Wiec poparcia Rosji na Krymie. Wyznawca Putina o wojnie: jest jeszcze wiele do zrobienia
Prorosyjska demonstracja na zaanektowanym Krymie. Proputinowcy zebrali się w czwartek (7 kwietnia) w Sewastopolu, by zamanifestować swoje poparcie dla inwazji Rosji w Ukrainie. Skandaliczny wiec został zorganizowany przez obecne władze Krymu w miejscu symbolicznym dla Ukraińców, które zostało zaanektowane w 2014 roku. Organizatorzy twierdzą, że w demonstracji poparcia dla działań Putina wzięło udział co najmniej 2 tys. osób. Uczestnicy wymachiwali rosyjskimi flagami i trzymali transparenty. Na jednym z nich widniał napis "Siła tkwi w prawdzie. Jeśli człowiek czuje, że ma rację, jest niezwyciężony". Z kolei wśród okrzyków często słychać było hasła "Donbas, Krym, Rosja". Natalia Chebanova, mieszkanka Krymu, przyznała agencji informacyjnej Associated Press, że Rosja ma jeszcze "wiele do zrobienia" w kwestii wojny. Kobieta stwierdziła również, że istnieje "historyczna sprawiedliwość i prawda", która, jej zdaniem, "zawsze należała do Rosjan i trzeba ją teraz przywrócić". Głosów poparcia dla rosyjskiej agresji było tu wiele. Nikt z uczestników nie używał określenia "wojna". - W 100 proc. popieramy specjalną operację wojskową ogłoszoną przez naszego prezydenta. Zawsze byliśmy i pozostaniemy Rosjanami. Będziemy robić to, co naród rosyjski zaplanował na przyszłość, zarówno gospodarczo, jak i poprzez specjalne operacje wojskowe – podkreślił Aleksander Letycki, mieszkaniec Krymu. Podobne proputinowskie demonstracje, głośno krytykowane przez społeczność międzynarodową, odbyły się do tej pory m.in. w Serbii i w Niemczech.