Wichury w Polsce. Dziesiątki tysięcy ludzi bez prądu
Silny wiatr daje się we znaki Polakom. W niedzielę na skutek wichur Państwowa Straż Pożarna musiała interweniować blisko półtora tysiąca razy. Najwięcej w województwach mazowieckim i małopolskim.
W sobotę silny wiatr dotknął przede wszystkim południe Polski. Ostrzeżenie wydane przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej dotyczyło województw: dolnośląskiego, opolskiego, śląskiego, małopolskiego i podkarpackiego. W niektórych miejscach wiatr osiągał nawet 90 km/h.
Ekstremalnie niebezpiecznie zrobiło się na Podhalu, gdzie pojawił się halny, który zwalał drzewa, rwał konary i linie energetyczne. W niedzielny poranek wiatr w wysokich górach osiągał prędkość 180 km/h. Zablokowana została m.in. droga prowadząca z Zakopanego do Morskiego Oka.
Jak w niedzielę wieczorem podał Grzegorz Świszcz, zastępca dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, do godz. 18.00 Straż Pożarna w całej Polsce odnotowała 1435 interwencji. Najwięcej w woj. mazowieckim - 305 i małopolskim - 273. Bez prądu pozostaje około 68,9 tys. odbiorców: w woj. mazowieckim 35 tys., w warmińsko-mazurskiim 16 tys., w małopolskim 8,6 tys., w podlaskim - 4,8 tys.
W niedzielę wiatr szalał na terenie całego kraju. Straty odnotowywano tak samo w Małopolsce, jak i w województwie warmińsko-mazurskim. W Radomiu wiatr był tak silny, że zerwał część dachu z hali przy szkole podstawowej. Zła sytuacja ma miejsce także na północy woj. mazowieckiego, w powiecie ostrołęckim. Straty dotyczą zerwanych dachów z budynków mieszkalnych i gospodarczych oraz połamanych drzew.
Na szczęście, nie odnotowano ofiar w ludziach.
Silne wiatry nad Polską to echa huraganu, który uderzył w zachodnią Europę. We Francji od prądu zostało odciętych kilka tysięcy gospodarstw domowych. Jeszcze w sobotę francuskie służby poszukiwały 19 zaginionych osób, które zniknęły wraz z nadejściem wichury.