WP: Kontrola w Ministerstwie Sportu. Prześwietlą Łukasza Mejzę. Posłowie: "Prokuratura nie działa"
Posłowie opozycji wchodzą z kontrolą do Ministerstwa Sportu i Turystyki - dowiaduje się WP. Chcą prześwietlić wszelkie dokumenty dotyczące Łukasza Mejzy. Politycy domagają się ujawnienia od urzędników resortu, czym tak naprawdę zajmuje się wiceminister. Wszystko to pokłosie publikacji Wirtualnej Polski na temat biznesów medycznych polityka rządu PiS. Prokuratura nie podjęła jeszcze działań w tej sprawie.
- Złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury w Zielonej Górze. Kolejne - do prokuratury w Warszawie. Zawiadomienia dotyczą zarówno działalności Mejzy dotyczącej nieuznawanych terapii medycznych dla nieuleczalnie chorych dzieci w celach zarobkowych, a także podejrzeń o fałszowanie podpisów poparcia pod jednym z komitetów wyborczych - mówi Wirtualnej Polsce poseł Lewicy Maciej Kopiec, który zainterweniował po publikacjach naszych dziennikarzy w tej sprawie.
Jak dowiaduje się WP, mimo złożenia trzech zawiadomień do dwóch prokuratur, żadnego śledztwa nie wszczęto. Prokuratura na ten temat milczy. Opozycja podejrzewa, że brak działań śledczych wynika z aktualnych potrzeb politycznych obozu władzy. - To jedynie nasze przypuszczenia - podkreślają posłowie.
Dlatego też parlamentarzyści opozycji postanowili pójść dalej - i przeprowadzić kontrolę poselską w gmachu Ministerstwa Sportu i Turystyki. - Otrzymaliśmy zapewnienie, że wszelkie dokumenty zostaną nam udostępnione. Prześwietlimy rządową aktywność wiceministra sportu - mówi nam Maciej Kopiec. Kontrola - jak słyszymy - ma odbyć się w środę 8 grudnia.
Wstrząsające relacje rodzin
Dla Mejzy to szansa na utrzymanie stołka: premier Morawiecki zasugerował, że jeśli prokuratura nie postawi zarzutów, to skompromitowany wiceminister z rządu nie odejdzie. Tyle że nie ruch śledczych w tej sprawie jest kluczowy, ale wstrząsające relacje rodzin, które wprost mówiły nam o próbach wykorzystania ich dramatu w celach zarobkowych przez Łukasza Mejzę i jego współpracowników.
Posłowie Lewicy Maciej Kopiec i Anita Kucharska-Dziedzic uważają, że wiceminister sportu Łukasz Mejza mógł dopuścić się popełnienia lub usiłowania popełnienia przestępstwa z artykułu 286 ust. 1 Kodeksu postępowania karnego, czyli "osiągnięcia korzyści majątkowej poprzez doprowadzenie inną osobę do niekorzystnego rozporządzenie własnym lub cudzym mieniem". Za przestępstwo to grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Wirtualna Polska jako pierwsza szczegółowo opisywała biznesy Łukasza Mejzy. Ujawniliśmy między innymi, że wiceminister i poseł republikanów - koalicjanta PiS - miał firmę, która oferowała bardzo kosztowne leczenie raka, Alzheimera, Parkinsona i innych najcięższych chorób, w tym też tych nieuleczalnych.
W ramach spółki Vinci NeoClinic polityk rządu PiS chciał zarabiać na wyjazdach Polaków na eksperymentalną terapię za granicę. Rodzice chorych dzieci opowiadali nam wstrząsające historie o tym, jak Mejza i jego młodzi współpracownicy próbowali wykorzystać ich tragiczną sytuację do celów zarobkowych. Terapie oferowane przez obecnego wiceministra zostały uznane za nieskuteczne lub szkodliwe; Mejza w konsekwencji interes zwinął, a rodzice nieuleczalnie chorych dzieci czuli się oszukani.
W WP opisywaliśmy też inne biznesowe próby Łukasza Mejzy. W trakcie pierwszej fali epidemii polityk chciał sprzedawać maseczki ochronne. Okazało się, że produkty bez medycznych atestów oferował firmom i samorządom.
Obowiązki Mejzy? Ministerstwo milczy
Po tym, jak Mejza wszedł do "dużej" polityki i trafił wiosną 2021 roku do Sejmu, zbliżył się do PiS. Kilka tygodni temu został wiceministrem sportu. Nikt jednak nie wie, czym dokładnie zajmuje się w resorcie kontrowersyjny polityk. Pytaliśmy o to Ministerstwo Sportu i Turystyki, ale nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.
Swoje działania podejmują także posłowie. Ale i oni odbijają się od ściany. Pytania ws. kompetencji i obowiązków Mejzy wysłali do MSiT m.in. politycy Lewicy - Agnieszka Dziemianowicz-Bąk oraz posłowie Maciej Kopiec i Anita Kucharska-Dziedzic.
- Nie otrzymaliśmy żadnych informacji na ten temat, nikt nie wie, czym Mejza zajmuje się w ministerstwie, jakie ma obowiązki, co robi - mówią nam wymienieni posłowie.
Jak pisaliśmy niedawno w WP, pracownicy resortu nawet w prywatnych rozmowach muszą tłumaczyć się za kontrowersyjnego wiceministra. - Wszyscy wiedzą, jak wielki jest to problem wizerunkowy - usłyszeliśmy.
Mejza ma dziś stać w cieniu. Ciąży na nim nieformalny zakaz reprezentowania rządu na oficjalnych, publicznych spotkaniach firmowanych przez resort sportu i turystyki.
Inne podejrzenia wobec Mejzy
W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się także, że samorząd województwa lubuskiego podejrzewa, iż obecny wiceminister sportu Łukasz Mejza organizował fikcyjne szkolenia za publiczne pieniądze. Zainkasował za nie blisko milion złotych. Media informowały, że nie wiadomo, czy wszystkie finansowane z publicznych pieniędzy szkolenia rzeczywiście się odbyły. Według ustaleń Onetu na liście szkolonych są przedsiębiorcy powiązani z Mejzą. Śledczy badają, czy Mejza - jak pisali dziennikarze - dogadał się ze znajomymi, żeby potwierdzili mu szkolenia, których nie odbyli.
Onet napisał również, że spółka Vinci Sport, której - według oficjalnych danych - współwłaścicielem jest Łukasz Mejza, zaledwie trzy tygodnie po jej rejestracji chciała uzyskać unijne dofinansowanie. W tym samym czasie identyczny wniosek złożyła Vinci Sp. z o.o. należąca m.in. do sejmowego asystenta wiceministra sportu i żony wspólnika polityka. Inna firma Mejzy, Future Wolves, na unijnych dotacjach zarobiła ponad milion złotych.