Węgierska pokusa PiS [OPINIA]

Azyl polityczny udzielony przez Węgry Marcinowi Romanowskiemu to problem także dla PiS. Liderzy tej partii, a nie jest to z ich perspektywy proste, powinni podjąć kilka strategicznych wyborów. Od tego, jakie one będą, zależy nie tylko miejsce formacji na scenie politycznej, ale i interes Polski - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.

Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki i Viktor Orban
Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki i Viktor Orban
Źródło zdjęć: © East News | AP
Tomasz P. Terlikowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Ucieczka Marcina Romanowskiego, schronienie się przez niego na Węgrzech i przyznanie mu przez Viktora Orbana azylu, choć może śmieszyć (wysyp memów świetnie to pokazuje), gorszyć (to widać po szeregu wpisów), albo cieszyć (to widać po stronie PiS) - jest w istocie poważnym problemem nie tylko dla Polski, ale i dla Unii Europejskiej, a także dla naszej części Europy.

Władimir Putin prze do przodu w Ukrainie, włączył już w struktury wojskowe Rosji Białoruś. Ukraina słabnie, jej infrastruktura krytyczna po raz kolejny jest niszczona, a siły ludzkie są coraz bardziej ograniczone.

W USA władzę przejmuje za chwilę Donald Trump, który już opowiada, że Ukraina powinna oddać część ze swoich terenów Rosji, bo miasta na nich położone i tak są ruiną.

Jeśli chodzi o Europę - też nie jest dobrze. Niemiecka koalicja padła, we Francji nie sposób wyłonić stabilnego rządu, a w naszej części Europy, w Rumunii, unieważnia się wybory, bo - zależy, kogo zapytać - wygrali kandydaci spoza mainstreamu albo wygrał pierwszą turę kandydat wprawdzie nie prorosyjski, ale za to antyzachodni.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Z czego cieszy się Putin

Teraz do tego chaosu dołącza się Polska, gdzie PKW podejmuje decyzje, o których skutkach marszałek Sejmu Szymon Hołownia mówi, że mogą być groźne dla wyborów prezydenckich, w której Trybunał Konstytucyjny jest jak kot Schrödingera - to znaczy jest i nie jest jednocześnie, bo dla jednych jest istniejącym sądem, a dla drugich nie, a Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN jest jeszcze bardziej kwantowa, bo w zależności od tego, jaki jest jej wyrok, to jest on przez rządzącą koalicję uznawany jako sądowy lub nie.

Jednym słowem chaos jest gigantyczny, a teraz pogłębia go Romanowski, który ucieka na Węgry i tam uzyskuje azyl polityczny. Owszem, polityk jest ścigany za przestępstwa kryminalne, ale publicznie deklaruje, że jest prześladowany politycznie, a państwo Unii Europejskiej (przypomnijmy, że to się nie zmieniło) uznaje jego racje i podejmuje decyzje o jego ochronie. To zaś oznacza, że uznaje, że w Polsce - po raz pierwszy od 1989 roku - trwają prześladowania opozycji, które wymagają interwencji.

I nawet jeśli z perspektywy polityków krajów Unii Europejskiej tego typu decyzja Orbana nie ma znaczenia dla oceny polskiej sytuacji, i jest jedynie potwierdzeniem pozycji Węgier i ich lidera, to trzeba mieć świadomość, że poza Unią Europejską są też inne kraje, a do tego nie wszyscy w krajach unijnych szczególnie mocno utożsamiają się z liderami politycznymi swoich krajów.

Bunt przeciwko mainstreamowi jest bardzo silny, a wyniki wyborów w kolejnych krajach UE tylko to potwierdzają. Sytuacja ta sprawia zaś, że udzielony przez Węgry azyl polityczny dla Romanowskiego jest świetną informacją dla Putina, który teraz będzie mógł - za pośrednictwem swojej propagandy - snuć miesiącami narrację o tym, że państwo będące jednym z głównych przeciwników Rosji i zwolenników Ukrainy prześladuje opozycję, że Unia Europejska choć ma pełne usta frazesów na temat ochrony praw obywatelskich w istocie, gdy chodzi o polityków prawicy czy chrześcijańskich, nagle zaczyna je lekceważyć. A jedynym obrońcą wartości jest - a jakże - sojusznik Putina, czyli Orban.

Narracja ta, nawet jeśli nie zostanie kupiona (przynamniej w wydaniu Putina) w Polsce, czy nawet w Berlinie, czy Paryżu, to będzie krążyć po świecie, dotrze z pewnością do Trumpa, a także wielu z jego zwolenników, i będzie budować obraz Polski, Rosji i Węgier na globalnym Południu. Tam nikt nie będzie wchodził w szczegóły, tylko kupi obraz Putina. A to oznacza potężne szkody zarówno dla Polski, jak i dla przyszłości Europy Środkowej.

Tę pokusę warto odrzucić

I z tej perspektywy warto, by PiS spoglądał się na te sprawy. Rozumiem pokusę, by tę sprawę rozgrywać wewnętrznie. Ona jest, nie ma co ukrywać, bardzo silna. Odebranie - de facto decyzją politycznych członków PKW - sporej części środków finansowych PiS, zapowiedzi dalszego "strzyżenia", pogłębiający się bałagan w sądownictwie, doprowadzenie - już rękoma obecnej koalicji - do sytuacji, w której nie istnieją (a przynajmniej nie są uznawane przez część z klasy politycznej) konstytucyjne środki kontroli poczynań władzy - sprawiają, że PiS będzie szukać metod obrony politycznej i budowania własnej narracji. Azyl dla Romanowskiego może być wygodną, polityczną bronią w tej sprawie.

PiS może (zobaczymy, na ile będzie to skuteczne) wzmacniać - wśród swojego elektoratu - wrażenie (wzmacnianego przez kolejne, krytykowane - często słusznie - także przez prawników, decyzje związane z "przywracaniem praworządności", które okazuje się jeszcze głębszym jej demolowaniem), że Polska przestała być krajem praworządnym, i że zmierza ku jakiejś formie autorytaryzmu.

Jak się zdaje, prezes PiS Jarosław Kaczyński dał już sygnał, by taką właśnie strategię przyjąć. Jasno wskazał, że nie uważa działania Romanowskiego za ucieczkę.

- Nie zbiega przed wymiarem sprawiedliwości, tylko chce uniknąć działań ludzi, którzy są w miejscach, gdzie być nie powinni, nie mają do tego prawa, to wszystko jest nielegalne - mówił prezes PiS. - Są wszelkie podstawy do tego, żeby w tej chwili uznać, że każdy, kto się znajduje w rękach tych ludzi, jest zagrożony w sposób skrajny, łącznie z utratą życia i torturami - dodał.

I nawet jeśli jego słowa wpisują się w narrację, jaką od dawna prezentuje Prawo i Sprawiedliwość, to w tej sprawie brzmią szczególnie ryzykownie, bowiem mogą być niezwykle skutecznie wykorzystane przez Putina. I już tylko dlatego trzeba być bardzo ostrożnym.

W jakim kierunku ma zmierzać PiS

Powodów, dla których PiS nie powinien ulegać "węgierskiej pokusie", jest jednak więcej. Węgry i ich model "demokracji nieliberalnej" - wbrew temu, co się niekiedy opowiada - wcale nie są jedynym możliwym kierunkiem, w jakim zmierzać może europejska prawica.

Giorgia Meloni pokazuje zupełnie jednoznacznie, że można z jednej strony zachować mocne, prawicowe poglądy, a z drugiej - prowadzić skuteczna politykę w europejskim mainstreamie. Nie istnieje też konieczność, by dla promowania wartości bardziej tradycyjnych wchodzić za wszelką cenę w koalicję z Putinem - jak robi to Orban.

PiS, jeśli chce zachować zbudowaną od początku wojny (a nie ma co ukrywać, że jego polityka prowadzona w tamtym czasie była dobra dla Polski) wiarygodność w kwestii ukraińskiej i antyputinowską postawę, powinien pójść raczej w kierunku wytyczanym przez Meloni, a nie Orbana.

Jest to tym bardziej oczywiste, że gdy jest się państwem frontowym, gdy aspiracje Putina sięgają także naszej suwerenności (a przynajmniej jej części), jeśli ma się świadomość, że może się być - a mówił o tym przecież absolutnie otwarcie Lech Kaczyński - kolejną ofiarą putinowskiej Rosji, to nie można opowiadać się po stronie Orbana, nie można wpisywać się w narracje antyzachodnie i nie można sprawiać wrażenia, że chce się być na marginesie europejskiej polityki.

Nie ma też wątpliwości, że niezależnie od opcji, nie wolno i nie należy robić nic, co - nawet jeśli wzmacnia pozycję partii, to osłabia pozycję Polski. Tyle, że akurat to jest uwaga nie tylko do PiS, ale i do rządzącej Polską koalicji. Rozliczenie przestępstw jest polityczną koniecznością, ale zachowanie praworządności i wierności zasadom prawa jest w tej sprawie także istotne.

Bez tego "pokusa węgierska" w PiS będzie się wzmacniać, a emocjami z nią związanymi będzie coraz częściej grać Rosja.

Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski

Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
pisviktor orbanJarosław Kaczyński
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (404)