierowano sprzęt czy ludzi z innych państw w ramach Frontexu (Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej - red). Mimo że sami, wielokrotnie, takiej pomocy udzielaliśmy. Mieliśmy i cały czas mamy naszą Straż Graniczną w innych państwach członkowskich - dodaje.
Jak podkreśla, znów pojawia się pytanie o to, "na ile skuteczne są te środki, które są stosowane". - Mamy ludzi, którym udaje się przejść mimo zapory i rzuconych na granicę sił - zwraca uwagę.
I dodaje, że można zastanawiać się, czy te osoby, które zdołały się dostać do Polski, forsując bariery, a które potem podróżują do innych krajów, będą mogły być wyłapane przez nasze kontrole na terytorium Polski.
"Nie poradziliśmy sobie z wyzwaniem"
Prof. Maciej Duszczyk, ekspert od migracji, na swoim profilu na portalu X (dawniej Twitter) odniósł się do informacji o planowanym powrocie do kontroli granicznej w Niemczech.
"Tak kończy się kompletna amatorka w prowadzeniu polityki migracyjnej, do tego niekonsekwentnej i rozproszonej, a więc niespójnej. Do chaosów (...) dojdzie też ten na granicy z Niemcami" - ocenił.
I dalej: "Można było szlak przez Polskę wcześniej zablokować". "Lub chociaż ograniczyć. Współpracujemy z Niemcami, nawet było spotkanie Bartosza Grodeckiego z Faeser jakiś czas temu, ale widać nie poradziliśmy sobie z wyzwaniem" - napisał.
Niemieckie media szeroko komentują zapowiedź
Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" opublikował e-mail od posła do Bundestagu Alexandra Throma (CDU), który stwierdził, że "wreszcie - choć o wiele miesięcy za późno - opozycja wprowadza skuteczne działania".
O migracji pisze także portal głównego wydania wiadomości "Tagesschau" niemieckiej telewizji publicznej ARD. Zdaniem redakcji, Polska stała się nowym centrum przerzutu nielegalnych imigrantów do Niemiec. "Nowa trasa przerzutu imigrantów z Bałkanów prowadzi przez Polskę" - pisze Manuel Bewarder.
Polska stała się "ośrodkiem przerzutowym" migrantów występujących o azyl w Niemczech. Bewarder z "Tagesschau" zastrzega, że nie wiadomo, jaki wpływ na wzrost liczby nielegalnych imigrantów ma afera wizowa w Polsce.
Jeden z najgorszych kryzysów migracyjnych od lat
W piątek Unia (CDU/CSU) przedstawiła w Bundestagu swoje propozycje dotyczące ograniczenia nielegalnej migracji. Według chadeków stałe kontrole graniczne powinny zostać wprowadzone na granicach z Polską, Czechami i Szwajcarią - na wzór rozwiązania, które funkcjonuje od kilku lat na granicy z Austrią.
Jak podkreślono we wniosku Unii, Niemcy i Europa są pogrążone są w jednym z najgorszych kryzysów migracyjnych od lat. Wnioskodawcy podkreślili, że w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy tego roku do Niemiec przybyło ponad 200 tys. osób, ubiegających się o azyl. "To skala wielkości dwóch dużych miast, osoby te muszą zostać przyjęte, objęte opieką i zintegrowane przez państwa i gminy" – stwierdzili.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski