W statucie chrześcijaństwo, a w żądaniach kara śmierci dla Tuska. Solidarni 2010 zbierają pieniądze z 1 proc.
Solidarni 2010 po raz pierwszy zbierają pieniądze z odpisu 1 proc. od podatku. Stowarzyszeniem Ewy Stankiewicz w statucie ma "promowanie samodzielnego myślenia i zdrowego rozsądku" oraz wartości chrześcijańskie, ale jego szefowa przekonuje do zamachu w Smoleńsku, a o Donaldzie Tusku mówiła, że powinien ponieść karę śmierci.
17.03.2017 | aktual.: 17.03.2017 18:08
Dopiero w 2016 r. - po kilku latach działalności i starań - stowarzyszenie Solidarni 2010 uzyskało status organizacji pożytku publicznego.
Na co pójdą pieniądze zebrane z 1 proc.? - Na cele statutowe - zapewnia w rozmowie z WP Ewa Stankiewicz.
Solidarni 2010 są skupieni na Smoleńsku. "10.04.2010. Polski prezydent został w Rosji zamordowany" - z takim transparentem na Plac Zamkowy w Warszawie przyszli, gdy miał tam przemawiać prezydent USA Barack Obama. Z takimi hasłami stowarzyszenie bywało w wielu miejscach i w czasie różnych uroczystości: podczas Euro2012 Ewa Stankiewicz rozdawała ulotki z twierdzenie, że polski prezydent zginął w zamachu. Byli też pod siedzibą ONZ w Nowym Jorku i w Strasburgu. Wnieśli też na szczyt NATO w Warszawie ulotki przekonujące, że w Smoleńsku doszło do zamachu. - Prezydent państwa członkowskiego NATO i 10 generałów NATO zostali zabici - pisali w nich. Glenn Joergensen, który jest członkiem podkomisji smoleńskiej powołanej przez ministra Antoniego Macierewicza (PiS), prywatnie jest mężem Stankiewicz.
Sama szefowa Solidarnych 2010 uznaje tezę o zamachu uznawała za najbardziej prawdopodobną. Podkreślała też, że Donald Tusk powinien - specjalne dla niego przywróconą w polskim prawie - ponieść karę najwyższą, czyli karę śmierci.
W ostatnich dniach Ewa Stankiewicz pisała, że Tuska "ma krew na rękach" - starała się, aby taki komunikat dotarł do przywódców państw i Unii Europejskiej, gdy decydowały się losy odnowienia mandatu Donalda Tuska jako przewodniczącego Rady Europejskiej. Pisała również o "zabiciu polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego na terenie Rosji".
W aktualnym statucie Solidarnych 2010 celów organizacji nie ma jednak mowy o katastrofie smoleńskiej. W stowarzyszeniu chcą bowiem - czytamy - tworzyć "silną, suwerenną i solidarną, opartą na fundamencie wartości chrześcijańskich i tradycji Kościoła Katolickiego". W dokumencie wymieniono są też jako cele: "prawda i odwaga w debacie publicznej, rzetelność informacji", "edukacja promująca samodzielne myślenie, zdrowy rozsądek", "budowanie postaw patriotycznych" i "dążenie do zachowania katolickiej tożsamości Polski". O katastrofie smoleńskiej nie ma słowa.
Z kolei formy działania stowarzyszenia to - wedle statutu - m.in. "tworzenie i prowadzenie niezależnych mediów", "organizowanie manifestacji, happeningów oraz działań o charakterze społecznym i artystycznym", "prowadzenie działalności informacyjnej, edukacyjnej, promocyjnej, szkoleniowej, badawczej, publicystycznej i wydawniczej dla dzieci, młodzieży i dorosłych".
To zapisano w dokumentach rejestrowanych w sądzie, ale opublikowane żądania Solidarnych 2010 brzmią już inaczej. Są cztery. Pierwszy: osądzenie i sprawiedliwe ukaranie Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego, Bogdana Klicha, Tomasza Arabskiego i Jerzego Millera za "podejrzenie o zdradę interesów państwa polskiego" (aktualnie trwa proces Arabskiego, który jest skutkiem prywatnego aktu oskarżenia z zarzutem o niedopełnienie obowiązków). Drugi: powołania międzynarodowej komisji do zbadania przyczyn katastrofy. Trzeci: natychmiastowa zgoda na ekshumację ciał ofiar (prokuratura zdecydowała o ich dokonaniu). I ostatni: ujawnienie zdjęć satelitarnych miejsca katastrofy z dnia 10 kwietnia 2010 r.
Także w manifeście (stworzonym przez Wojciecha Wencla uhonorowanego ostatnio przez prezydenta Andrzeja Dudę nagrodą "Zasłużony dla Polszczyzny") Solidarnych 2010 można było przeczytać: - "Za swój patriotyczny obowiązek uznajemy żądanie wyjaśnienia genezy, przyczyn i przebiegu katastrofy smoleńskiej. W procesie ustalania prawdy muszą zostać uwzględnione wszelkie możliwe scenariusze, w tym prawdopodobieństwo zamachu".
Oprócz wypowiedzi dotyczących katastrofy smoleńskiej prezeska stowarzyszenia Ewa Stankiewicz wywołała powszechny sprzeciw słowami po tragicznej śmierci Dariusza Kmiecika, reportera "Faktów" TVN, jego żony Brygidy (reportażystki TVP Katowice) oraz ich dziecka. Zginęli oni w wybuchu gazu w katowickiej kamienicy. Stankiewicz wysnuła teorię, że tragedia może być efektem działania rosyjskiego wywiadu. Zastanawiała się, czy to "jakiś rodzaj prewencji środowiska, które chce zdyscyplinować po prostu swoich ludzi w Polsce".