Wielka powódź w Niemczech i Belgii. Trwa walka ze skutkami nawałnic
Państwa zachodniej Europy, w tym m.in. Niemcy i Belgia, a także Francja, Holandia i Luksemburg, od kilkudziesięciu godzin zmagają się ze skutkami silnych nawałnic. Kilkadziesiąt tysięcy domów nadal pozostaje bez prądu. Setki osób są ranne lub uznane za zaginione.
Niemieckie władze walczą ze skutkami powodzi. Po ulewnych deszczach najbardziej dotknięte pozostają Nadrenia Północna-Westfalia oraz Nadrenia-Palatynat. Liczba ofiar śmiertelnych w tym kraju wzrosła do 106 osób. W samym powiecie Ahrweiler pod Bonn co najmniej 362 mieszkańców zostało rannych.
Powódź w Niemczech. Trwa usuwanie skutków
W całym kraju setki osób uznaje się za zaginione. Jak szacują niemieccy naukowcy, podczas burz spadło nawet 48 litrów wody na jeden metr kwadratowy. W krytycznym momencie ok. 150 tys. gospodarstw mogło być bez prądu.
Do walki ze skutkami powodzi zaangażowano Bundeswehrę. Niemiecki resort obrony ogłosił w piątek przed południem wojskowy alarm kryzysowy. - Instancje decyzyjne zostały przesunięte. (...) Dowódca jednostki znajdującej się na miejscu może teraz zdecydować, czy czołg do usuwania skutków katastrofy, czy ciężarówka wojskowa, czy generator prądu zostaną wykorzystane, jeśli będą dostępne - tłumaczył rzecznik ministerstwa.
Głos publicznie zabrała kanclerz Niemiec Angela Merkel, która przybywa z wizytą w Waszyngtonie. - Pomoc zostanie udzielona wszędzie tam, gdzie tylko będzie to możliwe - zapewniła niemiecka polityk. - To przerażające dni dla ludzi, którzy są na zalanych terenach. Moje myśli są z nimi. Wierzę, że siły naszego państwa zrobią wszystko, aby uratować życie, zapobiegać niebezpieczeństwom i łagodzić kryzys - dodała.
Powódź w Belgii. Rząd ogłasza żałobę narodową
Ze skutkami nawałnic zmaga się też rząd w Brukseli. - W wielu miejscach sytuacja jest w dalszym ciągu skrajnie krytyczna. Czekamy na ostateczny bilans, lecz możliwe, że są to najbardziej katastrofalne powodzie, jakie nawiedziły nasz kraj - przekazał Alexander De Croo, premier Belgii.
- Ludzie uciekali na dach i tam próbowali spędzić noc, nawet służby nie były w stanie do nich dotrzeć. To jest największa powódź, jaka dotknęła Belgię w ostatnich latach - relacjonował w rozmowie z WP Kamil Arszagi vel Harszagi z fundacji "Sztab Pomocy Belgia".
W piątkowy poranek zdecydowano o ewakuacji polskiej szkoły w Comblain-la-Tour pod Liege. Do akcji zaangażowano wojsko ze specjalistycznym sprzętem. Ponad 60 dzieci zostało przetransportowanych do biura Stałego Przedstawicielstwa RP przy Unii Europejskiej w Brukseli.
Według przedstawionych danych przez belgijski resort spraw wewnętrznych 20 osób poniosło śmierć, a 20 kolejnych uważa się cały czas za zaginione.
Szef belgijskiego rządu ogłosił 20 lipca dniem żałoby narodowej. - Musimy okazać solidarność, bliskość i jedność - podkreślał polityk.
Skutki powodzi we Francji i Holandii. Ewakuacja szpitala
Ulewne deszcze i lokalne podtopienia dały o sobie znać także we Francji, Holandii i Luksemburgu.
Niderlandzcy żołnierze interweniowali m.in. przy naprawie wału powodziowego na południu kraju. Wskutek jego przerwania konieczna była ewakuacja pacjentów szpitala w Venlo.
Służby zarządziły także ewakuację kilku miejscowości wzdłuż rzeki Moza w Limburgii. Jak podaje holenderski "De Telegraaf", działaniami objęto ponad 7 tys. gospodarstw domowych.