Tusk przeczekuje żądania Hołowni. "Bez nas tej koalicji nie ma"
Donald Tusk nie skorzystał z okazji, by przeciąć spekulacje i stwierdzić, czy powoła Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz na wicepremiera, a jeśli tak, to kiedy. Szymon Hołownia z kolei nie mówi wprost, czy jest gotowy zerwać koalicję w przypadku braku awansu dla Pełczyńskiej-Nałęcz i czy bez nominacji nie odda marszałkowskiego fotela Włodzimierzowi Czarzastemu. Polityczny serial może trwać ponad miesiąc.
Rozmówcy Wirtualnej Polski we wszystkich partiach koalicyjnych spodziewają się, że wewnętrzny spór w sprawie zmiany na stanowisku marszałka Sejmu i nominacji na wicepremiera dla Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz będzie trwał do połowy listopada. – Dopóki Hołownia nie podpisze rezygnacji i nie przeprowadzi głosowania nad nowym marszałkiem, wszystko może się wydarzyć. Widać, że premier czeka na to, co zrobi Szymon Hołownia i nie ulega tej presji. W przeciwieństwie do Hołowni potrafi czekać. Tusk nie będzie się spieszył - komentuje jeden z ministrów Koalicji Obywatelskiej.
Donald Tusk w czwartek mógł przeciąć spekulacje i wskazać, czy przewiduje awans dla Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, ale tego nie zrobił. - Odpowiednie decyzje w sprawie składu rządu podejmę w odpowiednim czasie – zareagował szef rządu. Jeden z ministrów twierdzi, że to celowy ruch, "by pokazać, że o szantażu nie ma mowy". – To jest sygnał, że premier trzyma się tego, co jest zapisane w umowie koalicyjnej. Polska 2050 odwołuje się do ustnej umowy, a Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz – jak pierwsi informowaliśmy w WP – chce rozmawiać z szefem rządu.
- My też jesteśmy cierpliwi i jako równoprawny koalicjant mamy prawo do wicepremiera. I to my chcemy go wskazać – mówi nam nieoficjalnie jeden z polityków Polski 2050. W podobnym tonie wypowiada się marszałek Sejmu. - Jesteśmy ważną częścią tej koalicji. Bez nas tej koalicji nie ma. Wyraziliśmy oczekiwanie, że w takim razie naturalnym jest, że mamy wicepremiera i wicemarszałka w owej zmianie. To wielokrotnie padało w naszych rozmowach w sposób otwarty, bez żadnych wątpliwości zostało wyrażone w czasie naszego spotkania w KPRM, kiedy dyskutowana była rekonstrukcja rządu – stwierdził Hołownia.
Sterczewski odejdzie z Koalicji? "Tak łatwo nie można się mnie pozbyć"
Atmosfera na półmetku rządów
Mimo że wypowiedź marszałka Sejmu była dłuższa, to politycy z koalicyjnych ugrupowań szczególnie zwracają uwagę na słowa "bez nas tej koalicji nie ma". – To oznacza, że zerwą koalicję bez stołka dla siebie? To nie jest poważne i nie wpływa dobrze na atmosferę wewnątrz tuż przed drugą rocznicą wyborów, które w efekcie pozwoliły nam rządzić. Wielu wyborców to irytuje – komentuje jeden z członków rządu.
Nasi rozmówcy podkreślają, że unikają publicznych i ostrych wypowiedzi na temat sporu i postawy Polski 2050, bo to tylko pogarsza sprawę. Nieoficjalnie politycy Koalicji Obywatelskiej, PSL i Lewicy są krytyczni wobec warunków wyrażanych przez Szymona Hołownię. "To irytujące", "niepoważne", "męczące" – to tylko niektóre określenia, które padają z ust naszych rozmówców pod adresem Polski 2050.
Szymon Hołownia w rozmowie z dziennikarzami podkreślał, że podczas rozmów o rekonstrukcji kwestię wicepremiera dla jego partii "wszyscy przy stole siedzący uznali za oczywistość". - Nie były podnoszone żadne protesty w tej sprawie. A więc rozumiem, że taka decyzja zostanie podjęta dla dobra koalicji – zaznaczył.
- My nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której my będziemy mówili Lewicy, kto ma być wicepremierem. To Lewica wskazuje kandydata na wicepremiera. Nie wyobrażamy sobie takiej sytuacji w odniesieniu do PSL-u. Kiedy premier Donald Tusk zwrócił się do nas z prośbą o akceptację pomysłu, aby na jego wniosek Radosław Sikorski był wicepremierem, czego też nie ma zapisanego w umowie koalicyjnej, zgodziliśmy się na to, bo uważamy, że to jest dobre dla Polski. Więc stoję na stanowisku, że to Polska 2050 ma prawo wskazać kandydata lub kandydatkę na funkcję wicepremiera - komentował marszałek Sejmu.
Szymon Hołownia stwierdził również, że umowa koalicyjna była podpisywana pod presją, co zaznaczał również w rozmowie z dziennikarzem WP. - Pamiętacie, bo ja pamiętam, co działo się tutaj przez pierwszy miesiąc tej kadencji Sejmu? Kiedy myśmy każdego dnia, ja wychodząc na posiedzenie, nie miałem pewności, czy PiS tak naprawdę tę władzę odda, czy nie odda. Wtedy trzeba było nie zastanawiać się nad tym, co wydarzy się za dwa lata i kombinować układanki, tylko trzeba było szybko dogadywać się i tworzyć rząd - stwierdził.
- W takich warunkach podpisaliśmy taką umowę, która wielokrotnie później była komentowana w naszych spotkaniach, mówiąc "no przecież to oczywistość, że będziecie mieli po tej zmianie na stanowisku marszałka Sejmu to i to [wicepremiera i wicemarszałka Sejmu – red.] – dodał.
Grabiec: "Nie ma castingu na wicepremiera"
O serialu w sprawie wicepremiera mówił w TVN24 Jan Grabiec. Według szefa Kancelarii Premiera dopiero po zamianie na fotelu marszałka liderzy będą rozmawiać na temat obecności Polski 2050 w rządzie i funkcjach.
– Mają o tym rozmawiać po fakcie [po zmianie na stanowisku marszałka – red.] – zaznaczył Grabiec. Inną wersję przedstawiła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. - Umowa ustna jest taka, że na początku są wicepremierzy z każdej formacji, a później jest wymiana na stanowisku marszałka - stwierdza ministra rozwoju w rozmowie z WP.
- Nie ma w tej chwili castingu na wicepremiera. Tak zamknąłbym tę sprawę. Publiczne dywagacje, kto ma objąć jaką funkcję, jaki stołek, nie służą ani Polsce 2050, ani rządowi, ani koalicji i pani minister Pełczyńskiej też chyba nie służą – dodał Grabiec. Rozmówcy z WP z rządu interpretują słowa Jana Grabca jako zapowiedź, że do czasu rotacji na funkcji marszałka Sejmu Donald Tusk nie podejmie żadnej decyzji w sprawie wicepremiera dla Polski 2050.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski